Strony

piątek, 30 lipca 2021

Bieszczady 2021

Tradycją stał się już wakacyjny weekend w górach.
Zazwyczaj jest to ostatni weekend czerwca lub pierwszy lipca.
Zazwyczaj jest to wyjazd rodzinny, z dziećmi, z psami.
Zazwyczaj są to Tatry....
No właśnie - zazwyczaj... Tym razem wszystko będzie inaczej:
Owszem weekend 25-28 czerwca 2021 roku, przedłużony o piątek i poniedziałek, bo cel też odmienny: Bieszczady, a że droga daleka to sam weekend nie wystarczy.
Polskie Góry to aplikacja z której korzystam do rozpoznawania szczytów - w Bieszczadach działająca bardzo precyzyjnie.
No i ekipa też mniejsza: dzieci co poniektórych dorosły i aż rączki zacierają, co by weekend na wolnej chacie spędzić. A jak już dzieci zostają w domu, to niech chociaż się psami zajmą :) 
W tym roku wykruszyła się też rodzinka Uli - plany wakacyjne skrzyżowały się z naszym wyjazdem - oczywiście mamy nadzieję, że to tak wyjątkowo. 
Wyszło na to, że jadą właściwie tylko dorośli, w ilości 6 sztuk i nasz 15-latek.
Na pomysł Bieszczad wpada Marek - mieszkaniec Poznania. I tu wielki ukłon, bo to Poznaniacy mieli w te Bieszczady najdalej. I choć droga w zdecydowanej większości prowadziła autostradami - nie była krótka. Z założenia 720 km w czasie około 8 godzin, w praktyce z powodu korków na autostradzie wyszło Im chyba coś około 10 godzin. Nam niestety droga ze stolicy zajmuje niewiele krócej - 8 godzin. 
Na miejsce noclegu wybieramy Wetlinę. Stąd najlepiej zorganizować wyjścia na szlaki. 
Kwaterkę - wobec zmiany składu ekipy - niemal w ostatniej chwili znajduje Iwonka - na portalu nocowanie.pl trafia na ofertę Powidok. Tak właśnie nazywa się nowiuteńki pensjonat w samym sercu Bieszczadów, w końcu właśnie "po widok" tu przyjechaliśmy.
Już sam klimat podwórka zachęca do odpoczynku
nie tylko dorosłych, na których czeka grill i miejsce na ognisko, ale także i dzieci.
Pensjonat od czerwca 2021 roku przyjmuje dopiero swoich pierwszych gości - wszystko jest nowe, zadbane i urządzone z bardzo dużą dbałością o szczegóły. Urządzony jest z wielkim smakiem - własnymi rękami właścicieli, którzy nie tylko kładli glazury, terakoty, malowali ściany, ale i samodzielnie wykonywali choćby schodowe barierki. Nawet dekoracje ścienne są niebagatelne. Jeśli nawet zakupione w markecie wykończone ciekawym drewnianym tłem.
foto: Aga
Wchodząc do pensjonatu, najpierw znajdziemy się w wiatrołapie, a następnie w holu z kanapą i miejscem segregacji śmieci.
Na przeciwko wejścia usytuowana jest ogólnodostępna kuchnia 
wyposażona w lodówkę, płytę indukcyjną i wszelkiego rodzaju naczynia, sztućce, garnki, patelnie.
W kuchni stoi stół z ośmioma krzesłami. Nie uświadczycie, ani tutaj, ani w żadnym z pokoi telewizji - za to internet śmiga jak ta lala. 
Dla nas telewizor na wakacjach to zupełnie zbędny element wyposażenia, ale znając syna i jego upodobania do gór - w Bieszczady przyjechaliśmy z własnym monitorem i PSP. Tak, tak... wobec braku rówieśników do wędrowania i zanikającym zainteresowaniem górami nasz syn Oskar, owszem przyjechał z nami w góry, ale na pewno nie chodzić po górach (sic!). Póki co nie przemawiają do Niego żadne argumenty - nie pomogły nawet zachęty w postaci nowych profesjonalnych górskich butów. Do dziś dzień mamy wypominaną pewną bieszczadzką wędrówkę z 2009 roku do Chatki Puchatka, kiedy to Oskar jako 3 latek straszony był niedźwiedziem. Musicie to tutaj przeczytać - koniecznie! 
Dziś Oskar już tak łatwo nie daje się oszukać i po majowych wędrówkach po Beskidzie Wyspowym zwyczajnie wymięka. 
Trudno ... Za to korzysta z towarzystwa syna gospodyni - kiedy my jesteśmy w górach gra w Fifę z nowopoznanym kolegą, ba a nawet załapuje się na wspólny obiad. Jeszcze raz dziękujemy bardzo za uprzejmość i wielkie serce :) 
Na dole znajdują się ponadto dwa pokoje dwuosobowe 
i bardzo przestronna ogólnodostępna łazienka.
Z tego o co wiem, każdy z pokoi na piętrze wyposażony jest we własną łazienkę, poza studiem, w którym łazienka przypada na dwa pokoje. O szczegóły konkretnych pokoi pytajcie gospodarzy obiektu. A są to naprawdę bardzo mili ludzie - podczas zaledwie weekendowego pobytu poczuliśmy się jak we własnym domu.
Nasze pokoje usytuowane były na drugim - ostatnim - piętrze. 
Umeblowanie pokoju trzyosobowego stanowią dwa łóżka - jedno małżeńskie i jedno pojedyncze oraz niewielka bieliźniarka. Ponadto znajdują się tu: szafka nocna, stolik i wygodne krzesła.
Bezpośrednio z pokoju wchodzi się do świetnie zagospodarowanej łazienki z kabiną prysznicową.
Właściwie pokoje nasze i znajomych różnią się tylko kolorami, i wszystkie urządzone są w podobnym postindustrialnym stylu. 
Piękne zestawy wiszących na różnych wysokościach lamp naprawdę dają wspaniałe odczucia dekoracyjne i użytkowe. 
Chapeau bas dla Asi za wyczucie smaku.  Żałuję bardzo, że zdjęcia nie oddają rzeczywistego efektu. Nie pozostaje Wam nic innego, drodzy followersi, jak się samemu przekonać, jaki ten widok, i to nie tylko za oknem :)
Wspólne ognisko było ukoronowaniem tej nowej znajomości. Z przyjemnością słuchaliśmy opowieści, o tym jak to jest rzucić wszystko, sprzedać co się ma i przyjechać w Bieszczady, by wreszcie żyć w zgodzie ze sobą. Takie to niewiarygodne, a jak się okazuje Asia i Mariusz odnaleźli się w pracach remontowych i wykończeniowych i to pewnie dlatego mimo nowoczesnego, wydawać się mogło zimnego wnętrza czuć ciepło domowego ogniska. Asiu - trzymamy kciuki za Wasz sukces i z przyjemnością polecimy każdemu ten Wasz Powidok, 
bo gdzie w Bieszczadach w sąsiedztwie połonin można mieć widok na latarnię morską?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz