Pensiunea Dandu w Corbeni
Taka lokalizacja pensjonatu daje turystom możliwość przejazdu trasą zarówno z południa, jak i północy - bez specjalnego zbaczania z trasy i nabijania dodatkowych kilometrów.
Na podwórku znajduje się plac zabaw z trampoliną, grill, ale i kilka altan do biesiadowania. Wiele osób spożywa tutaj samodzielnie przygotowane posiłki,
my natomiast zamawiamy w pensjonacie śniadanie. Za cenę 20 RON za osobę dorosłą i 15 RON za dziecko serwowane jest na talerzu kilka plasterków wędliny, serów i klasyczny omlet. Do tego smaczna kawa lub herbata.
Dla ceniących sobie samodzielne przygotowywanie posiłków w obiekcie dostępna jest w pełni wyposażona kuchnia,
sąsiadująca z jadalnią. |
Jest też miejsce do odpoczynku. Wszystkie te pomieszczenia usytuowane są w przyziemiu budynku, natomiast pokoje znajdują się na piętrze. |
Pokoje są schludne i urządzone w domowym klimacie.
W każdym pokoju znajduje się łazienka.
Samo Ciorbeni nie jest specjalnie atrakcyjną miejscowością - ot jedna główna ulica, przy której obok domów jednorodzinnych znajdują się prywatne pensjonaty.
W ramach kolacji korzystamy z usług restauracji przy pensjonacie Arizona
Restauracja zdaje się kończyć już przyjmowanie gości, ale udaje nam się jeszcze złożyć zamówienie. Rachunek opiewa na kwotę 75 RON, a przykładowe ceny są następujące: grillowana pierś kurczaka -18 RON, ziemniaki opiekane - 5 RON, napoje po 500 ml - po 5 RON i w tej samej cenie piwo Ursus 400 ml. Ja zjadam pyszną ciorba de vacuta (zupa z wołowiną) 9,00 RON, a młody dyżurną margheritę za 17 RON.
Z kwatery dzieli nas raptem 10 km do tamy Vidraru Dam, a 5 km. do zamku Citadela Poenari, czemu więc nie skorzystać.
I pomyśleć, że za chwilę tą drogą znowu przejedziemy. |
Po kilkunastu minutach drogi dojeżdżamy do zupełnie opustoszałej tamy Vidraru.
O tej porze niewielu tutaj turystów, a my możemy samotnie rozkoszować się widokiem gór wbijających się w toń jeziora.
Szkoda, że wieża widokowa jest zamknięta - niestety wygląda na to, że raczej na stałe. Zwróćcie uwagę na skały, jak zmienia się poziom wody w jeziorze.
Poranek wydaje się być pogodny, jednak mimo świecącego słońca, wieje bardzo silny wiatr.
Radek, Renata i Daniel decydują się na spacer przez ten tunel.
Droga tutaj już nie jest asfaltowa, ale pokryta szutrem.
Po drugiej stronie tunelu jest jeszcze bardziej malowniczo.
Po półgodzinnym spacerze odjeżdżamy w stronę zamku Poenari, wszak na 9:00 musimy być z powrotem na śniadaniu.
Słynna cytadela Poenari usytuowana jest wysoko na skale, stąd czeka nas wspinaczka. |
Niestety nie jest nam dane wdrapać się na górę po tych opisanych na plakacie 1480 stopniach.
Otóż okazuje się że zamek jest zamknięty z powodu niedźwiedzi grasujących na szlaku. Bynajmniej tak brzmi oficjalna informacja przy wejściu. Jak się później okazuje ta sytuacja trwa już drugi, czy trzeci sezon, a niedźwiedzie są zwyczajną wymówką. Zamek został podobno zlicytowany i wciąż trwają procedury odwoławcze właściciela - jak zwykle ze szkodą dla turystów. A po drodze jest tak wiele drogowskazów do zamku i dopiero przy wejściu jest informacja o niedostępności zamku.
W sumie to dobry znak, bo będziemy mieli kolejny pretekst, aby kiedyś jeszcze wrócić do Transylwanii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz