Strony

czwartek, 22 marca 2018

Jerozolima z historią w tle

Temat Holocaustu i konflikt polsko-izraelski nabrały w ostatnim miesiącu szczególnego znaczenia, tym bardziej dla nas wybierających się do Izraela. W związku z uchwaloną przez rząd PIS ustawą o IPN, pojawiło się wiele napięć. W obliczu takiego kryzysu dyplomatycznego niezwykle trudno było i nam znaleźć się w sercu Izraela. Jeszcze na dwa dni przed wyjazdem słyszeliśmy o aktach niechęci w stosunku do Polaków  - a to polska dziennikarka została wyproszona z taksówki, a to z kolei inni Polacy obrzuceni kamieniami w Eilacie. Jednak stały kontakt z facebookową grupą "Wakacje w Izraelu" dały nam pewność i całkowicie wyeliminowały jakiekolwiek obawy przed wyjazdem. 
Jedną z najważniejszych osób, która zaoferowała nam pomoc w Jerozolimie był Natan Dunkelman. 
Natan jest osobą, która mimo wieku emerytalnego, na co dzień pracuje jako wolontariusz w Yad Sarah - organizacji zajmującej się wypożyczaniem sprzętu rehabilitacyjnego i wózków inwalidzkich. Jeszcze trzy miesiące przed naszym wyjazdem opublikował On na grupie ogłoszenie dla Polaków wybierających się do Izraela, że w każdy piątek oferuje zwiedzanie zachodniej Jerozolimy w Jego towarzystwie. Podjęliśmy wyzwanie, jednak kolejne wydarzenia oddalały możliwość skorzystania z piątkowej wycieczki. Przez te kilka miesięcy i ja, i Arek pisaliśmy z Natanem. Na szczęście Natan dostosował swój napięty kalendarz do naszych planów i wyjątkowo zgodził się pokazać nam swoją Jerozolimę w te sobotnie kilka godzin ...
Sobota - 17 lutego 2018 roku, godz. 10:30 Po powrocie z Betlejem i sprawnym wymeldowaniu się z hotelu w Jerozolimie walizki nieodpłatnie pozostawiamy na recepcji Apartamentów Check In. Recepcja czynna jest do 18:00, więc bez problemu jeszcze po nie wrócimy. Z Natanem umówiliśmy się tuż pod naszym hotelem o godz. 11:00. Kiedy wychodzimy gotowi oddać się w Jego przewodnickie ręce Natan już na nas czeka.

Ależ to wspaniałe powitanie. Wymieniamy się specjałami - my obdarowujemy Natana toruńskimi piernikami i słodyczami, On zaś wręcza każdej rodzinie ciasto pomarańczowo-migdałowe własnego wypieku. Przepis na to przepyszne ciasto znajdziecie na zakończenie tego postu.
Pierwsze kroki z Natanem pozwolą nam się bliżej poznać. Opowiadamy o sobie, swojej pracy, pasjach. Z zainteresowaniem też słuchamy historii życia naszego przewodnika. Historii, którą tak słabo prezentują szkolne podręczniki ...
Poznajmy więc tło historyczne. Kiedy w 1967 roku wybuchła wojna izraelsko-arabska, dawny Związek Radziecki wyraźnie stanął po stronie Palestyny, tego samego oczekując od rządu polskiego. W partii zaczęły pojawiać się nagonki antyżydowskie, napędzane przez partyzantów, chcących odsunięcia Władysława Gomułki. Pretekstem stało się zdjęcie ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka z powodu zbyt entuzjastycznych, a co za tym idzie antyradzieckich reakcji widzów na niektóre fragmenty spektaklu. Wywołało to z kolei wielką falę protestów studenckich - w Warszawie, Krakowie, Gdańsku i w Poznaniu. Wydarzenia te rozpętały falę aresztowań i wielką kampanię antyżydowską. Z kraju musiało wyemigrować około 15 tysięcy obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, a wśród nich 23 letni Natan i jego rodzina. Niestety ojciec Natana niedługo po przyjeździe do Izraela umiera. Przyjechali do Jerozolimy - miasta z którym wiązali olbrzymie nadzieje. Niczym w hymnie Izraela, którego tłumaczenie wg Szosany Raczyńskiej brzmi następująco:
"Dopóki w naszych dusz głębinie,
Serce żydowskie żywo bije,
Oko ku wschodowi się obraca,
I do Syjonu wciąż powraca.
Nadzieja nasza nie zginie,
Wszak dwa tysiące lat przetrwała,
Być narodem wolnym w swojej krainie,
W kraju Syjonu i Jerozolimy"
Nadzieja ...
W takim nastroju rozpoczynamy zwiedzanie, którego program i tak został mocno okrojony.
Idziemy do auta i parkujemy je w okolicach

Yemin Moshe 

To pierwsze osiedle wybudowane w 1857 roku poza murami starego miasta. Wybudowane zostało przez bogatego brytyjskiego filantropa Mosesa (hebr. Mojżesza) Montefiore jako oaza spokoju dla mieszkających w nim Żydów - miejsce, w którym będzie żyło się łatwiej niż w murach starego miasta. Jednak Żydzi ze Starego Miasta nigdy nie osiedlili się w Yemin Moshe z powodu nocnych napadów band beduińskich. Pierwotnie miał tu powstać też szpital dla Żydów. Dzielnica miała być samowystarczalna, dlatego też powstał tu młyn wiatrowy. 
Niestety nie pomogły najlepsze technologie gdyż siła wiatru w Jerozolimie była zbyt słaba, aby poruszać skrzydła wiatraka i ostatecznie w młynie jedynie pieczono chleb z gotowej mąki.
 Ze Wzgórza mamy przepiękną panoramę na Górę Syjon i Wieczernik - miejsce Ostatniej Wieczerzy.
Schodzimy coraz niżej Wzgórza, aby głębiej zanurzyć się w urokliwe uliczki dzielnicy dzisiejszej jerozolimskiej bohemy.

 
Na fasadach budynków wyraźnie odznacza się dużo później dobudowana kondygnacja.
Pierwsza dzielnica składała się z 16 apartamentów.


 
W oddali widoczny jest także amfiteatr Basen Sultana "Brehat Hasultan" - dawny system wodociągów, który w czasach drugiej świątyni dostarczał wodę dla Jerozolimy. Baseny wybudowane zostały przez Heroda Wielkiego ponad 2000 lat temu.
 
Tutaj znajduje się także słynne Centrum Muzyki Jerozolimskiej
i przylegający do niego pensjonat dla artystów i pisarzy.
Mieszkania w tej dzielnicy Jerozolimy osiągają obecnie bardzo wysokie ceny i w zdecydowanej większości są własnością bardzo bogatych cudzoziemców traktujących to miejsce jako miejsce wypoczynku, a nie stałego zamieszkania.
 
Dzielnica jest niezwykle urocza - fontanna z zamkniętym obiegiem wody, małe uliczki i kamienice.
 
Drzewa owocują cytrynami i mandarynkami. Rosną dziko i każdy może spróbować ich smaku, a smakują zupełnie inaczej niż te kupione w Polsce - są bardzo kwaśne.
  
Wychodzimy z Yemin Moshe przez Ogrody Bloomfielda.

Prosto z parkingu kierujemy się jeszcze na spacer w stronę
Lion's Fountain. 
Fontanna Lwów pochodzi z 1989 roku, a jej autorem jest niemiecki rzeźbiarz Gernot Rumpf.
Kiedy spacerujemy z Natanem znowu słychać dźwięk syren i karetki. Nasz przewodnik na chwilę zatrzymuje się i wsłuchuje się w przerażający ryk. I choć Izraelczykom wydaje się to normalne, mimo wszystko wzbudza niepokój. 
Już widzimy w oddali

Kościół Pamięci Szkotów w Jerozolimie

nazywany także Kościołem św. Andrzeja Apostoła. Ta jedyna kalwińska parafia w Izraelu należy do Kościoła Szkocji. Świątynia powstała dla upamiętnienia Szkotów, którzy zginęli w Palestynie podczas I Wojny Światowej.

Stąd kierujemy się w lewo na malowniczą kładkę dla pieszych biegnącą ponad Hebron Road.
Łączy ona dwa brzegi tej jednej z większych ulic Jerozolimy i jest chętnie uczęszczana także przez biegaczy. 
Przy samym wejściu na kładkę od strony parku Yemin Moshe znajduje się niezwykle ciekawy obelisk, który nazwać by można cytatem z Biblii - z drugiego rozdziału Księgi Izajasza
„On będzie rozjemcą pomiędzy ludami i wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy”
Zwróććie bowiem uwagę, że u podnóża obelisku są właśnie elementy broni przekute na narzędzia rolnicze.
Idąc kładką Natan zwraca naszą uwagę na budynek dawnego dowództwa żydowskiego, a szczególnie
na podwieszony na linie, zardzewiały wózek transportowy. Tą drogą odbywał się transport z przeciwległej Góry Syjon, w tym także transport rannych, którzy dalej przewożeni byli do szpitali.  W międzyczasie dowiadujemy się od Natana, że prawo budowlane nakłada w Jerozolimie obowiązek budowania budynków tylko i wyłącznie z jasnożółtego kamienia wydobywanego w okolicach miasta. To tzw. kamień jerozolimski - mający w składzie skały osadowe wapienne i dolomit.  

Pierwsza Stacja Kolejowa

Kiedy wracamy do skrzyżowania - dosłownie po starych torach kolejowych przerobionych na chodnik dojdziemy prosto do Pierwszej Stacji Kolejowej.
Budynek i okolica zamkniętej stacji kolejowej stały się współcześnie rodzinnym centrum kulturalnym.
 

W ciągu dnia organizowane są tu różnego rodzaju koncerty, galerie sztuki i wydarzenia kulturalne.
Po krótkim spacerze po zaułkach stacji kolejowej zostaliśmy zaproszeni do domu naszego przewodnika. 
Zupełnie nie spodziewaliśmy się tej wizyty i naprawdę poczuliśmy się bardzo wyróżnieni zaproszeniem do świata Państwa Dunkelman. Jedziemy razem do dzielnicy kilkupiętrowych kamienic, swego rodzaju bloków znajdującej się w okolicy budynków konsularnych USA. 
Trzepocąca na wietrze flaga Stanów Zjednoczonych, którą widzimy z balkonu wzbudza w naszych gospodarzach ogromną nadzieję... właśnie tą z hymnu Izraela. 
Trochę mi wstyd, kiedy okazuje się, że decyzja Trumpa, dla mnie obojętna jest spełnieniem marzeń Natana i Jego żony Szarony. Myślę, że sprzyjają temu amerykańskie korzenie Szarony. I to właśnie vis a vis Ich domu ma być przeniesiona ambasada USA z Tel Avivu. Jakież to wielkie poczucie państwowości naszych gospodarzy - wspaniali to ludzie. Z przyjemnością słuchamy Ich opowieści o życiu - Szarona kilka lat temu po wielu latach choroby zupełnie straciła wzrok, a mimo to jest bardzo ciepłą, serdeczną i niezwykle radosną osobą. W dodatku osobą o wielkim sercu, która wykorzystując swoje trudne doświadczenia w zmaganiach z chorobą pomaga innym niewidomym odnaleźć drogę w ciemności - pracując w domu udziela przez internet porad jak zobaczyć, to co stało się niewidzialne. Jesteśmy zaczarowani sercem Natana i Szarony, Ich ochotą do życia, chęcią dzielenia się dobrem z innymi. To dzięki Ich otwartym sercom czujemy się jak w rodzinie, poznajemy Ich Jerozolimę, jakże inną niż ta wyczytana w przewodnikach. Dziś serdecznie Im za to DZIĘKUJĘ - w imieniu własnym i całej naszej gromadki.  
A może i Wam uda się poczuć smak Izraela, kiedy sami przygotujecie ciasto pomarańczowo-migdałowe wg oryginalnego przepisu Natana.
Ciasto spożywamy z konfiturą śliwkowo-czekoladową. Na odchodne dostajemy słoik takiej konfitury do domu. Taki niewinny słoik... ale jeszcze będzie o nim głośno.
W tej wspaniałej atmosferze o godz. 14:30 niestety przychodzi nam się rozstać. Natan obiecał nam jeszcze w drodze powrotnej do hotelu
punkt widokowy na Górę Oliwną. 
W ten oto sposób w niespełna dwie doby zobaczyliśmy Jerozolimę z każdej jej strony.
Z ogromną pomocą Natana zakochaliśmy się w tej mieszance kultur i religii, w świecie pełnym przeciwieństw i niezrozumiałych dla nas rzeczy. I dziś już wiemy, że z przyjemnością do Jerozolimy wrócimy, by poznać ją bliżej - a nie tak jak tym razem .... TYLKO Z WIDZENIA.

1 komentarz: