Pewnego pięknego dnia - ha, ha za dużo powiedziane, że pięknego - bo znowu było ciepło, ale pochmurno - 16 sierpnia 2016 roku wybraliśmy się do Warny. Warna to po Sofii i Plovdiv trzecie, co do wielkości miasto w Bułgarii. Byliśmy już w Sofii , byliśmy w Plovdiv - to teraz przyszedł czas na Warnę. Przejeżdżaliśmy przez to miasto jadąc z lotniska, jednak to nie to samo co zobaczyć jego serce, no i chyba największą atrakcję jaką jest Delfinarium. Startujemy:
Dojazd do Varny nie sprawił nam żadnych problemów. Tym razem udaliśmy się na dworzec autobusowy w Białej, skąd zgodnie z rozkładem o godzinie 12:25 wyruszał bezpośredni autobus Biała-Varna. Zakup biletów po 7 lv u kierowcy. Pogoda się nawet rozbujała i z przyjemnością wsiedliśmy do klimatyzowanego autobusu. Po równiutkiej godzinie byliśmy w Warnie. Profilaktycznie zapytałam kierowcy, czy mógłby zatrzymać się przy Katedrze, zanim skręci w ulicę Maria Luiza prowadzącą do Avtogary (dworzec autobusowy). Swoją drogą, czy w każdym dużym mieście Bułgarii ulica prowadząca do dworca autobusowego nosi nazwę Maria Luiza? W Sofii na pewno.
Miasto powitało nas dostojnie - swoim największym zabytkiem.
Sobór Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny to druga co do wielkości - po cerkwi św. Aleksandra Newskiego w Sofii - świątynia w Bułgarii.
Mimo iż blachy do sześciu miedzianych kopuł warneńskiej katedry sprowadzono aż z Anglii, to jednak kopuły tej sofijskiej w słońcu błyszczą chyba bardziej. Wchodzimy do wnętrza świątyni...
Katedra została wybudowana w II połowie XIX wieku w stylu neobizantyjskim w dowód wdzięczności narodu bułgarskiego za ocalenie z okupacji tureckiej.
Tradycyjnie można zapalić świeczkę - np. za zdrowie...
W
katedrze spędziliśmy chwilę i wyruszyliśmy dalej. Po wczorajszych
tańcach integracyjnych nawet nie próbowaliśmy wspinać się po schodach na
dzwonnicę, z której roztacza się piękna panorama miasta.
|
W okolicach katedry ulokował się mini targ staroci. |
Przeszliśmy w końcu na drugą stronę ulicy Maria Luiza, gdzie do fotografii zachęcił nas wielki napis. |
Tuż obok znajduje się budynek teatru dramatycznego Stojana Bachwarowa - duma Warny.
Nieopodal tego miejsca zjadamy bardzo dobrą pizzę. Po lewej stronie idąc od teatru jest
kawiarnia z białymi koronkowymi parasolami. Tam jest witryna, w której prowadzona jest sprzedaż banic i pizzy.
Kierujemy się następnie w stronę kościoła św. Nikołaja Cudotwórcy
Cerkiew pochodzi z 1865 roku. |
Bulwar do złudzenia przypomina ten plovdivski.
Podobnie jak w Plovdiv w przeszklonych podziemiach ulicy widoczne są pozostałości starożytnego miasta. |
Można przysiąść na chwilkę u boku architekta Dabko Dabkova i podziwiać wraz z nim budowle jego projektu. |
Można też liczyć na spełnienie marzeń złotej rybki.
|
W końcu doszliśmy do charakterystycznego placu na nabrzeżu.
Stąd już w dali widać morze.
|
Miejsc na trybunach jest jeszcze dużo, ale chętnych także.
Siadamy na trybunie znajdującej się po lewej stronie od wejścia. |
Jeszcze przed rozpoczęciem pokazu poznajemy bohaterów dzisiejszego wydarzenia.
Delfiny chętnie pozują do zdjęć, prezentując się z przodu,
ale także zgrabnie machając płetwami.
Grają w piłkę z prowadzącymi,
Oj niedobrze, że autobus miejski tak długo nie przyjeżdża, bo chcieliśmy jeszcze zobaczyć rzymskie termy.
Ahoj przygodo!!!
W końcu o godzinie 17:00 wsiadamy w autobus nr 109 jadący do Żepe Gara (dworzec kolejowy),
skąd wzdłuż nadmorskiej dzielnicy i portu |
idziemy w kierunku Rzymskich Term. |
Dziś było już zamknięte, ale z chodnika zobaczyliśmy miejsce spotkań mieszkańców starożytnego miasta z II wieku naszej ery. |
Stanowią one część warneńskiego Muzeum Historycznego.
|
Za ruinami skręciliśmy w lewo i bez trudu doszliśmy do drogowskazów, które wyprowadziły nas znowu na centrum miasta.
Poruszaliśmy się żwawym marszem, aż w końcu o 17:45 znaleźliśmy się na przystanku autobusowym vis a vis Katedry - tym razem czekając na autobus 409 w kierunku Avtogary.
Varna zawsze kojarzyć nam się będzie z lotniskiem, bo to stąd zaczynaliśmy i tutaj kończymy nasze tegoroczne wakacje w Bułgarii. W drodze powrotnej mieliśmy troszkę problemów z obiecanym nam przez Valentina transferem. Na dwa dni przed datą odlotu z Bułgarii okazało się bowiem, że Valentin może zawieźć na lotnisko tylko 8 osób i bagaże. Nasi dzielni Panowie zdecydowali więc, że pojadą do Warny autobusem. Jedyny autobus startujący z Białej do Warny o godzinie 12:25 wydawał się dla nich trochę za wczesnym. Panowie wyruszyli więc z hotelu o godzinie 13:00. Niezłego napędzili nam stracha, kiedy po godzinnym oczekiwaniu w upale nie udało im się złapać transferu. Kiedy zaczynam chłopakom załatwiać podwózkę u miejscowych dostawców napoi, których "wyhaczam" pod sklepem spożywczym, wówczas Radziu dzwoni, że właśnie wsiedli. Uff - wreszcie, parę minut po 14:00 żegnają Białą.
W Warnie znaleźli jeszcze czas na pyszną pizzę, |
ale też lody i krótki spacer po mieście. |
Varna to morska stolica kraju.
W centralnej części parku nadmorskiego sfotografowali także budynek planetarium w Varnie. |
W końcu nasi globtroterzy dochodzą do plaży miejskiej, jak widzicie mocno zatłoczonej.
Tak oto żegnamy się z naszą Bułgarią...żegnamy się znowu na rok...
Do zobaczenia w wakacje 2017 roku :) |
Świetny wpis, sama planuje podróż w te rejony i widze, że warto!
OdpowiedzUsuńco za udane wakacje
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że to naprawdę ciekawe miasto.
OdpowiedzUsuńW Warnie ujął mnie Sobór Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Niesamowity! W delfinarium też byłam, ale miałam mieszane uczucia. Chyba spodziewałam się czegoś więcej :-) Dzięki, że odświeżyłaś moje wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper, pomimo że nigdy tam nie byłam to po przeczytaniu całego wpisu czuje klimat tych miejsc :)
OdpowiedzUsuń