Strony

sobota, 10 listopada 2018

Korfu komunikacyjnie

Położenie Dassi względem stolicy wyspy w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów zachęca nas do odbycia pierwszej samodzielnej wycieczki, właśnie do Kerkyry. 

W tym celu tuż po lunchu kierujemy się w stronę przystanku autobusowego, a więc schodzimy w dół przez teren hotelu Magna Graecia i kiedy miniemy bramę wejściową od razu, po tej samej stronie ulicy widzimy zaniedbaną altankę przystankową.
To stąd autobus nr 7 zawiezie nas do Kerkyry - do samego serca miasta, gdzie już na piechotkę będziemy mieli szansę zwiedzić miasto. 
Bilet na przejazd w jedną stronę kosztuje 1,70 EUR, zarówno dla dorosłego, jak i dziecka, natomiast ja na naszą wycieczkę polecam zakup biletu dziennego DAILY TICKET za 5,00 EUR co pozwoli nam na przesiadkę do innych linii miejskich i dokładną eksplorację stolicy wyspy. Będziecie zadowoleni, zresztą tak jak ci przypadkowo napotkani przeze mnie turyści, którzy poszli naszym tropem.
A więc z autobusu wysiadamy na ostatnim jego przystanku - na Piazza San Roco i kierujemy się cały czas prosto ulica I. Theotoki.

W ten sposób dojdziemy do właśnie tej mapy
Widoczna na zdjęciu Anounciata - pozostałość po kościele, w którym pochowano poległych w bitwie morskiej pod Nafpaktos w 1571 roku, która zakończyła się zwycięstwem chrześcijan nad Turkami. Kościół został zbombardowany w 1943 roku i do dziś pozostałą tylko jego wieża.
Tu też zaczynają się pierwsze ciekawe zabudowania historycznego centrum, które wpisane jest na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Historycznie wyspa Korfu i jej stolica to ślady wielu wpływów pochodzących z czasów okupacji miasta, a lista okupantów jest naprawdę długa: Sparta, Ateny, Syrakuzy, Epir, Rzym, Genua, Wenecja, Turcja, Francja, Rosjanie, Brytyjczycy, a w końcu w 1864 roku wyspa została przyłączona do Grecji.
Naszym głównym celem jest położona na wschodnim krańcu starówki Stara Forteca położona na cyplu wysuniętym w morze. Po drodze po lewej stronie mijamy arkady Listonu 
i mały plac Pentofanaro, 
a następnie szukamy cienia pod drzewami Spianady - jednego z największych publicznych placów w Grecji.
To oaza zieleni łącząca Starą Fortecę z centrum miasta. Plac wytyczony został po najeździe Turków w 1537 roku gdy Wenecjanie kazali zburzyć stojące tu domy, by zyskać miejsce do ostrzału agresorów. Francuzi i Brytyjczycy przekształcili to miejsce w park, w którym obecnie oprócz wydarzeń kulturalnych mają miejsce np. mecze krykieta - jedyne greckie miejsce kultywowania tego arystokratycznego sportu.
Znajdująca się w parku klasycystyczna Rotunda Maitlanda upamiętniająca pierwszego wysokiego komisarza Wysp Jońskich. Rotunda zwana jest przez Greków Cysterną, a to za sprawą największego zbiornika wodnego znajdującego się tuż pod nią.
 
Stara Twierdza połączona jest z miastem 60-metrowym żelaznym mostem znajdującym się nad 20 metrowym kanałem morskim i dużo szerszą suchą fosą wykopana przez Wenecjan w XV i XVI wieku. To tędy prowadzi wejście do Paleo Frourio. Twierdza czynna jest latem od 9:00 do 16:00, a bilet wstępu to koszt 6 EUR lub 3 EUR bilet ulgowy. 
Widok z mostu jest także imponujący. Aktualnych informacji kontaktowych szukajcie tutaj

 Mimo iż Twierdza była już zamknięta mieliśmy możliwość pospacerowania po wzgórzu - niestety bez możliwości wejścia na sam jej szczyt. Twierdza powstała na szczątkach bizantyjskiego zamku pochodzącego z VIII-XII wieku.
Dla Oskara i tak ten spacer w słońcu był mocno wyczerpujący.
W obrębie twierdzy znajduje się kościół Agios Georgios.
 To co zwraca naszą szczególną uwagę to zacumowany nieopodal twierdzy majestatyczny jacht.
"White Pearl" to największy (143 metrów) i najdroższy (400 mln EUR) jacht żaglowy świata - a my widzieliśmy go na żywo.
Widok na drugą stronę jest także zachęcający. Położona na cyplu restauracja znajduje wielu amatorów.
Po wyjściu z twierdzy kierujemy się cały czas wzdłuż kanału, mijając po drodze Mandrakinas Church odbudowany w 1951 roku po zniszczeniach w trakcie II Wojny Światowej. Kościół jest położony poniżej poziomu ulicy.

W ten sposób dochodzimy do Pałacu Św. Michała i Jerzego - dzisiejszej siedziby Muzeum Sztuki Azjatyckiej.  
To tu znajdujemy odrobinę cienia, bo zwiedzanie w temperaturze powyżej 30 stopni nie należy do najprzyjemniejszych.
Tutaj także znajduje się Miejska Galeria Sztuki.

A oto restauracja, którą mieliśmy szansę wcześniej obserwować ze wzgórza fortecznego.
My jednak nie schodzimy na cypel, a decydujemy się na spacer nabrzeżem
by za chwilę całą drużyną znowu wejść w wąskie uliczki 
Starego Miasta.
Krajobraz iście pocztówkowy coraz to szerzej otwiera nam oczy. 
I pomyśleć, że w trakcie wielkanocnej procesji sobotniej przez miasto przenosi się relikwie Spirydiona, po czym orkiestra zaczyna grać na weselszą nutę, a mieszkańcy zrzucają z balkonów doniczki i naczynia, by przegnać nieszczęścia. Sobotnią rezurekcję kończy pokaz sztucznych ogni wystrzeliwanych ze Starej Fortecy. Nasz spacer po mieście pozwolił nam odwiedzić jedynie kilka miejsc. Nie odwiedziliśmy także znajdującej się na drugim krańcu Starówki - Nowej Fortecy. Pochłonął nas wir straganów z pamiątkami i w ten oto sposób ponownie wracamy na Plac San Roco. Część grupy decyduje się na powrót do hotelu , a my jak zwykle żądni wrażeń zmierzamy do

Kanoni

Dzienny bilet pozwala kontynuować wycieczkę niebieskimi autobusami kursującymi po mieście i najbliższej okolicy. I tak oto wsiadamy w autobus nr 2A jadący do Kanoni. Przystanek autobusowy znajduje się nieopodal placu San Rocco - cofając się w ulicę Theotoki która przyszliśmy ze Starego Miasta dokładnie w tym miejscu.
To najwspanialszy pomysł mojego kolegi, aby krótki wypad do Kanoni połączyć z wycieczką po stolicy. Autobus przejeżdża przez miasto i kieruje się na południową stronę miasta wąską jednokierunkową drogą prowadząca na szczyt Kanoni. Po dwudziestu minutach jazdy przed nami czarujący widok.
Z tarasu restauracji Nisos widzimy nie tylko malutką wyspę Vlacherna  z charakterystycznym białym kościołem i Pontikonissi (czyli Mysią Wyspę)
znajdujące się na większości pamiątek z Korfu,

ale przede wszystkim pas startowy pobliskiego lotniska.
To jedyne takie miejsce w Europie, gdzie pas startowy lotniska stanowi betonową groblę łączącą miasto z morzem. Wrażenie w trakcie lądowania niesamowite.
Autobus 2/2A kończy swój bieg na szczycie wzgórza i za chwilę wyrusza w drogę powrotną - tym razem inną drogą - także jednokierunkową. Odjazd autobusu w stronę miasta odbywa się o każdej równej godzinie i co kolejne 20 minut. 
 
Rozkład i mapy miasta możliwe są do pobrania z kiosku informacyjnego znajdującego się przy pętli autobusowej na placu San Rocco.
Wspaniałe to było zakończenia dnia - i choć tym razem mieliśmy szczęście zobaczyć jedynie startujący samolot, to moja kolejna wizyta w tym miejscu pozwoliła już na iście spotterskie doznania.
Ale o tym, to już w kolejnym moim poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz