Strony

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Chreszczatykiem żegnamy Kijów

No i wreszcie nadeszła pora na relację z wycieczki po centrum Kijowa - ulicy Chreszczatyk i jej okolicach - niemych świadkach wydarzeń Pomarańczowej Rewolucji. A niejeden turysta właściwie tylko po to przyjeżdża do Kijowa.
Schodząc drogą parkową z Parku Maryjskiego wychodzimy prosto na 
Łuk Przyjaźni Narodów
Wybudowany on został w 1982 roku, razem z Muzeum Lenina dla upamiętnienia przyjaźni ukraińsko-rosyjskiej. Ta ogromna stalowa tęcza symbolizuje właśnie pojednanie się tych dwóch narodów.

Tuż pod łukiem znajdują się wykonane z brązu statuy ukraińskich i rosyjskich robotników – choć w tej chwili jest akurat placem budowy, zimą np. służy jako… lodowisko dla młodzieży.
Warto tutaj dotrzeć, gdyż nieopodal łuku znajduje się taras widokowy na Dniepr, z którego podziwiać możemy choćby most dla pieszych - Most Parkowy, na który my akurat nie zeszliśmy. To już lepiej moim zdaniem dojść do mostu pieszo-rowerowego znajdującego się w pobliżu. Pewnie z racji trwającego remontu, dziś był akurat niedostępny. Nasza grupa kieruje się w stronę budynku filharmonii 
i w tym miejscu schodząc po schodach dochodzimy do ulicy
Chreszczatyk
Już z daleka widzimy okazały budynek Centrum Kongresowego Ukraiński Dom, czyli dawnego Muzeum Lenina, ufundowanego przy okazji budowania tęczy. 
Po prawej stronie ulicy widać spalony budynek centrali związków zawodowych, który ciągle jest odbudowywany, stąd pokrycie z reklamą. Wreszcie znajdujemy się na głównym placu Kijowa -
Majdan - Plac Niezależności
czyli centrum Pomarańczowej Rewolucji - najważniejszego wydarzenia we współczesnej historii Ukrainy. To tu w 2003 r. rozbudziły się ukraińskie nadzieje i tu te nadzieje jeszcze szybciej zgasły. Wreszcie pod koniec 2013 roku rozbił się tutaj Euromajdan, tutaj doszło do krwawych walk, które doprowadziły do ucieczki Janukowycza z kraju, z tym miejscem związany jest wybuch krwawego konfliktu z Rosją, wojna domowa, czy wreszcie aneksja Krymu. Tyle wylanej krwi … Może zatem zanim zabierzecie się z nami na wirtualną wycieczkę warto poznać swoisty alfabet Euromajdanu.
Na centralnym miejscu placu znajdujemy malachitową kolumnę 
ze słowiańskim bóstwem Berehynia, która upamiętnia odzyskanie niepodległości.
Ślady walk są tu zresztą obecne na każdym kroku – po obu stronach ulicy w rzędzie są ustawione tabliczki ze zdjęciami i nazwiskami poległych. Najlepiej widać to, gdy staniemy na tarasie widokowym na górze placu, nieco poniżej hotelu Ukraina.
 
Niebiańska Sotnia


Na placu kilka charakterystycznych pomników.
Pierwszy to pomnik Kozaka Mamaja.
Kolejna odsłona założycieli Kijowa widzianych już przez nas nad Dnieprem. (foto Arek)
Hotel Ukraina nocą (foto Arek)
(foto Arek)
Vis a vis, po drugiej stronie ulicy znajduje się łuk triumfalny z postacią Michała Archanioła, opiekuna stolicy.
Brama Lacka
 
To zrekonstruowana Brama Lacka, która w przeszłości była jedną z trzech bram wjazdowych do historycznego Kijowa. Tuż za nią widoczna jest kopuła  
Globus Galery
To oczywiście nie galeria sztuki, ale nowoczesna galeria handlowa, a właściwie nawet dwie galerie znajdujące się pod powierzchnią Placu Niepodległości.
Na Chreszczatyku, jak widzicie jesteśmy kilkakrotnie - o różnych porach dnia i nocy. To swoiste centrum, które w każdym świetle wygląda inaczej. Z obowiązkowych punktów handlowych stolicy Ukrainy wymienić muszę
Sklep Roshen
To firmowy sklep słynnej ukraińskiej marki cukierniczej, której właścicielem jest Petro Poroshenko, prezydenta Ukrainy w latach 2014-2019. W Kijowie jesteśmy akurat w dzień wyborów prezydenckich, w których Poroshenko ponosi porażkę. Natomiast jego słodycze pozostają nadal na pierwszych miejscach rankingu smaku. 
Sklep znajdziecie pod adresem Chreszczatyk 29/1. 
 
 Ponoć to jedna z topowych rzeczy, która należy zrobić w Kijowie - spróbować tortu Roshena. Najbardziej znana czekolada tej marki to mleczna Czajka w niebieskim opakowaniu, ale także długie cukierki czekoladowo-orzechowe Liszczyna.
 Warto odwiedzić ten sklep, choćby po to aby zobaczyć jak szeroki jest asortyment cukierniczy. 
Dla porównania wrzucam Wam cennik czekolad z marketu, abyście sami mogli się przekonać, że nasza rodowa marka Wawel wcale nie musi się wstydzić.
Tuż obok sklepu firmowego Roshena znajdziecie także
Besarabski Market
To pierwszy w Kijowie rynek kryty dachem znajdujący się w pobliżu stacji metra Lwa Tołstoja. 
My robimy mu tylko fotografię z zewnątrz, podczas kiedy Arek i Ania w poszukiwaniu lokalnych produktów udają się do jego wnętrza. Stary rynek ze straganami z różnymi produktami takimi jak: ryby, kawior, mięso, wszelkiego rodzaju warzywa, owoce, orzechy i kwiaty niestety nie pozostawia w nich dobrych wspomnień zapachowych. 
 Hala została zbudowana w latach 1910-1912 według projektu polskiego architekta Henryka Gaya.
W czasie kiedy nasi towarzysze podróży eksplorują rynek my udajemy się do pobliskiej Puzatej Chaty.
W pobliżu znajduje się także kilkupiętrowy dom handlowy 
CUM - Centralnyj Uniwersalnyj Magazin.
Budynki znajdujące się na ulicy Chreszczatyk w większości pochodzą z lat 50 tych XX wieku, choć wiele z nich, tak jak CUM zostało odnowionych. Akurat CUM przeszedł gruntowny remont w 2017 roku przed koncertem Eurowizji. Przyjemnie jest pospacerować Chreszczatykiem, niekoniecznie mając w planach zakupy. Pełno tam młodych ludzi ukazujących na ulicy swoje talenty.
Ania i Arek
Trudno w tych kilku postach przedstawić Wam całą urodę Kijowa. Sami nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego. Odwiedziliśmy jeszcze na szybko prawie zamykany 
Sobór Mądrości Bożej na placu Sofijskim
Bardzo blisko to i Bramy Lackiej i Złotych Wrot, można więc połączyć to ze zwiedzaniem Chreszczatyka. W naszym przypadku byliśmy na kilka minut przed 17:00, tak więc najważniejszą cerkiew w mieście - siedzibę biskupów, mogliśmy obejrzeć tylko z zewnątrz.
Sobór św. Zofii znajduje się na liście UNESCO i wybudowany został na wzór Hagia Sophia z Konstantynopola (obecnego Stambułu).
 Arek i Ania weszli na wieżę, podczas kiedy my pochodziliśmy po terenie Soboru.
Pomnik Bohdana Chmielnickiego - bohatera narodowego Ukrainy na Placu Sofijskim.
Nasz wyjazd niestety powoli dobiegał końca. W poniedziałek 1 kwietnia 2019 roku rankiem musieliśmy dostać się tym razem do lotniska Boryspol
Dojazd do lotniska Boryspol
Kwaterę opuszczamy ok. 8:30 i zieloną linią metra jedziemy do stacji Złote Wrota. Przechodzimy podziemiem na stację Teatralna i przesiadamy się na czerwoną linię, którą jedziemy w stronę Akademmistechko 2 stacje do stacji Vokzalna.
Tutaj przechodzimy do sąsiedniego budynku Głównego Dworca Kolejowego. 
Koniec języka za przewodnika i jakoś dostajemy się do odpowiedniego okienka.
 Z zaciekawieniem podziwiamy sufit głównej hali dworca.
 
 Po zakupie biletów w cenie po 80 UAH przechodzimy do specjalnej poczekalni, przeznaczonej dla turystów podróżujących tylko na Boryspol. Wejście do niej odbywa się przez bramki, niemal jak na lotnisku.
 Dworzec jest bardzo dobrze oznakowany i nie sposób się zgubić.
Pociąg odjeżdża peronu 14 o godzinie 09:24, a już o 10:02 jesteśmy na lotnisku.

Taką oto cudną maszyną polskiej produkcji po 40 minutach dostajemy się na lotnisko. 
Na stacji Boryspol akurat w miejscu odjazdu pociągu znajduje się kasa, więc jadąc w odwrotną stronę nie trzeba błądzić po lotnisku. 
 Rozkład pociągu Boryspol znajdziecie tutaj
Alternatywnie do lotniska Boryspol można dojechać z Kijowa ze stacji Kharivska autobusem nr 322. Cena biletu to 100 UAH.
Jak się okazuje na lotnisku mamy do pokonania niezłą trasę. 
Mimo iż na wszelkich informacjach mieliśmy odlatywać z terminala D okazuje się, że jednak od wczoraj otwarty jest nowy terminal F przeznaczony dla Ryanaira. Do terminala F podążamy pieszo około 2 km, nie widząc autobusu lotniskowego. 
 
Oczywiście, kiedy już dochodzimy do terminala, właśnie podjeżdża linia lotniskowa.
Budynek jest puściusieńki, zaledwie kilka osób obsługi, nieczynne sklepy duty free, kawiarnie - nic, po prostu nic!!! A chcieliśmy zrobić zakupy ukraińskich trunków. Na szczęście stoją dystrybutory z wodą, także tą ciepłą i na zakończenie podróży pijemy najtańszą lotniskową kawę - bo zrobioną z własnych zapasów.
KIJÓW-BORYSPOL 12:55 – 13:35 WARSZAWA MODLIN 
FR 3167 
Z powodu długiego oczekiwania w Modlinie na bagaż nie zdążamy na autobus lotniskowy ZL, który miał nas zawieźć na stację kolejową Modlin. My tym razem nie zostawialiśmy samochodu na parkingu, bo wylatywaliśmy z Okęcia, a wracamy na Modlin. Nasi kompani dojechali autem do parkingu przy Okęciu, tak więc tam muszą wrócić komunikacją. Dojeżdżamy autobusem lotniskowym do stacji PKP Modlin i tutaj nasze drogi rozchodzą się. Dziękując Arkowi i Ani za wspólny pobyt wsiadamy w podmiejski pociąg, który zawozi nas do naszej miejscowości, a oni dosłownie kwadrans po nas pociągiem lotniskowym odjeżdżają na lotnisko Okęcie. Powrót z lotniska Modlin na lotnisko Okęcie za cenę 19 zł niestety trwał tyle samo co sam lot do Kijowa, bo zanim przyjechał kolejny autobus i kolejny pociąg - upłynęło wiele czasu. 
Mimo przebojów z powrotem była to bardzo przyjemna około weekendowa podróż, a Ania i Arek zakochani w Kijowie odwiedzą go raz jeszcze za kilka dni - może wtedy nadrobią i za nas kijowskie zaległości, bo lista zwiedzania mogłaby być jeszcze bardzo długa, a nam dni urlopu już tak niewiele zostało ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz