Strony

środa, 28 grudnia 2016

Varna na dzień dobry i na do widzenia

Pewnego pięknego dnia - ha, ha za dużo powiedziane, że pięknego - bo znowu było ciepło, ale pochmurno - 16 sierpnia 2016 roku wybraliśmy się do Warny. Warna to po Sofii i Plovdiv trzecie, co do wielkości miasto w Bułgarii. Byliśmy już w Sofii , byliśmy w Plovdiv - to teraz przyszedł czas na Warnę.  Przejeżdżaliśmy przez to miasto jadąc z lotniska, jednak to nie to samo co zobaczyć jego serce, no i chyba największą atrakcję jaką jest Delfinarium. Startujemy:
Dojazd do Varny nie sprawił nam żadnych problemów. Tym razem udaliśmy się na dworzec autobusowy w Białej, skąd zgodnie z rozkładem o godzinie 12:25 wyruszał bezpośredni autobus Biała-Varna. Zakup biletów po 7 lv u kierowcy. Pogoda się nawet rozbujała i z przyjemnością wsiedliśmy do klimatyzowanego autobusu. Po równiutkiej godzinie byliśmy w Warnie. Profilaktycznie zapytałam kierowcy, czy mógłby zatrzymać się przy Katedrze, zanim skręci w ulicę Maria Luiza prowadzącą do Avtogary (dworzec autobusowy). Swoją drogą, czy w każdym dużym mieście Bułgarii ulica prowadząca do dworca autobusowego nosi nazwę Maria Luiza? W Sofii na pewno. 
Miasto powitało nas dostojnie - swoim największym zabytkiem. 
Sobór Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny to druga co do wielkości - po cerkwi św. Aleksandra Newskiego w Sofii - świątynia w Bułgarii. 
Mimo iż blachy do sześciu miedzianych kopuł warneńskiej katedry sprowadzono aż z Anglii, to jednak kopuły tej sofijskiej w słońcu błyszczą chyba bardziej. Wchodzimy do wnętrza świątyni...
Katedra została wybudowana w II połowie XIX wieku w stylu neobizantyjskim w dowód wdzięczności narodu bułgarskiego za ocalenie z okupacji tureckiej.
Tradycyjnie można zapalić świeczkę - np. za zdrowie...
W katedrze spędziliśmy chwilę i wyruszyliśmy dalej. Po wczorajszych tańcach integracyjnych nawet nie próbowaliśmy wspinać się po schodach na dzwonnicę, z której roztacza się piękna panorama miasta.
W okolicach katedry ulokował się mini targ staroci.

Przeszliśmy w końcu na drugą stronę ulicy Maria Luiza, gdzie do fotografii zachęcił nas wielki napis.
Varna została ogłoszona bowiem młodzieżową stolicą kultury 2017 roku. Z tej okazji miasto w przyszłym roku zorganizuje wiele ciekawych wydarzeń kulturalnych, o czym przeczytacie na oficjalnej stronie wydarzenia. Nasza wycieczka udała się w stronę informacji turystycznej - zawsze zgarniam darmowe mapki, aby spacer miał bardziej kontrolowany charakter. Spacerujemy po reprezentacyjnej ulicy miasta - Niezavisimosti. Ulica tą dojdziemy do fontanny - obowiązkowego punktu wycieczki.
Tuż obok znajduje się budynek teatru dramatycznego Stojana Bachwarowa - duma Warny.
Nieopodal tego miejsca zjadamy bardzo dobrą pizzę. Po lewej stronie idąc od teatru jest kawiarnia z białymi koronkowymi parasolami. Tam jest witryna, w której prowadzona jest sprzedaż banic i pizzy.
Kierujemy się następnie w stronę kościoła św. Nikołaja Cudotwórcy
Cerkiew pochodzi z 1865 roku.
Bulwar do złudzenia przypomina ten plovdivski.
Podobnie jak w Plovdiv w przeszklonych podziemiach ulicy widoczne są pozostałości starożytnego miasta.
Można przysiąść na chwilkę u boku architekta Dabko Dabkova  i podziwiać wraz z nim budowle jego projektu.
Można też liczyć na spełnienie marzeń złotej rybki.
  W końcu doszliśmy do charakterystycznego placu na nabrzeżu.
Stąd już w dali widać morze.
Po wyjściu z parku nadmorskiego wsiedliśmy w autobus nr 409 i za 1 lv (dzieci do lat 7 free) pojechaliśmy do Delfinarium. Aby dojść do Delfinarium, po wyjściu z przystanku należy kierować się prosto przez park - lekko odbijając w lewo. Planowaliśmy udział w seansie o 15:30. Kiedy weszliśmy do budynku wybiła godzina 15:20. A tu przy kasach tłumy... Jeszcze dzisiejszym rankiem próbowaliśmy dokonać zakupu biletów on-line na oficjalnej stronie Delfinarium, ale płatność za bilety nam nie przeszła i biletów nijak na e-mailu nie było. Po krótkiej rozmowie z kobietą obsługującą biuro sprzedaży zorganizowałam bilety dla naszej grupy. Bilet normalny kosztuje 25 lv, ulgowy - dla dzieci poniżej 12 lat - 18 lv. Atrakcja cieszy się na prawdę dużym zainteresowaniem.
Miejsc na trybunach jest jeszcze dużo, ale chętnych także.
Siadamy na trybunie znajdującej się po lewej stronie od wejścia.

Jeszcze przed rozpoczęciem pokazu poznajemy bohaterów dzisiejszego wydarzenia.

   Delfiny chętnie pozują do zdjęć, prezentując się z przodu,
ale także zgrabnie machając płetwami.

Grają w piłkę z prowadzącymi,



 
 
Pokaz trwa około 45 minut. Jest może nieco przegadany, ale zabawny. Konferansjerka mówi w języku bułgarskim i angielskim. W zabawy włączana jest także publiczność. Pokaz w delfinarium dla kogoś, kto jeszcze nie był świadkiem takiej tresury zwierząt wart jest swojej ceny, choć jego poziom podobno odbiega od prezentowanych w innych krajach. Mnie w Delfinarium się podobało, a i nasze dzieci były zachwycone. Po godzinie wracamy na przystanek autobusowy. Mieliśmy w planach jeszcze dalsze zwiedzanie, a czas odjazdu autobusu do Białej zbliżał się nieubłagalnie. Co raz bliżej było do godziny 17:00, a z tego co pamiętałam o 17:20 mieliśmy autobus powrotny do Białej. Następny i chyba ostatni o godzinie 18:00 - ten akurat do Słonecznego Brzegu - więc będziemy mogli wysiąść przy trasie.
Oj niedobrze, że autobus miejski tak długo nie przyjeżdża, bo chcieliśmy jeszcze zobaczyć rzymskie termy. 
Ahoj przygodo!!!
W końcu o godzinie 17:00 wsiadamy w autobus nr 109 jadący do Żepe Gara (dworzec kolejowy),
skąd wzdłuż nadmorskiej dzielnicy i portu
idziemy w kierunku Rzymskich Term.
Po kwadransie dochodzimy w końcu do rogu ulic San Stefano i Chan Krum, gdzie znajdują się ruiny. Znaczną część kompleksu Rzymskich Term widać zza metalowego płotu. Obiekt czynny jest codziennie oprócz poniedziałków (zimą oprócz poniedziałków i niedziel), w godzinach 10:00-17:00.
Dziś było już zamknięte, ale z chodnika zobaczyliśmy miejsce spotkań mieszkańców starożytnego miasta z II wieku naszej ery.


Stanowią one część warneńskiego Muzeum Historycznego.


Za ruinami skręciliśmy w lewo i bez trudu doszliśmy do drogowskazów, które wyprowadziły nas znowu na centrum miasta.
Poruszaliśmy się żwawym marszem, aż w końcu o 17:45 znaleźliśmy się na przystanku autobusowym vis a vis Katedry - tym razem czekając na autobus 409 w kierunku Avtogary. 
Autobusem 409 jechaliśmy tylko 4 przystanki, a czas płynął nieubłagalnie... Kiedy w końcu wysiedliśmy z autobusu pozostał nam trucht na dworzec, z którego odjeżdżają autobusy podmiejskie. Od razu namierzyłam autobus do Słonecznego Brzegu. Na szczęście kierowca poczekał na całą naszą grupę  i jeszcze kilku innych pasażerów
i punkt 18:00 autobus odjechał w drogę powrotną. Podróż zajęła nam tym razem nieco ponad godzinę. Koszt biletu, tak jak poprzednio to 7 leva/osoba. W Białej zahaczyliśmy jeszcze o Restaurację Koraba, gdzie zjedliśmy smaczną obiadokolację. Znużeni wycieczką do hotelu dotarliśmy parę minut po 21:00. 
Varna zawsze kojarzyć nam się będzie z lotniskiem, bo to stąd zaczynaliśmy i tutaj kończymy nasze tegoroczne wakacje w Bułgarii. W drodze powrotnej mieliśmy troszkę problemów z obiecanym nam przez Valentina transferem. Na dwa dni przed datą odlotu z Bułgarii okazało się bowiem, że Valentin może zawieźć na lotnisko tylko 8 osób i bagaże. Nasi dzielni Panowie zdecydowali więc, że pojadą do Warny autobusem. Jedyny autobus startujący z Białej do Warny o godzinie 12:25 wydawał się dla nich trochę za wczesnym. Panowie wyruszyli więc z hotelu o godzinie 13:00. Niezłego napędzili nam stracha, kiedy po godzinnym oczekiwaniu w upale nie udało im się złapać transferu. Kiedy zaczynam chłopakom załatwiać podwózkę u miejscowych dostawców napoi, których "wyhaczam" pod sklepem spożywczym, wówczas Radziu dzwoni, że właśnie wsiedli. Uff - wreszcie, parę minut po 14:00 żegnają Białą.
W Warnie znaleźli jeszcze czas na pyszną pizzę,
ale też lody i krótki spacer po mieście.

Varna to morska stolica kraju.
W centralnej części parku nadmorskiego sfotografowali także budynek planetarium w Varnie.
 

 
W końcu nasi globtroterzy dochodzą do plaży miejskiej, jak widzicie mocno zatłoczonej.
 
Na szczęście miasto Varna jest dość dobrze skomunikowane, więc łatwy jest dojazd do samego lotniska. Z Avtogary do portu lotniczego Varna dojeżdża bezpośredni autobus 409. Za 1 lv i po 20 minutach jazdy Panowie są na miejscu. Reszta z dziećmi i czemodanami wyjeżdża z Valmaru o 15:40. Po godzinie spotykamy się już wszyscy razem na lotnisku. Check-in będzie otwarty za 5 minut. Jest pusto i chłodno od klimatyzacji. Znowu dostajemy miejsca w samolocie obok siebie. Loty ułożone są co pół godziny, więc lotnisko nie jest zatłoczone. Później już będzie gęściej. Nasz wylot jest o 18:55, a lądowanie o 19:40. 
Tak oto żegnamy się z naszą Bułgarią...żegnamy się znowu na rok...
Do zobaczenia w wakacje 2017 roku :)

5 komentarzy:

  1. Świetny wpis, sama planuje podróż w te rejony i widze, że warto!

    OdpowiedzUsuń
  2. co za udane wakacje

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda na to, że to naprawdę ciekawe miasto.

    OdpowiedzUsuń
  4. W Warnie ujął mnie Sobór Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Niesamowity! W delfinarium też byłam, ale miałam mieszane uczucia. Chyba spodziewałam się czegoś więcej :-) Dzięki, że odświeżyłaś moje wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, pomimo że nigdy tam nie byłam to po przeczytaniu całego wpisu czuje klimat tych miejsc :)

    OdpowiedzUsuń