Strony

środa, 25 sierpnia 2021

Mała Rawka, Wielka Rawka i Krzemieniec

Kolejny dzień w Wetlinie poświęcamy na niemal kultowy bieszczadzki szlak. Właściwie za każdym razem będąc w Bieszczadach zawsze znajdujemy czas na Rawki. Mała Rawka, Wielka Rawka i Krzemieniec – trzy bieszczadzkie siostry, z którymi dziś zapoznamy naszych piechurów. Wycieczkę rozpoczynamy o godzinie 9:00 od dojazdu dwoma autami do Przełęczy Wyżniańskiej tuż za miejscowością Brzegi Górne. Z Wetliny dzieli nas zaledwie 11 km drogi. Tutaj na parkingu zostawiamy samochody (cały dzień 18 zł). Tutaj także dokonujemy zakupu biletów wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego (dorosły 8 zł, ulgowy dla dzieci powyżej 7 lat 4 zł).
Wygodną szutrową drogą w niespełna kwadrans dochodzimy do Bacówki pod Małą Rawką.
To jedyny lokal gastronomiczny na naszym dzisiejszym szlaku. (foto Aga)
Zimne piwko na starcie nie wróży nic dobrego. (foto Aga)
Lekko rozleniwieni o 10:15 ruszamy na trekking. Zielony szlak na Małą Rawkę prowadzi leśną ścieżką wzdłuż potoku Prowcza, który szybko spływając rzeźbi swoje głęboko wcięte koryto, nadając mu kształt litery V. 
W miejscach bardziej stromych tworzą się malownicze kaskady.
Szlak nie jest długi, ale dość wyczerpujący bo prowadzi mocno pod górę, niejednokrotnie po schodach. 
O 11:00 jesteśmy na Małej Rawce 1267 m.n.p.m. To dość popularny szlak i o ile w drodze na Tarnicę było mało turystów, o tyle tutaj towarzyszą nam liczne wycieczki. 
Dość szybko opuszczamy szczyt – i tak będziemy tędy wracać. Z Małej Rawki idziemy żółtym szlakiem na Wielką Rawkę. 
Wielka Rawka – 1.304 m.n.p.m. widoczna jest już ze szczytu swojej małej siostry. 
Charakterystyczny obelisk - dawne stanowisko geodezyjne to doskonałe miejsce na zbiorowe zdjęcie. Droga między Rawkami wg map to zaledwie 20 minut. W tą stronę jednak pospiesznie mijamy szczyt Wielkiej Rawki i kierujemy się od razu na niebieski szlak prowadzący na Krzemieniec.
Szlak wiedzie wzdłuż granicy ukraińsko-polskiej, o czym świadczą niebiesko-żółte słupy graniczne. 
I tu cenna uwaga dotycząca sieci telefonii komórkowej. Zaleca się wyłączenie w telefonie przesyłu danych, gdyż taki spacer może okazać się kosztowny. Ukraina nie jest w Unii Europejskiej i nawet jakaś aplikacja działająca w tle to już koszt kilkudziesięciu złotych.
Niebieski szlak na Krzemieniec przebiega początkowo w dół wzdłuż pasa granicznego z Ukrainą, a następnie pod górę. Na szczycie jesteśmy o godz.12:20. 
Sam Krzemieniec - 1.221 m.n.p.m. to szczyt znajdujący się na trójstyku granic: Polski, Słowacji i Ukrainy. 
I taki właśnie obelisk ukazuje nazwę szczytu w trzech językach: Krzemieniec, Kremenec, Kremenaros. 
21.05.2016 roku zakopano tutaj kapsułę czasu, która ma zostać wykopana 28.05.2031 roku - po 15 latach.
Z Krzemieńca mamy na Wielką Rawkę 45 minut, na Małą Rawkę zaś kolejne 20 minut. I tak naprawdę, aby zejść do samochodu wystarczy z Małej Rawki kierować się tym samym zielonym szlakiem do Bacówki pod Małą Rawką i parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej (dodatkowe 45 minut).  
My jednak decydujemy się na bardzo mało popularny zielony szlak tzw. Dział, choć możliwości zejścia jest więcej, np. niebieskim szlakiem do Ustrzyk Górnych, o czym przeczytacie na stronie Góry dla ciebie.
Zielony szlak prowadzi z Małej Rawki bezpośrednio do Wetliny. Wąska ścieżka prowadzi przez łąki i Połoninę Małej Rawki. Nazwa grzbietu Dział wzięła się z tego, że tak naprawdę ścieżka dzieli wody płynące z gór na te po jednej stronie spływające do Morza Czarnego i te po drugiej spływające do Bałtyku.
Wygniecione trawy musiały całkiem niedawno być miejscem zabawy dla niedźwiedzi, saren czy innej zwierzyny. Szlak jest bardzo mało uczęszczany, a lajtowa ścieżka co jakiś czas tylko na chwilę zachodzi w las,
by dopiero na ostatnim odcinku prowadzić po korzeniach. Szlak po dwóch godzinach wędrówki wyprowadza nas na szosę na samym początku Wetliny, skąd dzieli nas dosłownie 5 minut drogi do restauracji Bieszczadzka Legenda.
Lokal w stylu reagge, a kuchnia w tym miejscu jest dość specyficzna, choć muszę powiedzieć, że znalazła amatorów wśród naszych znajomych. Niestety nie mogłam spróbować buraczanych burgerów, ale inne serwowane dania smakowały egzotycznie. Przyjemnie było po wyczerpującym trekkingu odpocząć na leżakach, a stąd już tylko kilometr dzielił nas od kwatery. Radek w międzyczasie idzie po samochód, w który zabiera dwóch pozostałych kierowców i wszyscy razem odbierają samochody z parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej. Na tej trasie jeżdżą co prawda busy, natomiast ceny jakie dyktują są mocno zawyżone – często odległość 5-7 km asfaltem to koszt 10 zł od osoby. Dlatego moja rada jest taka: albo własne auto, albo jeśli bus, to tylko rano - w stronę na szlak. Dlatego też zawsze na trasie Wetlina-Ustrzyki Dolne zabieramy autostopowiczów, do czego zwyczajnie i Was zachęcam.
Dzień zakończyliśmy wspomnianym już bieszczadzkim bajaniem przy ogniskiem z gospodarzami pensjonatu Powidoki. 
 
W drodze powrotnej do domu zajrzeliśmy jeszcze tylko na chwilę nad Zaporę Solińską 
i ostatecznie o 11:30 wyruszyliśmy w okolice Warszawy.
Powrót dla odmiany zaplanowaliśmy trasą lubelską, by przekonać się czy nie będzie szybsza. Długą drogę uprzyjemnił nam obiad w Restauracji Bida, którą zawsze odwiedzamy ilekroć jesteśmy w okolicy. Uwaga na duże porcje! Ostatecznie i tak w domu byliśmy około 20:00. 
Choć nie powiesiliśmy na Wielkiej Rawce swojej kłódki szczęścia i w sumie daleko nam w te Bieszczady, to z pewnością nie raz jeszcze szczęścia w tych Bieszczadach szukać będziemy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz