Strony

poniedziałek, 1 lipca 2024

Dingboche i okolica

21 kwietnia 2024 roku - niedziela to piąty dzień trekkingu przeznaczony na pokonanie odcinka Tengboche 3870 m npm. - Dingboche 4390 m npm. Dziś mamy do pokonania dystans około 13 kilometrów, choć wszyscy ganią mnie za te liczby: w górach nie kilometry się przecież liczą. Co ja poradzę, że lubię wiedzieć... Tu trzeba patrzeć na przewyższenie - a tego dnia całkowity "up" osiągnie wartość 653 m. 

 Żegnamy Tengboche w piękny słoneczny poranek. Początkowa część trasy prowadzi w dół przez tereny leśne. Mijamy dwie wioski: najpierw Deboche, gdzie znajduje się żeński klasztor oraz Milingo. 

Mijając dwie stupy podchodzimy do następnego rozstaju dróg. Znowu wybieramy prawą ścieżkę, która poprowadzi nas do dolnego Pangboche (3840 m npm.). 

Tu życie zdaje się toczyć swoim rytmem, wszak to ostatnia zamieszkana przez cały rok wioska na naszej trasie. 

Dziewczyny robią pranie na kamieniu.

W Pangboche znajduje się najstarszy klasztor rejonie Khumbu, który liczy ponad 300 lat. Kiedyś w klasztorze tym, po uiszczeniu drobnej opłaty można było obejrzeć skalp oraz kości - rzekome szczątki i dłoń legendarnego „człowieka śniegu" yeti. Niestety, szczątki te w 1991 roku zostały skradzione i pewnie dlatego nawet do tego klasztoru nie zachodzimy.

Foto: Jadzia
Trasa z dnia dzisiejszego jest tak widokowa, że praktycznie przez cały czas króluje nam niezwykle malownicza góra.

Proszę Państwa oto po prawej stronie Ama Dablam (6856 m. npm.). Nazwa góry, jak wielu himalajskich szczytów odwołuje się do bogini i oznacza "Matka z naszyjnikiem".   

Po drodze mijamy nawet rozwidlenie prowadzące do bazy pod Ama Dablam.

Shomare

Z Pangboche idziemy dalej w górę doliną Imja Khola. 

Przy okazji winna Wam jestem wyjaśnienie kolorów tybetańskich chorągiewek modlitewnych.  To nieodłączny element himalajskiego krajobrazu, pojawiający się w najmniej oczekiwanych miejscach. Tradycja wieszania flag sięga tysięcy lat wstecz i służy oczyszczaniu przestrzeni oraz wprowadzaniu pozytywnych wibracji w miejscach, w których flagi zostaną zawieszone. To kolejny po kamieniach mani rodzaj modlitwy, a flagi poruszane wiatrem sprzyjają podniesieniu energii zapewniającej  dobrobyt i umiejętność wykorzystania nadarzających się okazji. 

I tak oto kolory buddyjskich flag symbolizują:
* żółty - ziemię
* zielony - wodę
* czerwony - ogień
* biały - powietrze
* niebieski - przestrzeń.

Wędrując mijamy osady pasterskie i hale, na których wypasa się jaki.

Wysokość jaka pojawia się na moim zegarku to 4170 m npm.. To może oznaczać tylko jedno: lada chwila dojdziemy do Dingboche położonego na wysokości 4410 m npm.. Miasteczko oferuje wiele atrakcji, a ponieważ zostajemy tu na dwa dni aklimatyzacji, chętnie z nich skorzystamy.

Po pierwsze: kiedy tylko dotarliśmy do Dingboche 
- a konkretnie do lodży Summit 
chętni mogli wybrać się na wycieczkę do czortenu Kukuczki.
W pobliżu wioski Chukhung w odległości około 3,5 km od naszej lodży, na wysokości 4730 m npm. znajduje się memoriał poświęcony m.in. naszemu polskiemu himalaiście Jerzemu Kukuczce (zm. 24.10.1989) oraz innym polskim ofiarom południowej ściany Lhotse: Rafałowi Chołda (zm. 25.10.1985) i Czesławowi Jakiel (zm. 15.09.1987).
Foto: Ilona
O kulisach powstania tego czortenu przeczytacie tutaj. Na wycieczkę wybrało się tylko 7 osób - niestety ja, wraz z Anią i Jackiem po półgodzinnej wędrówce także musieliśmy zrobić odwrót, gdyż za bardzo spowalnialiśmy grupę...
W tej sytuacji, po powrocie do Dingboche, postanawiamy poszwendać się po okolicy. 
Podziwiamy przy okazji himalajski sposób na podgrzewanie wody. 
A tak na serio, to miałam do wykonania misję. Moi górscy znajomi z Wałbrzycha - Jola i Mirek tak bardzo zaprzyjaźnili się z właścicielami Himalayan Culture Home, że zostałam zobowiązana do przekazania im pozdrowień.
A skoro już tu wstąpiłam, to muszę Wam powiedzieć, że Kancha Muru i jego żona Tsering Sherpa to przemili gospodarze. W podziękowaniu ugościli nas pyszną masala tea.
Z kolei vis a vis Himalayan Culture Home znajduje się kultowa już kawiarnia Cafe 4410
To bardzo przytulne bistro, w którym nie dość, że serwuje się espresso i pyszną czekoladę z piankami marshmallow, to codziennie o godzinie 14:00 wyświetlany jest film o tematyce himalajskiej. Jest to albo słynny "Everest" lub film "Sherpa" - film opowiadający o tragedii z 2014 roku, w której na lodowcu Khumbu zginęło 16 Szerpów. To wspaniałe miejsce integracji turystów wędrujących szlakiem EBC. 

22 kwietnia 2024 roku - poniedziałek to szósty dzień trekkingu - kolejny dzień spędzony w Dingboche przeznaczony na aklimatyzację.
Naszym celem będzie wzgórze Nangkartshang - pierwszy pięciotysięcznik na tej trasie - góra położona nad Dingboche. 
Brązowa góra na zdjęciu to właśnie niepozorna Nangkartshang.
Czy uda nam się wejść na sam jej wierzchołek? Wysokość 5073 m npm. brzmi imponująco, jednak po przekroczeniu wysokości 4800 m npm. idzie się dużo ciężej. W dodatku trudno przepuścić okazję do zrobienia zdjęć.
Foto: Agnieszka
Prawda jest taka, że każdemu krokowi stawianemu na stromej kamienistej ścieżce towarzyszy zadyszka. Pierwszy raz mam dość - idę jednak, mimo iż część grupy już zrobiła odwrót. 
Jak to mawiał nasz przewodnik Pancho: "Dziam, dziam" (idziemy, idziemy), i tak ledwo, bo ledwo, ale się udało :) 
Grupa na szczycie Nangkartshang
Foto: Jadzia dla Adventure24

Niestety Dingboche, pomimo swojego osobistego uroku będzie kojarzyło mi się z niezwykle smutną historią. To tutaj - na wysokości 4410 m npm. - pierwszej nocy towarzyszyły nam głośne dźwięki kaszlu Khumbu dochodzące zza cienkiej ściany. Kolejna noc to niesamowite torsje sąsiada. Dźwięki dochodzące przez papierowe ściany z sąsiedniego pokoju nie dawały mi spać. Na szczęście okazało się, że nie był to nikt z naszej grupy - a takie objawy to nic innego jak choroba wysokościowa. Odetchnęłam z ulgą - niestety tylko na chwilę. Tego feralnego ranka 23 kwietnia 2024 roku, kiedy opuszczaliśmy Dingboche - musieliśmy pogodzić się także z zatrzymaniem na tej wysokości naszego wyprawowego kolegi. Silne bóle głowy i wskazania pulsoksymetra mówiły same za siebie...
Popłynęły pierwsze łzy...

Do zobaczenia za dwa dni - odpoczniesz sobie, organizm przyzwyczai się do wysokości i niebawem spotkamy się w Zonghla (Dzongla lub Dzong Lha), kiedy znowu dołączysz do grupy. 
Do zobaczenia ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz