No to mamy kolejny dzień
czwartek - 8 listopada 2012 roku. Nasz drugi i ostatni dzień pobytu w Londynie.
Krótki wypad, ale jakże bogaty w treści… trochę zwiedzania, trochę i zakupów.
Wszak takich
wyjazdów można zorganizować do Londynu więcej – choćby tematycznie – jeden po
muzeach, jeden po parkach, czy w końcu wyjazd zakupowy. Ja chciałam zrobić
takie „trzy w jednym” i to w niespełna dwa dni. Na dziś zostawiłyśmy sobie głównie shopping. Nasze travelki obowiązują od godziny 9:30
– nie ma więc powodów do rannego wstawania. Wstajemy
około 8:00. Za oknem słonko. Temperatura około 14 stopni. Szybkie śniadanko, kawa z naszymi gospodarzami i tu podpowiedź:
travelki off-peak obowiązują powyżej 9:30, ale w metrze. Autobusem można
spróbować pojechać wcześniej – wszystko zależy do kierowcy. A dodam, że nawet
zakup jednorazowych biletów, które chciałabym wykorzystać przed 9:30 na metro
to koszt 4,30£ + 2,10£ = razem 6,40 £ (około 32 zł).
Widok na ulicę na której znajduje się dom gościnny Family House |
Spróbujemy więc wsiąść w
autobus 123 (przystanek Century – toward Wood Green) - w kierunku Wood Green.
To centrum handlowe zaproponowała nam Pani Helena - nasza gospodyni jako alternatywa dla
olbrzymiego Westfield na Stratford (z którego i tak odjeżdżać będziemy do Stansted).
Kierowca 123 zabiera nas bez problemu – mamy więc zaliczoną kolejną atrakcję
Londynu – podróż piętrusem.
Mijamy kolejne londyńskie ulice, charakterystyczne kamienice i mnóstwo sklepików, w tym z polską żywnością, choć mijamy także i sklep z trumnami czarnymi, białymi, ale i białymi w piękne czerwone maki. Do Polski jeszcze takie nie dotarły.
Mijamy kolejne londyńskie ulice, charakterystyczne kamienice i mnóstwo sklepików, w tym z polską żywnością, choć mijamy także i sklep z trumnami czarnymi, białymi, ale i białymi w piękne czerwone maki. Do Polski jeszcze takie nie dotarły.
Wysiadamy na przedostatnim przystanku Wood Green
Shoping Center (The Mall).
Rzucamy się w wir zakupów – córa przeszczęśliwa… i
kiedy już prawie miałyśmy iść do przymierzalni…. Alarm… wyjące syreny, nakaz
ewakuacji i kolejno zamykające się rolety w sklepach – wszystko to standardowe
zachowania przy alarmie pożarowym. Podobno były to ćwiczenia – a my nie tak
wyobrażałyśmy sobie londyńskie zakupy. Zapytałam tylko jednego z ochroniarzy,
jak długo to potrwa. Kiedy dowiedziałam się, że może kwadrans, a może pół
godziny, postanowiłyśmy nie marnować czasu z nosami wetkniętymi w witryny
sklepowe i udałyśmy się czym prędzej do najbliższej stacji metra. Stacja WOOD GREEN znajduje się nieopodal centrum handlowego The Mall – wsiadamy w granatowa linię PICADILLY i jedziemy do stacji KNIGHTSBRIDGE (piętnasta stacja).
Po wyjściu z metra kierunkowskazy prowadzą nas do Harrodsa (Brompton Rd 87-135). Zapewniam Was, że na zakupy tam nie każdego będzie stać. Ten ogromny dom handlowy dziś czynny jest w godzinach 10:00-20:00.
Od wejścia powiewa luksusem.
Przy drzwiach wita nas elegancko umundurowany strażnik, który od razu ostrzega przed kieszonkowcami (córka miała na plecach plecak – zwrócił jej więc uwagę, aby wzięła go do ręki).
Po wyjściu z metra kierunkowskazy prowadzą nas do Harrodsa (Brompton Rd 87-135). Zapewniam Was, że na zakupy tam nie każdego będzie stać. Ten ogromny dom handlowy dziś czynny jest w godzinach 10:00-20:00.
Od wejścia powiewa luksusem.
Przy drzwiach wita nas elegancko umundurowany strażnik, który od razu ostrzega przed kieszonkowcami (córka miała na plecach plecak – zwrócił jej więc uwagę, aby wzięła go do ręki).
Historia Harrod’sa sięga 1849 roku, kiedy to Henry Charles Harrod otworzył pierwszy sklep. Obecny 7-piętrowy budynek
pochodzi z 1905 roku. Od 1959 roku dom towarowy należał do spółki House of Fraser. Harrods
wsławił się między innymi zainstalowaniem w 1898 roku pierwszych schodów
ruchomych na świecie.
17 grudnia 1983 roku, po wcześniejszym telefonie z
ostrzeżeniem, przed Harrodsem wybuchł samochód - pułapka. Dzwoniący powiedział,
że zarówno w środku jak i przed Harrod’sem znajdują się bomby, podał nawet
numer rejestracyjny samochodu, który zawierał bombę. Trzech policjantów
zbliżyło się do wskazanego samochodu, żeby rozbroić urządzenie, ale niestety nie
udało się. Zginęło sześć osób – trzech policjantów i trzy osoby cywilne, a rannych
zostało w sumie około 90 osób. W samym Harrod’sie zobaczyć chcemy zobaczyć
miejsca pamięci Lady Di. Obydwa znajdujące się w Harrod’się pomniki
zaprojektowane zostały przez Billa Mitchella, bliskiego przyjaciela Mohameda
Al-Fayeda. Pierwszy z nich powstał w 1998 roku, natomiast otwarcie drugiego
zainaugurowano 1 sierpnia 2005 roku. Obydwa odnoszą się do uczucia, które
według Mohameda Al-Fayeda łączyło Dianę i Dodiego.
W przypadku pierwszego pomnika są to relikwie - kielich używany w ostatniej kolacji pary (z odciskiem pomadki Diany) oraz pierścionek zaręczynowy. Drugi - zawiera w sobie napis „Innocent Victims”, co po polsku znaczy „Niewinnym Ofiarom”. (wikipedia.pl)
W przypadku pierwszego pomnika są to relikwie - kielich używany w ostatniej kolacji pary (z odciskiem pomadki Diany) oraz pierścionek zaręczynowy. Drugi - zawiera w sobie napis „Innocent Victims”, co po polsku znaczy „Niewinnym Ofiarom”. (wikipedia.pl)
Korzystamy jeszcze tutaj z bezpłatnej toalety…
mimochodem zauważając stojące przy umywalkach francuskie wody toaletowe – dla
odświeżenia się. Nieśmiało dodam, że nie były one przyczepione do ściany, ani
łańcuchem, ani nie posiadały kłódek. Mam nadzieję, że nikomu nie przyszłoby do
głowy w tak ekskluzywnych wnętrzach przywłaszczyć sobie owego mienia.
Podziwiamy jeszcze piękne witryny sklepowe nawiązujące
wystrojem do postaci z bajek.
Naprawdę zjawiskowe… widziałam je właśnie dzisiaj
w telewizyjnych wiadomościach.
Wracamy na stację KNIGHTSBRIDGE. Stąd znowu PICADILLY LINE jedziemy dwie stacje w kierunku Cockfosters. Wysiadamy na drugiej stacji
GREEN PARK. Przechodzimy przez Green Park - ktoś biega, ktoś leniwie przechadza
się, ...
inny podziwia nowoczesne fontanny. |
Moja córuś popędza – w końcu miał być
shopping, a ja tu jakieś jeszcze zwiedzanie zarządzam. Halo! Halo! Być w
Londynie i nie wstąpić do królowej??
Kierujemy się więc w stronę widocznego z daleka Victoria Memorial i Buckingam Palace.
Kierujemy się więc w stronę widocznego z daleka Victoria Memorial i Buckingam Palace.
VICTORIA MEMORIAL to
majestatyczny pomnik umieszczony przed Buckingham Palace,
poświęcony królowej
Wiktorii. Podstawę pomnika, zbudowaną z 2300 ton białego marmuru, zaprojektował angielski
architekt Sir Aston Webb. Rzeźba
jest zabytkiem I stopnia.
Posąg królowej zwrócony jest w stronę ulicy The Mall, a u jego podstawy
znajdują się posągi wykonane z brązu:
·
Angel of Justice
- Anioł Sprawiedliwości - zwrócony w stronę Green Parku,
·
Angel of Truth - Anioł
Prawdy - zwrócony na południowy wschód
·
Charity –
Dobroczynność zwrócony w stronę Buckingham Palace.
Na szczycie znajdują się również dwie figury,
określane jako Peace – Pokój i Victory - Zwycięstwo. Rzeźba nawiązuje do
motywów żeglarskich, podobnie jak cała The Mall. Podobna rzeźba Albert
Memorial, przedstawiająca księcia
Alberta - męża królowej Wiktorii, znajduje się przed Royal Albert Hall.
(www.wikipedia.pl)
Przed nami BUCKINGAM
PALACE. Współcześnie Pałac Buckingham, prócz roli londyńskiej siedziby
królowej Elżbiety II i
rodziny królewskiej, jest również miejscem uroczystości państwowych oraz
oficjalnych spotkań głów państw.
Dla Brytyjczyków pałac stanowi symbol Wielkiej Brytanii – tutaj Londyńczycy składali kwiaty po śmierci księżnej Walii Diany. Nadal nietrudno tu o ślady wspomnień Diany
Dla Brytyjczyków pałac stanowi symbol Wielkiej Brytanii – tutaj Londyńczycy składali kwiaty po śmierci księżnej Walii Diany. Nadal nietrudno tu o ślady wspomnień Diany
choćby w płytkach chodnikowych |
Sztandar królewski wisi na pełnej wysokości, gdy
monarcha rezyduje w Pałacu, a gdy wyjeżdża, sztandar jest zdejmowany. Po
śmierci Diany królowa Elżbieta
II wprowadziła nowy zwyczaj, odstępstwo od dotychczasowego protokołu: gdy
opuściła pałac, by udać się na pogrzeb Diany, Sztandar Królewski zdjęto
(zgodnie z protokołem), a na jego miejsce (to nowość) podniesiono flagę
brytyjską, Union
Jack i spuszczono do połowy masztu. Od tej pory po zgonie członka rodziny
królewskiej na Pałacu podnosi się Union Jack i spuszcza do połowy masztu.
Od kwietnia do lipca codziennie o 11.30 odbywa się
przed pałacem uroczysta zmiana warty (w pozostałych miesiącach co drugi dzień). My jednak trafiłyśmy niestety na ten „co drugi” i nie dane nam było zobaczyć
ceremoniału. Ale to kolejny powód, żeby do Londynu wrócić. Udajemy się teraz główną ulicą w stronę Jame’s Parku, którym dojdziemy do stacji
metra ST. JAME'S PARK.
Przechodzimy przez most, skąd rozpościera się niezły widok na London Eye.
Przechodzimy przez most, skąd rozpościera się niezły widok na London Eye.
Żegnając się z siwymi wiewiórkami i parkiem,
mijamy figurkę Boya,
tu przechodzimy przez jezdnię, aby za chwilę znaleźć się na stacji metra St.JAME’s PARK. Tu wsiadamy w żółtą lub zielona linię, którą dojedziemy do siódmej stacji MONUMENT. Stąd przechodzimy do czerwonej linii CENTRAL i ze stacji o nazwie BANK jedziemy cztery stacje do STRATFORD. Ze stacji kierujemy się do sklepów bardzo dużego centrum handlowego – Westfield.
mijamy figurkę Boya,
tu przechodzimy przez jezdnię, aby za chwilę znaleźć się na stacji metra St.JAME’s PARK. Tu wsiadamy w żółtą lub zielona linię, którą dojedziemy do siódmej stacji MONUMENT. Stąd przechodzimy do czerwonej linii CENTRAL i ze stacji o nazwie BANK jedziemy cztery stacje do STRATFORD. Ze stacji kierujemy się do sklepów bardzo dużego centrum handlowego – Westfield.
Niewiele
mamy czasu na ten „shopping”… może na szczęście, bo nie byłby to wcale taki
„tani wypad”.
Coraz bliżej nam do powrotnego autobusu. Wybierając to
centrum handlowe wiedziałam, że tuż przy nim znajduje się przystanek autobusów
transferowych do Stansted. Stąd przecież wczoraj rozpoczynałyśmy naszą wyprawę
po londyńskich zaułkach. W drodze powrotnej na lotnisko towarzyszy nam tym
razem National Express.
Za bilety płacimy w sumie 12 £. (wiem, że taniej jest
kupić od razu bilety powrotne, ale nie chciałam oszczędzając jednego, czy dwa
funty obligować się do jednej konkretnej firmy). Ruszamy ze Stratford autobusem
o 14:15, a na lotnisku jesteśmy parę minut po 15:00. Można było zostać jeszcze
trochę w Londynie – obawiałam się jednak korków i chciałam uniknąć ewentualnego
pośpiechu na lotnisku. Samolot mamy o 17:45. O 16:45 puszczają wreszcie na
tablicy numer bramki 45. Przemierzamy całkiem spore lotnisko, by po odstaniu swego
w kolejce przez rękaw dostać się do samolotu. Prawie wszystkie miejsca zajęte. Dwa
siedzenia przede mną siedzi reporter TVN Jakub Porada. Samolot ląduje kilka minut przed
czasem. W deszczowym Modlinie jesteśmy o 21:00 czasu polskiego. To już koniec, no może
prawie…
Nie muszę Wam mówić, jakież było moje zdumienie, kiedy
kilka dni temu dowiedziałam się, że Jakub Porada także sprawdza tanie loty…W
tym samym czasie, co my był w Londynie i próbował udowodnić telewidzom Dzień
Dobry TVN,
że da się za przysłowiowe „parę groszy” – a w tym
wypadku „parę funtów” – zaznaczać swoją obecność w kolejnych punktach na mapie
Europy…
Brawo, Panie Jakubie… Brawo!!!
A i ja czekam na brawa, zapraszając skromnie moich czytelników do pójścia w nasze ślady!!!
Bardzo dobry wpis. Znalazłem Twojego bloga w google.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo - polecam również inne wpisy :)
Usuń