Strony

wtorek, 24 listopada 2015

Ateny część III

Część trzecia to i dzień trzeci. Niedziela 12 lipca 2015 roku - dzień naszego powrotu do domu. Na szczęście wylot mamy po południu około godziny 17:00. A może na nieszczęście... bo na ten dzień na godzinę 11:00 zapowiedziane zostało kontynuowanie obrad Komisji Europejskiej w sprawie kryzysu gospodarczego Grecji. Trwa szczyt przywódców członków Unii Europejskiej i ważą się losy Grecji, a przy okazji i nasze. Czy Grecja wyjdzie ze strefy EURO? 
Czy wróci drachma? 
I najważniejsze pytanie: Czy zdążymy wrócić do domu? 
Wszakże musimy dziś bezpiecznie wylądować w Polsce, bo już za cztery dni wylatujemy razem z dziećmi i całą brygadą na wspólne rodzinne wakacje...
Plan zwiedzania na dzisiejszy dzień jest więc następujący: cmentarz Keramejkos, Plac Syntagma, a potem już via lotnisko

Cmentarz Keramejkos

Droga na cmentarz Keramejkos zgodnie z mapą wydaje się krótka - z miejsca naszego noclegu kilka przecznic spacerkiem zajmie nam jakieś pół godziny. Niełatwo nam jednak znaleźć główne i jedyne wejście tutaj. Po lewej stronie mijamy kościół, za którym od razu widoczny jest cmentarz. Jednak my cały czas musimy iść wzdłuż ogrodzenia, pomimo iż mijamy po drodze budkę strażnika i bramę - jest ona zamknięta. Dopiero kiedy dochodzimy do skrzyżowania z ulicą Ermou, tam skręcamy w lewo. Myślę, że i tak najprościej będzie trafić tutaj idąc właśnie od strony ulicy Ermou lub dojeżdżając metrem zieloną linią ze stacji Omonia do stacji Thissio

Cmentarz Keramejkos - to odkopany w XIX wieku starożytny cmentarz obecnie funkcjonujący raczej jako park niż cmentarz. Cmentarz wziął nazwę od nazwy dzielnicy Kermejkos. Greckie keramos oznacza glina, tak więc dzielnicę tę zamieszkiwali niegdyś rzemieślnicy wyrabiający artykuły z gliny. Było to miejsce spoczynku najważniejszych obywateli miasta, stąd też bogato zdobione grobowce. Oprócz terenu spacerowego cmentarz składa sie także z
budynku muzeum. 
Najstarsze grobowce pochodzą z epoki brązu 2700-2000 p.n.e. To tutaj - z trybuny wybiegającej na groby, Perykles wygłosił swą słynną mowę ku czci poległych w pierwszych latach wojen peloponeskich. Zdolności krasomówcze Peryklesa sprawiły, że do kolejnych walk stanęły całe zastępy młodzieży - mimo iż wiedzieli, że idą na śmierć, gdyż w dotychczasowych walkach zginęła jedna trzecia wojsk ateńskich.

Bilet normalny to koszt 2 EUR, ulgowy 1 EUR. Są jednak takie dni w roku, kiedy wejście na teren cmentarza jest bezpłatne. Wszelkie informacje (w tym także godziny otwarcia) znajdziecie tutaj
Niesamowite wrażenie robią na mnie dość nietypowe sarkofagi
z daleka przypominające raczej kosze na śmieci
Z Kerameikos chcemy wrócić jeszcze na kwaterę. Tym razem idziemy już ulicą Ermou w stronę Monastiraki.

Pospiesznie pakujemy walizki. Co prawda mamy niespełna pół dnia do odlotu, ale chcemy jeszcze odwiedzić centrum miasta łącznie z budynkami rządowymi i rozżarzonym dziś (i to nie tylko promieniami słońca) Placem Syntagma. 
Właściwie spacer dzieli nas od głównej ulicy miasta. Idziemy więc do Placu Omonia i stąd- tym razem już ciągnąc za sobą walizki idziemy wzdłuż ulicy Panepistimiou.
Upał teraz szczególnie doskwiera, dziś już nie czuć wiatru i na prawdę najchętniej zanurkowalibyśmy w chłodnym basenie. Jednak nie sposób odpuścić choćby zewnętrznego zwiedzania najważniejszych budynków współczesnych Aten.
Uniwersytet Ateński
Wejście do Uniwersytetu Ateńskiego z czerwoną fasadą
Grecka Biblioteka Narodowa
Academy of Athens
Przy okazji zaglądamy też  na dziedziniec Muzeum Numizmatycznego. 
W ten sposób docieramy do 

Placu Syntagma. 

To ścisłe centrum miasta, bodaj najbardziej charakterystyczny punkt współczesnych Aten. To tutaj znajdują się hotele, biura podróży, banki. 

Część wschodnią skweru zajmuje dawny pałac królewski wybudowany dla Ottona I Bawarskiego. W 1935 roku budynek stał się siedzibą parlamentu greckiego. 
Obok pałacu przed pomnikiem Nieznanego Żołnierza stoi zawsze dwóch wartowników w niezwykle kolorowym acz oryginalnym rynsztunku. I to uwierzcie nie tylko kiczowaty strój ale przede wszystkim choreografia sprawia, że zmiana warty powinna stać się obowiązkowym punktem każdej wycieczki. Zmiana warty odbywa się o równych godzinach, przez całą dobę. Na uniform ewzona (wartownika) składają się: mini-spódniczka fustanelle w 400 fałd (symbolizujące 400 lat niewoli tureckiej), kremowe rajtuzki z getrami, śmieszne buty z pomponami  i biała koszula z bufiastymi szerokimi rękawami. Wszystko to sprawia, że widok wartowników jest wręcz karykaturalny. 
Utwierdzamy się w tym przekonaniu, kiedy zaczyna się tradycyjna zmiana warty. Ruchy wartowników są dodatkowo bardzo powolne i mistrene, a muzyka w tle brzmi jakby w dwukrotnie zwolnionym tempie. Niezwykły to widok - uwierzcie. Po zmianie warty do wartowników dochodzi żołnierz w tradycyjnym zielonym mundurze i najpierw dokładnie poprawia im fałdki na spódniczkach i rękawach, potem pompony, a następnie organizuje sesję zdjęciową dla turystów. Można pozować do zdjęcia w towarzystwie wartownika - przestrzegając jednak zasady "don't touch".
I za to dla Greków duży szacun
 - nigdzie do tej pory nie widziałam takiej "legalnej sesji".
Dla zainteresowanych znaleziony przeze mnie filmik RCStudio Polska ilustrujący ten rytuał.
Po zmianie warty postanawiamy nieco zwolnić kroku i odpocząć. W tym celu udajemy się w stronę Ogrodów Narodowych (wystarczy przejść wzdłuż głównej fasady budynku Parlamentu) i tam znajduje się wejście do Ogrodów. 

Ogrody Narodowe

Zajmują ponad 15 hektarów centralnej dzielnicy Aten. Zielone płuca Aten rzeczywiście dają oddech od nefos - ateńskiego smogu.
Liczne zielone rośliny, trawa, kwiaty, egzotyczne drzewa, pnącza, krzewy, stawy z kaczkami i szumiące cicho kanały irygacyjne. Początkowo były to prywatne ogrody królewskie, oczko w głowie królowej Amealii.  To przez nią zostały założone w 1840 roku. Złośliwie mówi się, że w owych czasach jedynym zajęciem niewielkiej greckiej marynarki wojennej było sprowadzanie tutaj roślin z różnych zakątków świata. Musicie przyznać, że o takim miejscu na odpoczynek można tylko pomarzyć. Szczególnie w oczekiwaniu na wieczorny samolot... jako niezła odskocznia od organizujących na Placu Syntagma stanowiska nadawcze największych stacji telewizyjnych.

Nie powiem - widok wprowadza we mnie panikę. Na końcowym przystanku X95 przy Placu Syntagma jesteśmy dość wcześnie - dochodzi godzina 13:00. Pytamy więc kierowcę autobusu, czy autobusy jeżdżą regularnie i czy nic nie zapowiada strajku. Kierowca okazuje się bardzo miłym Bułgarem i odradza nam tak wczesną jazdę na lotnisko. Wystarczy wyjechać z miasta o 14:00. Przy przystanku znajduje się budka, w której odbywa się sprzedaż biletów. Kupujemy więc dwa bilety na kurs Syntagma-Lotnisko za 5 EUR na X95. Mamy zatem jeszcze czas na kulinarne pożegnanie Aten. Nieopodal przystanku – na przeciwległym rogu Placu odkrywamy bistro 
Grecos Project, 
gdzie zasiadamy na lanczyk. Znowu na stole zagrały nam suouvlaki – świetna przekąska – i choć zbyt duża na śniadanie, a zbyt mała na obiad – dla nas zawsze w sam raz  :)
Na lotnisku jesteśmy przed 15:00. Za dnia lotnisko wygląda dużo lepiej. 
Jest doskonale oznaczone i na prawdę trudno się tu zgubić. Odpowiednie wejście oznaczone jest tablicą naszego przewoźnika. 
Wylot planowany jest na 17:05 i nic nie zapowiada opóźnienia. 
Jak zawsze wolę mieć dużo czasu i spokoju na lotnisku, dlatego dojazd komunikacją dostosowuję sobie tak, aby bezpiecznie co najmniej 2 godziny przed wylotem być na terminalu. 
W Modlinie lądujemy kilka minut przed czasem przed 18:45. Szybki telefon - 5 minut oczekiwania i kierowca busa z Parkingu Alcatraz już na nas czeka.
Choć od podróży do Aten minęło już kilka miesięcy – Ateny zostawiły we mnie ślad. Każda podróż zostawia wspomnienia, ale i swoisty niedosyt. Po raz kolejny zawołam – chcę tu wrócić!!!
Chcę aby Grecja zachowała swój specyficzny urok, niech nie da się kryzysowi, a nasze tou chronou – do zobaczenia w przyszłym roku - nie będzie wówczas pożegnaniem ale obietnicą powrotu.

Jeszcze raz Happy Birthday Mężu :) 


1 komentarz: