niedziela, 24 marca 2013

Tanie loty - odsłona druga

Tym razem - tanie loty w wersji lekko unijnej. Na początku stycznia udało mi się złapać kolejną okazję. Zakup biletów na stronie Ryanaira (http://www.ryanair.com/pl), tym razem do Brukseli, a właściwie oddalonego około 60 kilometrów od centrum Brukseli - Charleroi. Jak zwykle polityka Ryanaira oparta na locie z bagażem podręcznym.
Zakup ubezpieczenia przeprowadzam online na stronie axa travel (https://www.axatravel.pl) za całe 23,70 zł. za dwie osoby. I tym oto sposobem mamy lot weekendowy dla dwóch osób za grosze. Już wielu było takich, którzy nie wierzyli... dotąd dopóty nie znalazłam im takich samych połączeń.
Najważniejsze, żeby mocno nie obligować się terminem - a na pewno coś się ustrzeli.
Zapewniam Was - jakem zodiakalny Strzelec!

Jest piątek 8 marca 2013. Tym razem aby dostać się do Lotniska Chopina w Warszawie wybieramy połączenie bezpośrednie z miejsca naszego zamieszkania Kolejami Mazowieckimi. 
Wyjazd 11:34 - na Okęciu jesteśmy o 12;30. Alternatywą jest podróż z Legionowa SKMką. Na pewno kilka złotych taniej, ale zawsze trzeba kogoś fatygować, aby nas podwiózł te 4 kilometry. 
Podróż KM to wydatek 12,50 zł. za osobę dorosłą - SKM kosztowałaby nas na bilecie 60 minutowym 6,40 zł. za osobę. Może to dowcipne, ale wybierając Koleje Mazowieckie uświadomiliśmy sobie, że 
  • podróż koleją na odcinku Chotomów-Warszawa Okęcie-Chotomów kosztowała nas 50 złotych (4 x 12,50 zł.)
podczas gdy
  • podróż samolotem na odcinku Warszawa Okęcie-Bruksela (Charleroi) -Warszawa Okęcie-kosztowała nas 60 złotych (4 x 15,00 zł.)
Ale to taki żarcik, o ile wybieraliśmy tanie loty, to nie wybraliśmy tanich kolei...

Zanim jednak opowiem Wam jak zwiedzić Brukselę w jeden dzień, chciałabym przy okazji na chwilę zatrzymać się na kwestii tych tanich lotów.

Reasumując: podstawowe założenia tanich lotów to:
  1. zakup biletów na stronie przewoźnika (w moim przypadku Ryanair), a nie na stronie pośrednika 
  2. elastyczne dostosowanie terminu wylotu do cen, a nie faktycznych planowanych przez siebie terminów lotu
  3. zakup ubezpieczenia indywidualnie
  4. odprawa on-line obowiązkowo zakończona wydrukowaniem kart pokładowych 
  5. rezygnacja z dodatkowych przywilejów, np. pierwszeństwa wejścia na pokład
  6. zapłata kartą przedpłaconą Mastercard Prepaid
  7. lot z bagażem podręcznym w przepisowych wymiarach przewoźnika

Szczegółowo pisałam o tych zagadnieniach tutaj

http://myszawtrasie.blogspot.com/2012/11/tanie-latanie-czy-tylko-naciaganie.html

Nie będę Was zatem raz jeszcze zanudzać tym tematem.

Jako przykład wspomnę tylko, że lecąc tym razem z mężem na 3 dni, wzięliśmy jedną kabinówkę oraz jeden bagaż (torbę podręczną) w bezpłatnych wymiarach konkurencji (42 x 32 x 25 cm).
U innego taniego przewoźnika - linii lotniczych Wizzair tylko taki bagaż podręczny traktowany jest lightowo (czytaj: bezpłatnie).
http://wizzair.com/pl-PL/useful_information/baggage
Już nasza kabinówka kosztuje u konkurencji 45 złotych za odcinek, a więc w naszym przypadku taki bagaż kosztowałby dodatkowe 90 złotych. Pewnie dlatego po raz kolejny wybieramy Ryanaira.
I znowu potwierdzę: to dobry wybór - odprawa zaczyna się o czasie, zapakowanie nas na pokład również. Do samolotu przewożeni jesteśmy autokarem i tu już pierwszeństwo wejścia na pokład nie ma żadnego znaczenia. Mam okazję zobaczyć, że na cały samolot leci z nami tylko 6 sztuk bagaży rejestrowanych.  W końcu na tym polega polityka Michaela O'Leary - właściciela linii Ryanair, aby zniechęcić pasażerów do przewozu dużego bagażu.
Jeszcze tylko słówko o zawartości bagażu - przez kontrolę bezpieczeństwa nie wnosimy żadnych napoi, a te zakupione w automatach na lotnisku lub w strefie bezcłowej także muszą zmieścić się w naszym jedynym bagażu, który za chwilę wyląduje we wzorniku ustawionym przez pracownicę linii przed wyjściem z lotniska do samolotu. W naszym bagażu jadą z nami: wędlina wakumowana, kabanosy, masło (ale mi się dostało od naszych gospodarzy, że nawet masło ze sobą bierzemy), mandarynki, pieczywo, słodycze, kanapki. Wikt jak przystało na prawdziwego globtrotera :) Bo przecież na pokładzie samolotu trzeba byłoby za to nieźle zapłacić.
Tutaj kilka cen z Getaway Cafe - z pokładu Ryanaira pochodzących z gazetki rozdawanej w samolocie





Przypominam jest piątek - 8 marca 2013. Planowany wylot samolotu 14:35. Faktyczny start 15:00. Taki prezent z okazji Dnia Kobiet. To pogoda płata nam figla. Pada śnieg, jest mgła - co opóźnia nasz start prawie o pół godziny. Oczywiście wiązało się to między innymi z koniecznością  odmrażania skrzydeł.

A już ponad chmurami czekały na nas fantastyczne widoki. Żeby tak móc zabrać ze sobą te promyki słońca na dół.

W Charleroi lądujemy zamiast o 16:40 o 17:00.  Nie było więc tym razem dźwięków fanfary za punktualność.


Port lotniczy Charleroi (http://www.charleroi-airport.com/) jest małym, w miarę nowoczesnym portem doskonale przystosowanym do obsługi pasażerów tzw. "tanich przewoźników" z Ryanairem na miejscu pierwszym.
Mam tutaj na myśli możliwości transferowe lotniska. Tak jak na "londyńskim" lotnisku Stansted nie sposób nie znaleźć kasy autobusu transferowego do Brukseli. 
 Kasa  Brussels City Shuttle Bus mieści się w kiosku
po prawej stronie od wyjścia ze strefy odbioru bagażu
Tutaj link do strony przewoźnika: http://www.voyages-lelan.be/xml/page.html?LANG=uk&IDC=72

Nie sposób też zabłądzić do stanowiska Nr 6, znajdującego się nieopodal kasy - stanowiska z którego odjeżdżają autobusy do Brukseli.





Do wyboru mamy połączenia o godzinie: 17:10, 17:40, 18:10 i 18:40
Autobusy jeżdżą co pół godziny i aby na 100% zabrać się najbliższym radzę kupić bilety przez internet. Ważne jest, że bilet zakupiony przez internet należy najpierw okazać w kasie (poza kolejnością). Zapłata za bilet on-line kartą kredytową zniechęciła mnie do zakupu biletów na stronie. Na miejscu sporo jest biletomatów.




My stajemy w kolejce do tradycyjnej kasy i kiedy przychodzi pora zakupu biletów dowiadujemy się, że na najbliższe połączenie 17:40 biletów BRAK.


Kupujemy więc bilety na 18:10. Trudno! Płacimy od razu za bilety powrotne. Bilety powrotne to koszt 22 EUR od osoby lub 13 EUR za bilet w jedną stronę (zatem koszt to 2 x 22 EUR = 44 EUR x 4,15 zł. = 182,60 zł.). Mimo, że podałam konkretną godzinę powrotu otrzymujemy bilet powrotny na godzinę 14:00. Pracownik kasy wyjaśnia, że nie należy się tym przejmować i najważniejsze abyśmy wykorzystali bilet 10 marca 2013 roku. Ważne, aby bilet był na prawidłową datę - a my zamierzamy wracać o godzinie 4:00.
Skoro mamy już bilety w garści, a do naszego autobusu jeszcze pół godziny, przyjdzie chyba pora na osławione frytki. Kuszą nas od samego wyjścia z lotniska. Kolejka niezła, cena także - 4,5 EUR  (???). W tym czasie podstawiają autobus odjeżdżający o 17:40. Coś mnie tchnęło, żeby spróbować w niego wsiąść. Stajemy więc zamiast po frytki, do wejścia do autobusu. Kierowca skrzętnie sprawdza godziny odjazdu. Kiedy patrzy, że mamy bilety na następny kurs - szybko reaguje na mój uśmiech i każe poczekać nam z boku. Uśmiech, za uśmiech - to działa!!!
Obiecał, że jeśli będzie miejsce zabierze nas wcześniejszym. Za nami kilka osób próbuje tego samego. Kolejka się kończy, kierowca wpada do maszyny, szybko przebiega korytarzem licząc wolne miejsca i wpuszcza nas na pokład. Hurra!!! Niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co my.
Autobus jedzie 50 minut i zatrzymuje się na jedynym ostatnim przystanku Gara du Midi wBrukseli.
Tutaj oczekiwać nas będzie nasza koleżanka Agnieszka. Dostajemy szczegółowe instrukcje przez telefon: "Musicie przejść przez cały dworzec i kierować się na Eurostar".
Ileż trzeba było telefonów i błądzenia, żeby się wreszcie odnaleźć. Nikomu z nas - ani mi, ani Radkowi, a tym bardziej wydającej instrukcje Agnieszce - nie przyszło do głowy, że my nie wiemy, że Eurostar to linia kolejowa kursująca na trasie Bruksela-Londyn. Myślałam, że to jakieś centrum handlowe, restauracja, a może hotel...
Gdybym to ja wiedziała, że to pociąg, to czy ja - myszawtrasie szukałabym go na ulicy, już poza dworcem???
W końcu szczęśliwie spotykamy się z Agą, która zabiera nas do siebie. Po drodze niezłe korki - jest w końcu piątek wieczorem. Po drodze z góry patrzy na nas monumentalny Montgomery.
To znaczy, że na Wolluwe St Pierre mamy już całkiem blisko. Dziś gościmy u naszych znajomych - którzy mają dom w tej pięknej, jakże zielonej dzielnicy. I nie chodzi tu tylko o otaczające nas trawniki. Agnieszka zwraca naszą uwagę na to, że we wszystkich oknach wychodzących na ulicę w tej dzielnicy zasłony muszą być koloru zielonego, a co najwyżej białego.... Wczesną wiosną wszyscy mieszkańcy wystawiają na dół jednakowe białe skrzynki, w które zarządcy budynków sadzą identyczne pelargonie, które potem zawisną na balkonach.
Taka też uporządkowana bardzo ta Bruksela...ale o tym to będzie już w kolejnym poście.
Taka też tania ta nasza Bruksela - całkowity koszt dojazdu do Brukseli 2 osób (w tym: dojazd do lotniska, przelot, ubezpieczenie i przejazd z lotniska) zamknął się w kwocie 316,30 złotych.

5 komentarzy:

  1. Fajnie że piszesz o takich rzeczach, przyda mi się to na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane. Tylko gdzie aktualizacja tematu? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly