Strony

niedziela, 5 stycznia 2014

Good bye Roma, a raczej do zobaczenia...

Ach! I przyszedł czas powrotu. Wylot planowany na godzinę 17:30, mamy więc jeszcze całkiem sporo czasu i to przecież nie czasu na pakowanie, ale na zwiedzanie kolejnych zakątków Rzymu.  Na szczęście możemy bagaże przechować na kwaterce. 
Dzisiejsze pierwsze i prawie ostatnie kroki prowadzą nas zgodnie z drogowskazem...

Park Akweduktów (Parco degli Acquedotti)

Jesteśmy przy naszej kwaterze i nie przechodząc na drugą stronę głównej ulicy (via Tuscolana) skręcamy w pierwszą ulicę w lewo (via del Quadraro), a następnie w czwartą ulicę znowu w lewo (via Lemonia). Po 10 minutach docieramy do malowniczego parku.


Ta oaza spokoju to miejsce spacerów mieszkańców Rzymu, a i świetne miejsce do biegania. Tak naprawdę to ruiny średniowiecznych akweduktów Aqua Marcia pochodzące ze 144 roku p.n.e. Już lecąc do Rzymu z góry widzieliśmy ciągnące się kilometrami arkady. Więcej o akweduktach możecie poczytać tutaj,



a ja jako ciekawostkę tylko dodam, że w XVI wieku ścięto górną część arkad robiąc w ten sposób miejsce dla nowożytnego akweduktu Felice.
Po krótkim relaksie w parku dochodzimy do murów znajdującego się tu kościoła, wychodzimy następnie na ulicę via Lemonia ciągnącą się wzdłuż parku i wracamy tym razem ulicą via Giulio Agricola aż do stacji metra o tej samej nazwie. 
Ze stacji GIULIO AGRICOLA jedziemy osiem stacji, aż do RE DI ROMA. 

Piazza della Repubblica 

To Piazza della Republica - plac, który warto zaznaczyć sobie na mapie zwiedzania, przede wszystkim ze względu na znajdującą się przy nim Bazylikę Santa Maria degli Angelli. Oj niewiele zabrakło byśmy pominęli go w naszej trasie, myśląc schematycznie - pewnie plac, jakich wiele w Rzymie. Dzisiejszy dzień zaplanowany przez nas pod hasłem "Trzy kościoły do zaliczenia". Co więc decyduje o wyjątkowości tego pierwszego?
Plac położony jest na szczycie najniższego z siedmiu wzgórz Rzymu - Wiminiału (Collis Viminalis) W centralnej części placu kolejna, ponoć najpiękniejsza fontanna Rzymu - Fontanna Najadów, ze skandalizująco gołymi nimfami.  
Jakże pięknie plac może wyglądać wieczorem. Jego okrągły układ stanowił niegdyś część Term Dioklecjana. Pewnie dlatego, że była tu eksedra - półkolista nisza - do 1960 roku, a nawet i współcześnie plac nazywany jest właśnie Piazza Esedra. Pełno na placu i w jego okolicach ruin łaźni pochodzących z lat 298-306. Termy Dioklecjana były zdecydowanie największe w całym Rzymie, gdyż zajmowały powierzchnię około 14 hektarów i pomieścić mogły 3000 wypoczywających tu Rzymian zarówno płci pięknej, jak i tej brzydszej. Część term, dzięki ich późniejszym wykorzystaniu na inne cele, zachowała się do dzisiaj. Widoczna na zdjęciu obok l'Aula Ottagona przekształcona została w latach dwudziestych XX wieku w planetarium.

Bazylika Santa Maria degli Angeli

Zdecydowanie z architektury placu obok planetarium wyróżnia się inna część term - brunatnoczerwony kościół wczesnochrześcijański - Bazylika Santa Maria degli Angeli.

Bazylika ta została zaadoptowana z antycznych term przez Michała Anioła, tuż przed jego śmiercią w 1563 roku. 
Bazylika Matki Boskiej Anielskiej zaprasza do swoich wnętrz wykonanymi ze złoconego brązu wrotami. Niezwykle wymowne zatopione w skrzydłach drzwi płaskorzeźby Anioła dobrej nowiny i Maryi. 
Na prawych drzwiach - postaci okaleczone - bez rąk, 
na lewych- Chrystus przebity negatywem krzyża.
Takie oto świadectwo prześladowanych Chrześcijan stworzył światowej sławy polski rzeźbiarz, na stałe zamieszkały w Toskanii  - Igor Mitoraj. Podobne drzwi powstały z jego ręki i chronią wnętrz warszawskiego kościoła Jezuitów przy Świętojańskiej.
We wnętrzu dość aniołów, by o nich pisać po raz kolejny (patrz:)
Ja zwrócę uwagę na przedstawione tutaj symbolicznie i dość fragmentarycznie rozważania Galileusza na temat heliocentrycznej teorii budowy świata. Teoria ta uznana została przez kościół za "herezję" i w 1633 roku skazano astronoma na dożywotni areszt domowy z obowiązkiem cotygodniowego odmawiania siedmiu psalmów pokutnych przez okres trzech lat.   


Po wejściu do Bazyliki naszą uwagę przykuwa ponadto meridiana papieska - ogromnych rozmiarów zegar z początków XVIII wieku. Promienie słońca, które wpadają przez widoczną na zdjęciu szczelinę 
wyznaczają miejsce na osi kalendarza umieszczonego w marmurowej posadzce 

- wskazując także porę roku i znak zodiaku.
Zegar ten był niegdyś najdokładniejszym zegarem w Rzymie, a współcześnie stanowi on symbol zwycięstwa kalendarza chrześcijańskiego nad pogańskim. 

Po obejrzeniu wnętrza udajemy się na jego tyły - wychodząc z kościoła jakby od podwórza. Tutaj także ślady Galileo Galilei - jego olbrzymi pomnik wykonany z brązu.







O ile po wyjściu z Bazyliki, skręcając w prawo dojdziemy do Muzeum Term, o tyle idąc w lewo - w stronę Piazza Republika antyczne ruiny term zmieszają się ze współczesnym zapuszczonym nieco biurowcem.
Kiedy znowu jesteśmy na Piazza della Republica przechodzimy na przeciw Bazyliki Santa Maria degli Angeli (na drugą stronę placu) i tam skręcamy w pierwszą ulicę w lewo (via Torino). Tu, pod numerem 133 w "Chirra Goffredo" znajdujemy chwilę na kawę. I właśnie tu kawa z mlekiem kosztowała nas jedynie 1,20 EUR. Być może dlatego, że wypita przy barze - bez obsługi kelnerskiej.
Idąc ulicą via Torino, cały czas prosto, dojdziemy do Piazza Esquilino, od którego plecami odwraca się.... 

Bazylika Matki Bożej Śnieżnej 

Swoje powstanie zawdzięcza legendzie, zgodnie z którą w nocy z 4 na 5 sierpnia 352 roku papieżowi Liberiuszowi ukazała się Matka Boska i nakazała zbudowanie kościoła  na ośnieżonym Eskwilinie. Rzeczywiście okazało się, że w środku lata na wzgórze spadł śnieg i to w Rzymie, w którym nawet w zimie trudno spotkać śnieg. Na pamiątkę tego zdarzenia, corocznie dnia 5 sierpnia odbywa się tutaj strzelanie z armatek śnieżnych i iluminacja laserowa.
Z czterech patriarchalnych bazylik rzymskich Bazylika Santa Maria Maggiore jako jedyna zachowała wnętrze utrzymane i ozdobione w stylu wczesnochrześcijańskim.


Jak zwykle przepiękne sklepienia



Ale także i posadzka. Warto zaznaczyć, że celowy jest tutaj układ dywanowy posadzki. Właśnie w prostokątach niegdyś stali wierni, a czyste płytki pomiędzy "dywanami" służyły za ścieżki dla obsługi liturgicznej.




Klęczący Pius IX 
Relikwie żłóbka Jezusa



Dzwonnica, która strzela z masywu budowli
liczy 75 metrów i jest najwyższą w Rzymie



Na Placu Santa Maria Maggiore spędzamy kilka chwil przy fontannie, rzekłabym że nadto "zasyfionej" by czerpać z niej wodę pitną. Stąd idziemy główną ulicą via Merulana, mijając usytuowaną przy chodniku taką oto stację benzynową




Po kilkuminutowym spacerze dochodzimy do Piazza San Giovanni in Laterano.


Bazylika Św. Jana na Lateranie

Plac Laterański z najwyższym z 13 obelisków sprowadzonych z Egiptu drogą morską
(wys. samego obelisku 31 metrów, z cokołem 47 metrów)
Kiedy wcześniej oglądałam zdjęcia Bazyliki - raczej nie przypominała ona takiego wyglądu, jak na zdjęciu powyżej. Tymczasem wejście jest od strony placu, a dopiero po wyjściu z Bazyliki ujrzałam pokazywany wszędzie fronton znajdujący się od strony wschodniej.


Bazylika San Giovanni in Laterano jest najstarszą rzymska bazyliką, pochodzącą z lat 311-314. Zgodnie z przekazem pod głównym ołtarzem spoczywają głowy świętych Piotra i Pawła



W dali ołtarz papieski
W jednej z bocznych kaplic obraz Matki Boskiej Częstochowskiej




Cytując za "Wikipedią":
"Poniżej gzymsu widoczny jest napis: Omnium Ecclesiarum Urbis et Orbis Mater et Caput – Matka i Głowa Wszystkich Kościołów Miasta Świata. Znaczy to, że świątynia ta jest katedrą papieży – biskupów Rzymu i zwierzchników całego KościołaFasadę wieńczy piętnaście siedmiometrowych figur, przedstawiających doktorów Kościoła z rzeźbą Chrystusa ustawioną w centralnej części." 

Wstyd mi to pisać, ale nie dotarliśmy do Świętych schodów - przywiezione z Jerozolimy w 326 roku gdzie znajdowały się w pałacu Poncjusza Piłata i po nich właśnie wchodzić miał Jezus wezwany przed oblicze Piłata. Z tego też powodu trzeba nam będzie do Rzymu jeszcze powrócić.  Może to właśnie takie celowe zrządzenie losu... Powodów do powrotu znajdzie się zapewne więcej, bo miasto to nie sposób zwiedzić w trzy czy cztery dni.


Idziemy więc do stacji metra SAN GIOVANNI i wracamy metrem na kwaterę, zabieramy stąd bagaże i znowu jedziemy metrem - tym razem do końcowej stacji ANAGNINA. Po wyjściu schodami na górę skręcamy w prawo i wzdłuż widocznych z góry torów idziemy do stanowiska 1 (platform 1), skąd autobus Atral zawiezie nas na Ciampino. Odjeżdżamy autobusem 14:40, który po pół godzinie dociera na lotnisko. Jakże miło było nam wymienić weekendowe doświadczenia ze współpodróżującymi. Mnóstwo ludzi spędziło ten weekend w Rzymie, i tak jak my po czterech dniach i trzech nocach wraca do Polski. I znowu wszystko się udało...


Zwiedzania była cała masa, nie zobaczyliśmy jednak wszystkiego. Należy bowiem unikać błędu, jakim jest chęć poznania całego Rzymu za jednym razem. "Rzym to cały świat - powiedział Goethe - i trzeba lat, żeby zacząć się w nim orientować. Najszczęśliwsi, moim zdaniem, są podróżni: popatrzą i jadą dalej". I wracają. Koszt powrotu jest minimalny, płaci się jedną jedyną monetą. Trzeba ją było tylko wrzucić do fontanny di Trevi...

9 komentarzy:

  1. Widzę, że spędziliście tam przepiękne chwilę. Wcale się nie dziwie, że nie chciało się wam wracać. Rzym jest magicznym miejscem, sami wracaliśmy tam już kilka razy i planujemy wrócić ponownie. A Wy, macie w planach tam wrócić? A jeśli tak to co jeszcze będziecie zwiedzać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj chętnie wrócimy do Rzymu za rok. Jeszcze zostały katakumby, Święte schody i pewnie wiele wiele innych atrakcji.

      Usuń
  2. Rzym to jedno z takich miejsc, do których można powracać wiele razy, a będzie zaskakiwało.. z resztą jak dla mnie całe Włochy, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia.

    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja - Włochy to piękny kraj i warto tam wracać - zawsze znajdzie się coś jeszcze do zobaczenia i odwiedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten kalendarz w bazylice jest po prostu boski!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow. Obraz Marki Boskiej Częstochowskiej. Jestem zaskoczony.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny kraj pełen wspaniałych bazalik i kościołów:) Rzeczywiście nie chce się z takiego miejsca wracć do domu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś czuję, że na majówkę to idealne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  8. pięknie tam jest;)

    OdpowiedzUsuń