Turda to niewielka miejscowość w Transylwanii, położona około 30 km w kierunku południowym od miasta Kluż-Napoka.
Choć pierwsza wzmianka o Turdzie pojawiła się w 1176 roku, jednak początki historyczne miasta sięgają już czasów starożytnych. Miasto zostało założone przez Daków pod nazwą Patavissa lub Potaissa i zostało podbite przez Rzymian w latach 101-106, za panowania Trajana, wraz z częściami Dacji. To w Turdzie w 1366 roku król Ludwik Węgierski, chcąc oczyścić struktury państwowe z prawosławnej szlachty wydał dekret, na mocy którego ich majątki zostały skonfiskowane na rzecz kościoła rzymskokatolickiego. To także tutaj w 1944 roku została stoczona największa bitwa II Wojny Światowej w Siedmiogrodzie. To tyle historycznych faktów, o których można dowiedzieć się w Muzeum Historycznym miasta.
My odwiedzamy jedynie rynek miasta. Zbudowany na planie prostokąta jest dość spory,
a deptak rozciąga się na jakiś
kilometr w głąb miasta.
Wśród zabytków gotycka katedra katolicka, przechodząca od kilku lat gruntowny remont.
Pomnik Avrama Iancu - rumuńskiego prawnika i działacza niepodległościowego
Dziś widoczne są hasła demokratyczne na rynku w Turdzie.
Główny powód naszego postoju w Turdzie to jednak nie samo miasto, ale znajdująca się w nim
Salina Turda
czyli nieczynna kopalnia soli, która zyskała miano jednej z najciekawszych atrakcji turystycznych Rumunii. To właściwie nie tylko ekspozycja do zwiedzania, ale jedna wielka sala zabaw, w której przy okazji korzystania z atrakcji można zadbać o swoje drogi oddechowe.
W części kopalni udostępnionej do zwiedzania poruszamy się po 3
poziomach: Terezia (najgłębszy, bo liczący 120 m głębokości), Anton
(108 m) i Rudolf (najpłytszy, bo liczący 42 m). Do dyspozycji są schody oraz winda, do której kłębią się tłumy. My dzięki wejściu do Saliny Turdy niejako "pod prąd" mamy komfort krótkiego czekania w kolejkach. Alternatywą są strome schody, niekoniecznie dobry wybór dla spanikowanego Oskara.
Kacper nie przepuści okazji do dobrej zabawy.
Cennik atrakcji wewnątrz Saliny Turdy
Do wnętrza kopalni prowadzą dwie drogi - jedna od strony ulicy Strada Salinelor, nieopodal której mieszkamy - druga od strony centrum miasta.
I choć korytarz liczy kilometr długości to, aby przejechać autem z jednego wejścia na drugie należy pokonać odległość ok. 4 kilometrów.
I choć korytarz liczy kilometr długości to, aby przejechać autem z jednego wejścia na drugie należy pokonać odległość ok. 4 kilometrów.
Salina
Turda nie dość, że jest największą to i najstarszą kopalnią w Europie.
Rumuński odpowiednik naszej Wieliczki starszy jest od podkrakowskiej Wieliczki o ponad tysiąc lat. Wydobywano tu sól już w czasach rzymskich, aż o 1932 roku. Podczas
Drugiej Wojny Światowej kopalnia ponownie zostaje otwarta dla
mieszkańców miasta jako
schron przeciwlotniczy. W latach 1940-1992 wykorzystywana była jako pomieszczenie do przechowywania sera. Właśnie wtedy zainstalowano tutaj rury wodociągowe i kanalizacyjne.
Kilka praktycznych uwag:
Wszelkie aktualne informacje znajdziecie na oficjalnej stronie internetowej Salina Turda.
Parking: Od strony ulicy Strada Salinelor funkcjonuje publiczny bezpłatny parking na kilkanaście samochodów. Będąc tu rano tuż przed otwarciem kopalni, zaoszczędzicie tych kilka lei. Parking od strony głównego wejścia to 5 lei za cały dzień.
Godziny pracy 9:00 do 19:00. Ostatnie wejście o godz. 18:00. Godziny pracy są zmienne, w zależności od sezonu,
Bilety wstępu do kopalni: dorośli - 40 lei; bilet ulgowy dla dzieci, studentów, emerytów - 20 lei (za okazaniem legitymacji).
Warto wziąć bluzę, bo temperatura wewnątrz kopalni liczy ok. 10 sto
Godziny pracy 9:00 do 19:00. Ostatnie wejście o godz. 18:00. Godziny pracy są zmienne, w zależności od sezonu,
Bilety wstępu do kopalni: dorośli - 40 lei; bilet ulgowy dla dzieci, studentów, emerytów - 20 lei (za okazaniem legitymacji).
Warto wziąć bluzę, bo temperatura wewnątrz kopalni liczy ok. 10 sto
Zwiedzanie rozpoczynamy od Sali echa. Kopalnia Josefa, bo tak brzmi jej oficjalna nazwa jest stożkową komorą o głębokości 112 metrów i podstawie 67 metrów. Właśnie ze względu na swój kształt, ale też brak komunikacji z innymi głównymi punktami wydobywczymi kopalnia ma niebywałą akustykę, dlatego nazywana jest również „pokojem echa”.
Możemy tu zobaczyć XIX wieczne maszyny służące do wydobywania halitu.
Konstrukcja była napędzana końmi, które nieraz spędzały w kopalni i po
kilkanaście lat, bez wychodzenia na zewnątrz!!!
Znakomity stan zachowania wyrobisk i maszyn górniczych stosowanych do transportu soli, stały się atrakcją turystyczną z bogatą historią. |
Komora Terezia z jedenastego poziomu kopalni prezentuje się tak. To niezwykłe doświadczenie spacerować po drewnianych balkonach przytwierdzonych u szczytu komory kopalni.
Jest tutaj nie tylko sklep z pamiątkami, ale i wiele innych atrakcji, nietypowych, jak na kopalnię.
To swego rodzaju podziemny park rozrywki.
To w niej urządzono swoisty park rozrywki, w tym tor bilardowy
i mini golf.
Kacper nie przepuści okazji do dobrej zabawy.
Jest też plac zabaw dla najmłodszych,
stoły do ping-ponga, stoły do gier planszowych
i diabelski młyn, który rano nie cieszy się zainteresowaniem.
Teraz można wsiąść w łódkę i popływać po niewielkim zbiorniku wodnym, który znajduje się wewnątrz kopalni.
Na środku słonego jeziora znajduje się wyspa.
Wszystko to jest znakomicie oświetlone i obudowane drewnianymi konstrukcjami,
Wszystko to jest znakomicie oświetlone i obudowane drewnianymi konstrukcjami,
które nadają temu miejscu nieco kosmiczny charakter.
Po drodze mijamy jeszcze kilka punktów, kaplicę i ekspozycje muzealne
a następnie zmierzamy do wyjścia - każdy innego: panowie po auta, a my z dzieciakami w stronę głównego wejścia.
Kiedy wychodzimy na powierzchnię ziemi - oprócz tego, że widzimy nowoczesną fasadę budynku,
to wokół rozciąga się teren zagospodarowany zielenią i ulicznymi straganami.
Spod kopalni Salina Turda odjeżdżamy o 11:30, bo przed nami górski fragment podróży do Bułgarii.
...Ale o tym to już w następnym wejściu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz