chociaż w sumie...czy żadnych??? A więc przekonajcie się sami.
Naszą kulinarną wycieczkę po Kranewie zaczynamy od wizyty
U Ivana ul. Cherno More 7
Ja wchłaniam cukinię zapiekaną z serem (Plneni tikviczki za 8 lv) i frytki z serem sirene (3,90 lv). |
Żulienki - sztandarowy przysmak naszego syna (cena 9 leva)
Zwieńczeniem uczty było oczywiście kilka łyków Kamenitzy (3,5 lv), czy cytrynowej Ariany (2,70 lv). Oj, tego nam było właśnie trzeba po długiej podróży.
A to jeszcze pyszna papryka faszerowana warzywami i serem.
Restauracja ta jak najbardziej godna jest polecenia - my jednak wróciliśmy do niej chyba tylko raz, bo wybór lokali w Kranewie jest dość duży.
Izvora ul. Cherno More 35
To z całą pewnością najbardziej znany i polecany lokal gastronomiczny w Kranewie.
Wewnętrzny dziedziniec zdecydowanie zasługuje na uwagę i częste odwiedziny. Doskonały smak, bardzo bogata karta, umiarkowane ceny, plac zabaw dla dzieci i wyjątkowy klimat wyróżniają tą knajpkę spośród innych.
Tradycyjna bułgarska zastawa sprawia, że wszystko smakuje lepiej. Właśnie takie gliniane cudeńka udało nam się nazbierać z corocznych wakacji w Bułgarii, dzięki czemu odrobinę bałkańskiego uroku możemy mieć na naszym kujawskim letnisku.
Mix grillowanego kurczaka - 14 lv to Radka wybór na dziś.
Moje danie to placki z cukinii. Wegetarianie będą mieli w Bułgarii raj, bo wybór potraw warzywnych jest duży.
Innym razem wybieram gulasz z czesnovą prljenką (pitą wypiekaną na kamiennym piecu)
Przy okazji wrzucę Wam hotelowy cennik kompleksu Izvora oraz link do oficjalnej strony obiektu. Nie jestem w stanie wypisywać tu cen wszystkich potraw, natomiast przeciętny koszt obiadu z napojami (w tym piwem) dla 3 osób to 50 leva.
Kolejne kulinarne odkrycie Kraneva to
Kolejne kulinarne odkrycie Kraneva to
Zlatnoto Pilje ul. Cherno More 24
To właściwie grill - pizza bar na chodniku i to jego największa wada. Trafiamy tam zupełnie przypadkiem. Knajpka znajduje się vis a vis w/w restauracji U Ivana. Siadamy tutaj zachęceni opiniami spotkanych tu krajan.
Pozujemy do obowiązkowej fotografii, bo po krótkiej rozmowie okazuje się, że znamy się od wielu lat z internetów i tym sposobem forumowe nicki szybko zamieniamy na prawdziwą znajomość. Marta i Marcin to prawdziwi pasjonaci bałkańskich podróży, łatwo więc znaleźliśmy wspólny język. Między kulinarnymi poradami, umówiamy się na spotkanie na kolejnym zlocie Bulgaricusów w Górach Świętokrzyskich. Oj, świat jest mały, a w internecie wcale nie jesteśmy tacy incognito, o czym nie pierwszy raz się przekonałam.
W Bułgarii sałatkę jada się jako pierwsze danie - stąd jeśli chcecie zjeść sałatkę szopską do obiadu, zaznaczcie to kelnerowi. Inaczej dostaniecie sałatkę na dzień dobry i do czasu podania właściwego dania miska z całą pewnością będzie pusta.
Jedni wybierają kavarmę w glinianej miseczce, zwanej gjuvecz
inni - łatwo się domyśleć, którzy - domową pizzę.
Nie dajcie się zwieść - ziemniaki w takim daniu podawane są na zimno.
Za to sacz serwowany jest jak zwykle na żeliwnej gorącej podstawie, na którym mięso wręcz skwierczy.
Bistro Bułgarka ul. Cherno More 24
To kolejna mehana tętniąca życiem szczególnie w godzinach wieczornych. Jeden z wieczorów spędzamy właśnie tam. Bardziej to bistro niż elegancka restauracja. Duże porcje jedzenia rekompensują nam długi czas oczekiwania. Chyba najbardziej przeszkadzał mi tam unoszący się wszędzie dym papierosowy - taka to jednak przywara Bułgarów, że palą papierosy w miejscach publicznych na potęgę.
Cacę - małe smażone szprotki - możecie zjeść zarówno w tej knajpce, jak i w plażowym barze.
Przykładowe ceny z karty dań w Bistro Bułgarka.
Generalnie gastronomia w Kranevie daje nam się zapamiętać tylko z dobrej strony, choć pozostanie z tych wakacji jeden drobny epizod z udziałem Oskara.
Takie oto dania serwowano naszemu biednemu synkowi w Eurohospital w okolicznej Vinicy. Suchary, zimne ziemniaki, ser i do tego mięta nie zdobyły serca Oskara.
Wirus grypy żołądkowej prawdopodobnie wywołany został po wypiciu zielonego sorbetu, który oprócz tego, że jest jednym wielkim związkiem chemicznym to wykonany był ze zwyczajnej kranówy. Całą nockę tańczyliśmy z naszym 13 letnim synem. Wymioty nie dawały dziecku spokoju. Nie pomagała smecta ani mięta. W ruch poszła też odgazowana cola - pomogła raptem na dwie godziny. Bojąc się o stan nawodnienia syna o 9:00 dzwonię do AXA prosząc o interwencję lekarza. Mamy ubezpieczenie, więc jestem spokojna. Na infolinii dostaję informację, że oddzwonią i podadzą godzinę wizyty lekarza. Czekamy godzinę i nikt nie dzwoni. Nagle domofon. Prędzej spodziewałam się znajomych, niż tak szybkiej wizyty lekarskiej. Okazało się, że ubezpieczyciel nie zdążył do nas oddzwonić i poinformować, a lekarz już był u nas. Młoda lekarz bada Oskara - jest w towarzystwie kierowcy, który bardzo dobrze mówi po rosyjsku i polsku. Lekarka włada tylko bułgarskim. Po krótkiej wizycie okazuje się, że transport medyczny zabiera Oskara do szpitala w okolice Świetego Konstantyna i Eleny. Początkowo wszystko wskazywało, że będą to tylko badania. Na miejscu okazuje się jednak, że w okolicy panuje wirus dający właśnie objawy żołądkowe. Musimy zostać na obserwacji. Na szczęście mogłam przyjechać tu z Oskarem. Korzystam jeszcze z pomocy tłumaczeniowej dar.iva aby upewnić się że nie ma możliwości domowego leczenia. Najskuteczniejsze okazuje się lekarstwo podawane drogą iniekcji. Noc spędzamy w szpitalu Eurohospital w Warna-Winica. To prywatny szpital z bardzo dobrą opieką, a ja zamiast opisywać Wam uroki okolicy to opisuje szpitalną rzeczywistość. Jako mama dostaje tu normalnie łóżko obok syna. Sala jest 3 osobowa z klimatyzacją, TV i dużym słonecznym tarasem. Oskarek szybko wraca do zdrowia, odkąd jesteśmy w szpitalu wymioty ustąpiły, wyciągnął już trzy kroplówki. Czwartą ma dostać rano. Zostajemy uwięzieni na 24 godziny...w badaniach krwi podwyższone CRP świadczy o stanie zapalnym. W szpitalu spędzamy nieco ponad dobę, jednak po powrocie chuchamy na resztę ekipy - szczególnie młodszą jej część, żeby nie było powtórki z rozrywki. Kacper uskarżał się na ból brzuch przez cały wtorek, ale zagorączkował i jakoś młody organizm się wybronił. Starsze organizmy mocno zabezpieczają się alkoholem. Po południu, po powrocie do hotelu dostaję telefon z AXA z zapytaniem, czy z nami już wszystko w porządku, czy ponieśliśmy jakieś koszty w związku z chorobą syna, bo oni przejmują odpowiedzialność finansową. Potwierdzam bezgotówkowe załatwienie sprawy w szpitalu i z ciekawości pytam na jaką kwotę szpital wystawił fakturę. Uwaga to suma 530 EUR.... i weź tu człowieku nie wykup ubezpieczenia...Niech ta opowieść będzie ku przestrodze: W Bułgarii lepiej nie pić wody prosto z kranu i obowiązkowo nalezy wykupić polisę ubezpieczeniową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz