Strony

wtorek, 9 grudnia 2014

Mediolan modnie...

Wreszcie ta wyczekiwana strona Mediolanu...Moda, której za nic w świecie nie chciałam wrzucać w jeden post z nekropolią
Aby było modnie, musimy dojechać metrem do stacji MONTENAPOLEONE.
Dojazd autobusem Nr 37 z przystanku znajdującego się vis a vis wejścia na Cimentero Monumentale aż do Placu Republiki zajmuje nam kilkanaście minut.

Bez trudu znajdujemy wejście na stację metra REPUBLICA skąd dojedziemy do MONTENAPOLEONE
 
Kiedy wychodzimy z metra i widzimy napis FASHION CAFEE to znaczy, że w pobliżu znajduje się dzielnica mody.
foto:Ewa

Tym oto sposobem znaleźliśmy się w "czworoboku", czy inaczej kwadracie mody, który rozciąga się między ulicami Via Monte Napoleone, Via San't Andrea, Via della Spiga i Via Gesu. Inaczej nazywa się też tą okolicę Złotą Dzielnicą (Quadrilatero d'Oro). Spacer ulicą Via Monte Napoleone, ciągnącą się aż do Piazza San Babila pozwoli Wam zapoznać się z najnowocześniejszym aspektem mediolańskiego życia. Wystawy same uśmiechają się do nas i to wystawy autorstwa dyktatorów włoskiej mody, takich jak: Dior, Versace, Louis Vuitton... Zresztą zobaczcie sami.
 
Najnowsza kolekcja sukienek Diora
Ciekawe kiedy takie buty znajdą się na polskich salonach
Nawet balustrada budynku nawiązuje do stylu Versace
Valentino
 
Tylko turyści z wypchanymi portfelami mogą sobie pozwolić na zakupy ubrań słynnych projektantów
Louis Vuitton: Portfel 980 EUR, Torebka 2400-2200 EUR
foto: Ewa
foto: Ewa
To tutaj przy via San't Andrea pod numerem 6 ma swoją siedzibę w Pallazo Morando Muzeum Mody. 
Nie należy się zrażać, bo znajdujące się na pierwszym piętrze muzeum jest bezpłatne, a tylko czasowe wystawy na parterze wymagają opłaty. 
 
Takie informacje wyczytałam wcześniej - jednak kiedy byłyśmy w okolicach muzeum - akurat było zamknięte. 
 
Obejrzałyśmy więc budynek jedynie z zewnątrz.
Prosto z kwadratu mody z placu San Babila udajemy się metrem (czerwoną linią) trzy stacje do stacji CAIROLI. Wysiadamy tutaj, gdyż naszym celem będzie zostawiony '"na deser"

Castello Sforzesco

Kiedy jednak wychodzimy z metra zamiast widoku zamku ukazuje nam się nieco bardziej nowoczesna budowla.
To brama EXPO - wystawy światowej, która gościć będzie w Mediolanie w 2015 roku. Jednak już dziś miasto żyje EXPO. W maju tego roku otwarto właśnie to miejsce, które póki co, służy jako punkt informacyjny. Dalej więc kierujemy sie w stronę zamku.

Po wejściu na teren zamku nadal jest dość nowocześnie. 

Dziś odbywa się tu prezentacja nowego samochodu marki Renault ZE. Zatem i ja spróbuję! 
I wcale mi nie przeszkadza, że szoruję głową po suficie, w końcu to Renault...
Jak każde zasłużone miasto Mediolan ma swój zamek. Tę średniowieczną twierdzę zbudowała w 1368 roku rodzina Viscontich - przodkowie jednego z najwybitniejszych reżyserów filmowych.
Następnie zamek przeszedł w ręce rodziny Sforzów - despotycznych władców Mediolanu panujących tu w XV wieku i to dopiero oni przekształcili go w piękną renesansową rezydencję. "Sforza" to słowo, które w języku włoskim oznacza "siłę". Największym z rodu Sforza był Francesco, generał-najemnik który został czwartym księciem Mediolanu. Projekt twierdzy zlecił lokalnemu architektowi Giovanniemu da Milano, ale główną wieżę udekorował Florentczyk Filarete. 

Kamienne okrągłe baszty zamku kojarzyć się mogą z Wawelem. 
Wnętrza zamku kryją cenne zbiory - tu znajduje się między innymi płatne muzeum miejskie dawnych instrumentów muzycznych, muzeum ceramiki, mebli i malarstwa. My spacerujemy jedynie po dziedzińcach zamku.
W mieszkalnej częsci zamku mieści się piękna kolekcja rzeźb, w tym ostatnie nieukończone dzieło Michała Anioła - Pieta Rondanini. Artysta pracował nad nią do ostatnich dni swojego życia.

Obok zamku rozciąga się rozległy park

Parco Sempione

Powierzchnia parku sięga 386.000 metrów kwadratowych. Park łączy ze sobą dwie atrakcje turystyczne: właśnie Castello Sforzesco i Arco Sempione. Architekt parku Emilio Alemagna, tak zaprojektował ten neoklasycystyczny ogród krajobrazowy, aby eksponował oba monumenty, prezentując ich panoramę z wielu miejsc.  Z parku rozciąga się więc malowniczy widok na Łuk Triumfalny, w którego kierunku zmierzamy. Narazie jest bardzo, ale to bardzo w oddali
Zachodzimy więc jeszcze do 

Mostu Syren

Most delle Sirenette zbudowany został w 1842 roku. U podstawy tworzy on jeden duży łuk.
Zanim jednak most został postawiony w parku Sempione, służył przechodniom w Kanale Martesan. Jednak kanał ten został później zasypany, a most przeniesiony w obecne miejsce.
Na obu krańcach mostu stoją po dwie rzeźby syren.

Co staje się już charakterystyczne dla wielu mostów - ten także zdobią kłodki miłości...
foto: Ewa
W oddali wieża telewizyjna włoskiej stacji RAI
A bezpośrednio przed nami już Łuk Triumfalny

Arco della Pace

Łuk Triumfalny został wzniesiony na cześć Napoleona i wzorowany na Łuku Triumfalnym z Paryża i w stronę Paryża zwrócony. 

Bardzo pięknie na temat Łuku Triumfalnego i Parku Sempione napisała inna blogerka, koniecznie więc zachęcam Was do lektury.
foto: Ewa
Kiedy znalazłyśmy się tuż przy Łuku Triumfalnym uświadomiłyśmy sobie, że to już koniec naszej wycieczki po Mediolanie. 
Na zakończenie trasy nasuwa mi się więc pytanie - czy to już wszystko? Nic nie ominęłyśmy???
Wiem, wiem... nie było słowa na temat pięciogwiazdkowego Stadionu San Siro - jednego z największych stadionów na świecie. Pewnie gdybym tu była z mężem, musiałabym go zobaczyć...
Czy takiego Mediolanu spodziewaliście się u mnie na blogu? 
Starego i nieco zapuszczonego jak Naviglio Grande? 
Modnego jak kwadrat mody Calvin Kleina?
Przerażającego jak monumenty na Cimentaro Monumentalle? 
Wprawdzie w mieście tym nie ma tylu zabytków, co w Rzymie, Florencji, czy Wenecji - ale musicie pamiętać, że to właśnie Mediolan wyznacza artystyczne kierunki, dyktuje modę całemu światu oraz wytwarza większość dochodu narodowego Włoch.

Czas zabrać walizki i udać się na lotnisko. Wracamy więc na Stazione Centrale, skąd odjeżdżają autobusy Terravision. Ponieważ kupione przez nas bilety dotyczyły obydwu stron udajemy sie prosto na stanowisko odjazdów Terravison. Dodam, że jest ono dokładnie w tym samym miejscu, do którego dojechałyśmy jadąc z lotniska. Bilet powrotny kupiony na lotnisku nie wymaga żadnych dodatkowych potwierdzeń i szczegółowych zapisów dotyczących godziny odjazdu. Idziemy więc prosto do autobusu. Wybieramy dość wczesny kurs o 17:35. Na lotnisko docieramy o 18:40. Już robi się ciemno. Przejście przez bramki bezpieczeństwa, a tu piiiiiiii... Piszczę, jak nie wiem co - a właściwie nie ja, tylko moja walizka. Czyżby to ten mały soczek?! Okazało się, że wątpliwości strażnika wzbudził jedynie cukier znajdujący się w pojemniku w moim bagażu podręcznym. (Uff!!) Gotowa byłam zostawić mu ten cukier na pamiątkę. Kiedy kończyłam zbieranie swoich rzeczy z kuwety usłyszałam od strażnika: "Don't forget your sugar!"
Chyba naprawdę czas rzucić słodzenie!!!
Wylot samolotu był opóźniony - zamiast o 21:00 samolot wystartował 21:25, tak więc lądowanie raczej też nie odbędzie się o czasie. Byłyśmy przygotowane na półgodzinne opóźnienie. Jak się jednak okazało samolot zamiast wylądować o 23:00 wylądował dosłownie 23:15... tylko nie w Modlinie.....a na Okęciu. Tego nie przewidziałyśmy. Gęsta mgła uniemożliwiła lądowanie w Modlinie. W tej sytuacji Ryanair podstawia na Okęcie własny autobus dla pasażerów i przewozi ich do Modlina. Sam przejazd auitobusu trwa 40 minut - oczywiście pod warunkiem, że autobus czeka na Okęciu. Jak łatwo się domyślić - tym razem autobus nie czekał. 
My na szczęście miałyśmy naszego prywatnego przewoźnika, który wykazał się refleksem i gdy tylko usłyszał o przekierowaniu do Warszawy pomknął w kierunku Okęcia. Kiedy tuż przed północą odjeżdżaliśmy samochodem z Okęcia, autobusu Ryanaira jeszcze nie było. Swoją drogą - ciekawe o której pasażerowie dotarli do Modlina???.
Oj posypią się roszczenia pasażerów o odszkodowania, posypią..... 
I już nie będzie tak słodko.



4 komentarze:

  1. Kiedy patrzę na ceny na jednym z Twoich zdjęć, no cóż... robi mi się przykro... :P:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ceny są wysokie, ale i tak uważam, że to jest niewątpliwie jedno z miejsc, które choć raz w życiu trzeba zobaczyć. Życzę sobie i innym, którzy jeszcze nie mieli okazji odwiedzić Mediolanu, by w końcu to się spełniło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześledziłam Twoje wpisy na temat wyjazdu i jestem pod wrażeniem :D Zawsze chciałam pojechać do Mediolanu... no, ale jestem straszną panikarą i ciężko by mnie było wepchać do samolotu, a o samochodzie czy autobusie raczej nie ma mowy, za długo. W każdym bądź razie miło jest pooglądać Twoje zdjęcia, któż wie, może kiedyś i ja się odważę - oby! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mediolan, stolica mody - marzenie ;) Na pewno nie jedna kobieta wybrałaby się w taką podróż - ja na pewno! ;) Może kiedyś mi się uda, jednakże do tego czasu będę podziwiać zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń