Strony

niedziela, 16 grudnia 2012

Pierwsze koty za płoty... Londyn wita

Jest 7 listopada 2012 roku – środa. Nie dziwi mnie już nawet deszcz stukający o parapet. W końcu mamy jesień, a kierunek Londyn też mówi sam za siebie. Planowany wylot do Londynu (Stansted) mamy o 10:25. Na lotnisku w Modlinie musimy być o 8:25. Bez trudu docieramy tam samochodem. Port lotniczy Modlin oczywiście w deszczu, a i wiatr daje nam się nieźle we znaki. Pogoda ma tutaj spore znaczenie z uwagi na fakt, że wejście do samolotu odbywa się nie rękawem, ani też nie autokarem, ale spacerkiem po płycie lotniska. Jak tanie loty, to po „taniości”. Lot przebiega bez żadnych uwag, personel pokładowy zwija się oferując co chwila napoje, kanapki, słodycze, a to zdrapki, a to kalendarze, bony Ryanaira, w końcu bilety na kolejkę transferową Stansted Express. Ceny jak na pokład przystało - zawrotne. Kawa czy herbata około 12 zł.
Lądujemy w Stansted o godz. 12:50 czasu polskiego (choć planowane lądowanie o 11:55 czasu brytyjskiego). Dźwięki fanfary dobiegające z głośników aby uczcić fakt, że linia Ryanair jest najbardziej punktualną linią w Europie. Znowu wylądowali przed czasem! (…albo tak ułożony jest rozkład lotów). Zegarki cofamy o godzinę. Kilka minut po 12:00 jesteśmy w kolejce do odprawy paszportowej – szybkie przekroczenie bramek i kierujemy się zgodnie z plakatami ku firmie Terravison, którą obok National Express z powodzeniem mogę polecić na przejazd. Po wyjściu z terminala nietrudno znaleźć przystanki autobusowe – ten na którym roi się od oczekujących pasażerów to przystanek autobusów Terravision jadących do Victorii, my zaś wybieramy stanowisko autobusowe nr 12 (kier. Stratford Bus&Rail Stadion). Tuż przed autobusem stoi sprzedawca biletów. Zakup biletu powrotnego to koszt 11£. My kupujemy bilety w jedną stronę, tak aby mieć możliwość wyboru innej firmy w drodze powrotnej (oszczędność zaledwie 1£, a będziemy miały możliwość powrotu z National Express). Bilet w jedną stronę kosztuje nas 6£. Na Victorię ze stanowiska numer 14 bilet kosztuje 8£. Zresztą wszelkich szczegółów szukajcie na stronie



Wsiadamy w autobus który rusza o 12:35 ze Stansted. Trasa wiedzie autostradą, czy drogą szybkiego ruchu i jedziemy na tyle szybko, że w Stratford jesteśmy już o 13:10. Dojazd do Stratford (dzielnica olimpijska w trakcie Igrzysk Olimpijskich 2012) to dobra alternatywa do dojazdu na Victorię. Nie trzeba było czekać w kolejce, a stąd w krótkim czasie przemieścimy się już metrem. Po wyjściu z autobusu Terravision przed nami rozległe centrum handlowe Stratford z charakterystycznymi dekoracjami w kształcie liści.


Stąd łatwo dojechać w każdy zakątek Londynu, każdym środkiem komunikacji – jest tu i dworzec autobusowy i metro, autobusy transferowe i miejskie. Właśnie jeśli komunikacja to bilety, a o tym jeszcze nie wspomniałam.
Otóż zakupu biletów na komunikację londyńską tzw. Travelcard dokonałam jeszcze w Polsce. Polecam takie rozwiązanie. W tym celu należy skontaktować się z Biurem Podróży „Plus London Travel”, które w normalnych cenach dystrybuuje na terenie Polski datowane karty. My zakupiłyśmy travelcard off-peak (są znacznie tańsze), które obowiązują poza porannymi godzinami szczytu, a więc w godzinach od 9:30 do 4:00 rano następnego dnia. Trawelki dotarły do mnie listem poleconym priorytetowym zaledwie w kilka dni. Znacznie ułatwiło nam to poruszanie się po Londynie, bowiem trawelki obowiązują na wszystkie środki komunikacji w granicach Londynu (oczywiście poza dojazdem ze Stansted). Ja kupiłam travelcard na 1-4 strefy, natomiast dziecięca (do 15 roku życia) obowiązuje na wszystkie 6 stref. Tutaj wszelkie informacje na ten temat:



Londyn wita nas słońcem. Jest kilkanaście minut po 13.00, więc udajemy się na stację metra. Sieć londyńskiego metra jest bardzo zawiła – kilkanaście linii, krzyżujących się ze sobą, dlatego też zawsze pisząc kierunek, który wybieramy (a przesiadek będzie sporo) dopisuję nazwę kolejnej stacji.
Zaczynamy więc nasze zwiedzanie, wsiadając na Stratford w czerwoną linię metra CENTRAL - Kierunek: Mile End- Ealing Broadway

Jedziemy metrem do stacji HOLBORN, gdzie przesiadamy się na niebieską linię metra PICADILLY - Kierunek: Leicester Sqr - Uxbridge
Wysiadamy na trzeciej stacji - Picadilly Circus.
Stąd rozpoczynamy zwiedzanie. PICADILLY CIRCUS to plac z fontanną z figurką Anterosa,
na którym znajdują się słynne reklamy świetlne.
Anteros jest tu symbolem bezinteresownej filantropijnej miłości hrabiego Shaftesbury dla biednych. Pomnik ten czasami nazywany jest Aniołem Chrześcijańskiej Dobroczynności, a powszechnie zwany Erosem.
Wcześniej plac nazywany był „Portugal Street” na cześć księżniczki Katarzyny Braganzy z Portugalii, żony króla Karola II.











Gwar ulicy, piętrowe autobusy, czerwone budki telefoniczne, mnóstwo charakterystycznych taksówek… nie mamy wątpliwości że znajdujemy się w samym sercu Londynu







Stąd idziemy ulicą Coventry Str i skręcamy w prawo w Haymarket, idziemy prosto Haymarket, gdzie po prawej stronie będzie ROYAL OPERA (Opera Królewska i Balet).


To właśnie tutaj 28 kwietnia 2013 roku odbędzie się ceremonia wręczenia odpowiedników filmowych Oscarów - Olivierów (statuetek świata teatru).
Za chwilkę będzie skręt w lewo – w ulicę Pall Mall E., którą dojdziemy do

NATIONAL GALERY. Niesamowite, że wchodzi się tutaj jak do kolejnej stacji metra, jak do swojego domu, gdzie nikt nie pyta po co?, do kogo?. Oczywiście wstęp tutaj jak również do wielu londyńskich muzeów bezpłatny. My wybieramy pierwsze wejście od strony Trafalgar Sqr - PORTIVO gdzie udajemy się na poziom drugi (Level 2) do pokoju 45. Tutaj czeka na nas sam Vincent van Gogh i jego „Słoneczniki”. Niestety zakaz fotografowania nie pozwala nam uwiecznić dzieła, choć zaskakująca dla mnie jest grupa studentów siedząca z paletami i podobraziami na podłodze prawdopodobnie w trakcie rysowania kolejnych „plagiatów”.
Wychodzimy z galerii na wprost fontanny na Trafalgar Square. Kierując się zgodnie z ruchem na rondzie w lewo mamy KOLUMNĘ NELSONA.

TRAFALGAR SQUARE to plac położony w dawnym miejscu stajni królewskich, upamiętniający zwycięstwo brytyjskiej Royal Navy w bitwie morskiej pod Trafalgarem w 1805 roku. Jego budowę zaczęto w 1829 roku, a w 1843 ustawiono na środku 55–metrową Kolumnę Nelsona. Plac zdobią także pomniki króla Jerzego IV, gen. Haveloka i gen. Napiera oraz fontanny sir Lutyensa. 

Na czwartym cokole miał również stanąć pomnik konny, ale zabrakło na niego pieniędzy. Od 1999 roku do 2001 roku na cokole co roku umieszczano nowe dzieło. Po kilku latach przerwy w 2005 powrócono do tego pomysłu. W 2007 roku ustawiono tam rzeźbę Marca Quinna zatytułowaną Ciężarna Alison Lapper.


Kolejna to model hotelu, wykonany z kolorowego szkła przez niemieckiego artystę Thomasa Schutte, którą macie okazję zobaczyć na szczęście już tylko na fotografiach znalezionych w sieci:


Obecnie czwartą kolumnę zdobi wykonany z brązu chłopiec na drewnianym koniku na biegunach – kolejna kontrowersyjna rzeźba. 

Z tego co wiem w czasie wakacji na cokole stał ogromny statek w butelce. Ciekawe co następnego wymyśli duet skandynawskich artystów Michael Elmgreen i Ingar Dragset.

Kolumny i fontanny strzegą cztery ogromne lwy odlane z brązu. Trafalgar Square to tradycyjne miejsce spotkań i zgromadzeń zarówno politycznych jak i sylwestrowych. 7 lipca 2011 roku odbyła się tu światowa premiera filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II (www.wikipedia.pl)

Dochodzimy do węzła metra Charing Cross. Tutaj wsiadamy w czarną linię NORTHERN w kier: Embakment-Morden i na nast. stacji Embakment przesiadamy się na zieloną linię DISTRICT w kier Westminster-Ealing Broadway. Wysiadamy na stacji Westminster.
















 


Już wychodząc ze stacji metra wita nas sam BIG BEN - wieża zegarowa ma wiele przydomków – Big Ben, Wieża Świętego Szczepana, albo po prostu Clock Tower (czyli Zegarowa)



i przylegający do niego Pałac Westminister (PARLAMENT),




The Palace of Westminster jest siedzibą parlamentu, który składa się z dwóch izb: niższej - House of Comous (Izba Gmin) i wyższej - House of Lords ( Izba Lordów. Na zwiedzanie trzeba dość długo czekać w kolejce- wejście przez St Stephen's Hall. Nowy Pałac Westminsterski zbudowany został z bloków wapienia jorkszyrskiego, który zawiera silną domieszkę magnezytów. Głównym, zewnętrznym motywem dekoracyjnym są pinakle i półkolumny. Całość wkomponowana została w nadbrzeże Tamizy, na którym są zamknięte tarasy, gdzie swoich gości mogą podejmować członkowie obu izb. Nadrzeczny fronton The Houses of Parliament jest niezwykle malowniczy i fotogeniczny o każdej porze dnia i roku, a najpiękniejsze zdjęcia robić można stojąc na moście westminsterskim.

Wspominając Most – warto przejść nim na drugą stronę (tę drogę wybrać trzeba chcąc dojść do London Eye)

Podczas obrad parlamentu, na wieżach Wiktorii i Zegarowej w dzień powiewają flagi brytyjskie, a w nocy wieże te są podświetlone. (londyn.webd.pl)
Na drugim krańcu parlamentu znajduje się VICTORIA TOWER - Druga wieża w Pałacu Westminsterskim nazwana na cześć królowej Wiktorii), a vis a vis JEWEL TOWER i WESTMINSTER ABBEY (opactwo), a także kiedy cofniemy się do stacji zobaczymy Kościół St’ Margaret
My idziemy cały czas prosto mając stację po lewej stronie ulicą Whitehall. Druga ulica w lewo to Downing Street nr 10 – REZYDENCJA PREMIERA i pod nr 11 – REZYDENCJA KANCLERZA.




Niestety nie dane było nam spotkać Davida Camerona.
Wracamy więc na stację Westminster i znowu zieloną linią DISTRICT jedziemy sześć stacji, aż do Tower Hill. 








Kiedy wychodzimy ze stacji niebo lekko szarzeje... jeszcze chwila i zapadnie zmrok. Dni są niestety coraz krótsze – oczywiście ma to i swoje plusy. Za chwilę zobaczymy podświetlony most TOWER BRIDGE
 
Most zbudowany jest w stylu wiktoriańskim i mylony niekiedy z sąsiednim mostem Londyńskim London Bridge. Jest mostem zwodzonym, umożliwiającym przepływanie statków oceanicznych do około 40,5 m wysokości powyżej poziomu wody. Przez pierwsze lata był otwierany nawet 6000 razy rocznie, teraz jedynie 1000 razy na rok.
Charakterystycznym elementem mostu są dwie wieże główne, połączone u góry dwoma pomostami - kładkami dla pieszych, zawieszonymi 34 m nad jezdnią i przeszło 44 m nad oznaczeniem górnego poziomu w rzece. Środkową część mostu stanowią dwa podnoszone przęsła - urządzenia dźwigowe z przeciwciężarem. Są to dwa gigantyczne skrzydła, każde o wadze 1 200 ton, uniesione w górze, tworzą z płaszczyzną jezdni kąt 86 stopni. Obecna kolorystyka mostu (średnio moim zdaniem gustowna) istnieje od 1977 roku. Wtedy, w 25 rocznicę koronowania królowej Elżbiety II przemalowano go na kolory: niebieski, biały i czerwony. Pierwotnie most miał kolory w tonacji beżowej. Potężny, ważący ponad 2000 ton, napędzany parą mechanizm mostu, regulował otwarcie jego środkowej części. Umożliwiał swobodne przepływanie wielkich statków. Stary mechanizm mostu obecnie nie jest już używany. Zastąpiono go nowoczesnym elektrycznym urządzeniem.
Po zejściu z mostu schodami w dół znajdziemy się nieopodal TOWER OF LONDON. Twierdza ta wzniesiona została w 1078 roku dla Wilhelma Zdobywcy. Jej wysokość sięga 30 metrów, a grubość murów wynosi 3,6 metra. Tower of London było więzieniem, z którego podobno nie było ucieczki, ponieważ wejście było zaraz nad wodą – podpływano łódkami i tam prowadzono więźniów do celi. W swej historii budynek był fortecą, więzieniem, pałacem, a nawet służył jako zoo. Budowla (łącznie z Bramą Zdrajców) pilnowana jest przez charakterystycznie ubranych strażników, nazywanych Yeomen Warders, a popularnie "beefeaterami" (ang. beefeater – zjadacz wołowiny). W twierdzy są dziś przechowywane liczne zbroje, broń, klejnoty i insygnia koronacyjne (królewski pierścień i jabłko oraz berło z krzyżem i największym na świecie brylantem Cullinanem I, a także koronę brytyjską zdobioną drugim co do wielkości na świecie brylantem Cullinanem II).


Twierdza Tower jest do dziś zamieszkana. Jej społeczność tworzą strażnicy wraz z rodzinami, naczelnik twierdzy (Resident Governor), urzędnicy oraz kapelan i lekarz. Symbolem Tower są kruki. Popularna legenda głosi, że dopóki na wieżach Tower będą żyły kruki, tak długo trwać będzie imperium brytyjskie. Wiadomo jednak, że kruki mieszkają w wieżach zamku co najmniej od czasów panowania Karola II w XVII w. Zadaniem jednego ze strażników Tower (Ravenmaster) jest opieka nad krukami i ich dożywianie. Inna wersja legendy mówi, że gdy wszystkie sześć kruków opuści kiedyś twierdzę Londyn zginie. Aby tak się nie stało podcięto im skrzydła i są pilnie strzeżone. Centralną część warowni stanowi White Tower, czyli Biała Wieża wzniesiona w XII wieku. (www.wikipedia.pl)




Po krótkim spacerze wzdłuż Tamizy wracamy na stację metra, skąd pora już jechać na kwaterę.
Na nocleg wybrałam dom gościnny znajdujący się w trzeciej strefie Londynu. Pensjonat prowadzony jest przez polską rodzinę i z powodzeniem mogę go polecić. Koszt dla dwóch osób 40 £ (ok.215 zł) Przesympatyczni gospodarze służą pomocą, jeszcze na długo przed przyjazdem. Szczegółowe e-maile ułatwiają dojazd z lotniska, jak również pobyt na miejscu w Londynie.
Wszelkie szczegóły dotyczące noclegu znajdują się na stronie

http://www.family-house.com.pl/ 
Dojazd do FAMILY-HOUSE: żółtą linią CIRCLE (kierunek: Liverpool Street) jedziemy pięć stacji do King’s Cross St. Pancras, gdzie z kolei przesiadamy się na niebieską linię VICTORIA w kier. Walthamstow.
Jedziemy następne 14 minut (wysiadamy na piątej stacji Blackhorse Rd). Łączny czas z przesiadkami i dojściem z Tower of London do stacji wynosi 38 minut.
Teraz idziemy na kwaterę: Wychodzimy na ulicę Forest Rd i skręcamy w nią w prawo, a potem cały czas prosto i skręcamy tuż za sklepem Coral w czwartą ulicę w lewo – Century Rd. Idziemy aż do nr 61 – dom po prawej stronie będą brązowe drzwi i białe koło siebie (w białe wchodzimy)
Ten szczegółowy opis stworzyłam na podstawie Street View w Google maps i sprawdziłam na własnej skórze. Mając na uwadze fakt, że ktoś będzie chciał skorzystać z tego noclegu i z mojej trasy zamieszczam tak szczegółowy opis
A nam pozostała jedynie własnoręcznie zrobiona kolacja i błogi sen....
To był wyczerpujący dzień....

7 komentarzy:

  1. Super :) Bardzo fajna wycieczka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i zachęcam do pójścia w nasze ślady :)

      Usuń
  2. A ja idę w Wasze ślady, zarezerwowałam już na luty pokój w Family-house :)

    Czy korzystałaś z jakiegoś książkowego przewodnika, może jakiś polecasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O..to fajnie. Bardzo mnie to cieszy, choć nie jesteś pierwsza, która tam po nas zawita. Jeśli chodzi o przewodnik, to ja raczej korzystam z kilku na raz. W przypadku Londynu, były to jedynie artykuły w prasie branżowej "Voyage", "Podróże" i właśnie na tej podstawie powstała trasa. Nie zapomnijcie o zakupie travelek ... zakup w Polsce wychodzi dość sprawnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Również zamierzam je zamówić, jaki jest czas oczekiwania na nie? :)
    Kupowałaś może jakieś bilety wstępu przez Internet? Zastanawiam się, czy warto, żeby nie czekać w kolejkach i oszczędzić trochę czasu. :)

    Twoje opowieści są naprawdę bardzo inspirujące, cudownie czyta się Twoje posty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesyłka doszła dosłownie w 2 dni - priorytetowy list krajowy, ale nie zostawiaj tego na ostatnią chwilę - one przychodzą już z wbitą datą, a obsługa biura pluslondontravel doradzi Ci, jakie kupić. Możesz kupić bilety przez internet, jeśli chcesz iść na London Eye czy Muzeum figur woskowych. Chyba jest jakiś bilet zniżkowy, jeśli kupi się oba. Czasem bywają fajne promocje - ta już nieaktualna, ale może komentarze Ci coś pomogą :)
      http://www.fly4free.pl/londyn-2-osoby-w-cenie-1-london-eye-madame-tussauds/

      Usuń
  5. Jeszcze poczytaj tutaj, może to być także ciekawe rozwiązanie 2 za 1 razem z travelkami
    http://www.tambylscy.pl/zwiedzamy-londyn-za-pol-ceny-i-dlaczego-potrzebne-nam-do-tego-brytyjskie-koleje/

    OdpowiedzUsuń