czwartek, 2 czerwca 2022

Citybreak w Toskanii

Jako kierunek naszego pierwszego popandemicznego citybreak'u wybraliśmy Włochy. Taki około weekendowy wypad pozwala oderwać się od codzienności. Zatem tym razem będzie: szybko, krótko, pachnąco i na pewno krzywo.... bo lecimy do Pizy. 

Tym razem jedzie z nami nasz nastoletni syn Oskar. 
Bilety kupuję jak zwykle bezpośrednio na stronie Ryanair, korzystając z aplikacji mobilnej. Lot w obie strony dla trzech osób - zakupiony niespełna sześć tygodni wcześniej - w najtańszej taryfie VALUE, bez dokonywania wyboru miejsca i tylko z jednym bezpłatnym bagażem (o wymiarach 40x25x20 cm) kosztuje nas 795,00 zł. Kilka dni później rezerwuję kwaterę, parking, zamawiam mapę i zaczynam pisać plan podróży. Przez pandemię odzwyczaiłam się od tych moich lotniczych samoróbek - przez ostatnie dwa lata wakacje spędzaliśmy tylko z pomocą biura podróży, unikając w ten sposób strat związanych z odwoływaniem lotów, noclegów z powodu lockdownu, kwarantanny, etc. 

No to czas start....

Termin: czwartek 19 maja 2022 r - niedziela 22 maja 2022 r

Lot: Warszawa Modlin-Pisa-Warszawa Modlin

Lot zaplanowany jest na późne godziny wieczorne, więc jeszcze w czwartek normalnie idziemy do pracy i szkoły. Z domu wychodzimy tuż przed 19:00, kierując się na zarezerwowany wcześniej internetowo parking Avanti (Modlin ul. gen. Ignacego Ledóchowskiego 153). Pierwsza wyjazdowa przygoda przydarzyła się jeszcze przed rozpoczęciem podróży. Niskokosztowy turysta odprawia się dopiero na 24 godziny przed - zatem odprawa została otwarta w środę o 21:35. Zajęta pakowaniem, niespecjalnie spieszyłam się do komputera. Po 23:00 wreszcie postanowiłam dokonać odprawy on -line, a tu ZONK! Otóż okazało się, że za nic nie mogę odprawić syna. Wpisuję datę urodzenia Oskara, a tu błąd. Data urodzenia świeci się na czerwono i nie ma możliwości ukończenia odprawy. W końcu dopatrzyłam się, że rezerwując bilety wpisałam 3 osoby dorosłe, podczas kiedy syn szesnaste urodziny będzie miał dopiero w czerwcu (cena biletu dla nastolatka jest taka sama jak dla dorosłego). Zasugerowałam się informacją w aplikacji zakupowej Ryanair, która moim zdaniem może być myląca.

Oto co miałam do wyboru - sami widzicie, że młodzież jest do 15 lat. Kiedy zorientowałam się na czym polegał mój błąd właściwie nie mogłam zrobić już nic. Wpisanie innego roku urodzenia, też nie było możliwe, bo po wpisaniu numerów dowodu osobistego nie zgadzały się cyfry kontrolne. Miałam więc nie lada problem. Zbliża się 23:00 i wszystkie infolinie pozamykane. Zmiana typu pasażera i jego danych możliwa jest jedynie w ciągu 48 godzin po dokonaniu rezerwacji. Dokupienie nowego pojedynczego biletu dla 15 latka nie wchodziło w grę - linie Ryanair nie pozwalają na samodzielną podróż dziecka poniżej 16 roku życia i nie ma technicznej możliwości dokonania takiej rezerwacji. Jedyne co mogłam o tej porze to nawiązać połączenie z całodobową pomocą ChatBot Ryanair, który w porach nocnych obsługiwany jest przez automat. Właściwie każda moja wiadomość kończyła się przysyłaniem przez ChatBota informacji, że muszę połączyć się z biurem obsługi klienta. Przy okazji wrzucę Wam nr telefonu i godziny pracy:
INFOLINIA GŁOSOWA RYANAIR 
+48 221522000 +48 221522001
Pon.- pt. 09:00–19:00 CET
Sob.-niedz. 10:00–18:00 CET

Chyba nie muszę Wam mówić, że całą noc nie spałam i dumałam, jak tu rozwiązać ten problem. Na szczęście znalazłam jeszcze jedną metodę kontaktu. Otóż okazało się, że od 7:00 rano chat obsługiwany jest już przez pracowników, a nie automat, więc wczesnym rankiem było już po kłopocie. Nie trzeba było nic dopłacać, nic rezerwować, łączyć rezerwacji. Po prostu konsultantka przekazała lotnisku w Modlinie informacje o zmianie typu pasażera i zaprosiła nas na darmową odprawę syna bezpośrednio na lotnisku.
O całym tym zamieszaniu Oskar dowiedział się dopiero w drodze na lotnisko - nie chciałam Go denerwować. I tak nie wybaczyłabym sobie, gdyby z tak błahego powodu musiał pozostać w domu - nie było takiej opcji. Tym bardziej, że ta wyprawa była właśnie na Jego życzenie. Tak oto, odrobiłam kolejną lekcję z "TANIEGO LATANIA".
Na lotnisku w kasie biletowej Ryanair otrzymujemy kartę pokładową dla Oskara. Sprawne przejście przez kontrolę bezpieczeństwa, jakieś zakupy w strefie bezcłowej i nawet się nie obejrzeliśmy kiedy rozpoczął się boarding. 
Rozkład lotu był następujący: lot FR9946 do Pisa - wylot 21:35, przylot 23:45.
Lecimy samolotem w barwach MALTA AIR. 
Naturalnie mimo losowo przydzielonych miejsc udaje nam się usiąść razem. Traf chciał, że dwa miejsca koło Radka były zupełnie wolne. Na lotnisku Pisa San Giusto lądujemy zgodnie z planem o 23:45. Zanim opuścimy samolot i lotnisko będzie już po północy. Niestety tylko do godziny 0:00 kursuje kolejka transferowa PISAMOVER. Stacja na lotnisku znajduje się bardzo blisko terminala odprawy (około 40 metrów) i bardzo łatwo ją znaleźć, podążając za zielonymi strzałkami. Bilety w cenie 5 EUR można kupić w automacie. Na trasie do dworca kolejowego Piza Centrale jest tylko jeden przystanek Stazione San Giusto/Aurelia, a przejazd całą trasą trwa zaledwie 5 minut. Wychodzi na to, że dojście pieszo z lotniska do hotelu na Piazza Cairoli to odległość 2,3 km, a jeśli skorzystalibyśmy z kolejki to zaoszczędzamy jedynie 1 km spaceru. Na szczęście nie było się nad czym zastanawiać, bo kolejka Pisamover już nie jeździła. Można było oczywiście zamówić taksówkę, ale to już zupełnie nie w naszym stylu.
Spacer do hotelu zajmuje nam niespełna pół godziny - noc jest ciepła, a dookoła pachnie jaśminem. Nie wiem jak to się dzieje i co Pizańczycy robią, ale cała Piza pachnie nieziemsko - nawet ulice, skwery, place, dziedzińce, zupełnie pozbawione zieleni intensywnie pachną. Dość charakterystyczny to zapach, raczej kwiatowy, a nie korzenny. Trasa piesza z lotniska jest prosta i wielu turystów właśnie taką wybiera - nawiguje nas aplikacja Mapy od Google.
Droga prowadzi najpierw przez parking i wiadukt pod trasą szybkiego ruchu, a następnie ulicami Via dell'Aeroporto, Via Cavalcavia S. Giusto 
do wiaduktu nad torami nieopodal dworca kolejowego.
Stąd dzieli nas już tylko kilometr, wystarczy zejść po schodach 
i iść prosto w stronę rzeki Arno. Najbliższym mostem Ponte della Fortezza przechodzimy na drugą stronę rzeki.
Tym razem nocleg rezerwowałam na znanym portalu na literkę B. B&B - Residenza d'epoca Piazza Cairoli (Piazza Cairoli 12, Piza) wyróżnia się niesamowitą lokalizacją. Mam tutaj na myśli nie tylko odległość z Placu Cairoli do lotniska, czy dworca kolejowego - ale przede wszystkim do głównych pizańskich atrakcji. 
Koszt trzech noclegów ze śniadaniami 1.353,14 zł. Nie było problemu z późną godziną zameldowania (ok.1:00), kiedy doszliśmy do hostelu wykonałam telefon do gospodarza, który już na nas czekał w obiekcie. Po opiniach wiedzieliśmy, że czeka nas wspinaczka na trzecie piętro - szybko otrzymaliśmy klucze do pokoju i wszystkie niezbędne instrukcje. Dodam, że dla nas była to późna pora, podczas kiedy Włosi każdej nocy bawili się w najlepsze i długie godziny nocne spędzali na pogawędkach w restauracjach usytuowanych na pobliskim Placu Cairoli. Właściwie ciszej było tam o godzinie 16:00 niż o 2:00 w nocy. W końcu temu służy włoska siesta, która polega na tym, że codziennie w godzinach 13:00-17:00 trzeba odpocząć i zebrać siły na nocne życie.
Pokój jest bardzo przestronny, a ściany celowo odsłaniają uroki średniowiecznych murów kamienicy. Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawie zaaranżowane i zdecydowanie lepiej wygląda na żywo niż na fotografiach.  
W pokoju jest pojemna szafa, mini lodówka, a latem można skorzystać z przenośnego klimatyzatora. W całym hostelu sprawnie działa sieć wifi. 
Na ścianie zamocowany jest telewizor z dostępem do platformy Netflix. Przy łóżku znajdują się nocne szafki. Dodatkowo pokój wyposażony jest jeszcze w rozkładane pojedyncze łóżko (syn stwierdził, że bardzo wygodne) i biurko. Do pokoju dodatkowo codziennie dostarczana jest 1,5 litrowa butelka niegazowanej wody.
 Prywatna łazienka znajduje się poza pokojem. Jest zamykana na klucz i jest tylko do naszej dyspozycji - kabina prysznicowa, umywalka z lustrem, a nawet bidet.
W łazience dostępna jest suszarka do włosów i tradycyjne kosmetyki.
Na każdego gościa przypada komplet trzech śnieżnobiałych pachnących ręczników. Właśnie... pachnących... zapach, który unosi się w hotelu jest nieziemski. Gospodarz dba o wszelkiego rodzaju pachnidła i w hostelu jest na prawdę bardzo czysto i pachnąco, zresztą jak w całym mieście.
W cenie noclegu zawarte jest śniadanie na słodko, bo takie śniadanie jedzą Włosi. Kiedy pierwszy raz byliśmy we Włoszech, mój mąż nawet nie wstawał na śniadanie, twierdząc, że nie ma po co. Nie ma jajecznicy, bekonu, kiełbasek.... to i po co wstawać.
Śniadanie serwowane jest we wspólnej jadalni, także z telewizorem.
W jadalni do dyspozycji gości jest ekspres do kawy, czajnik i lodówka, choć mini lodówki są także w pokojach. 
Woda, kawa w kapsułkach, herbata, soki, mleko, jogurty, serki topione, masło, dżemy, nutella, suchary, rogaliki, ciasteczka - wszystko pakowane. 
Taki asortyment śniadaniowy dostępny jest dla gości przez cały dzień i taka formuła jak najbardziej mi odpowiada.
Widok z okna jadalni na znajdującą się na tyłach placu Cairoli wieżę kościoła San Pietro in Vincoli pochodzącego z 1118 roku (pierwsze wzmianki nawet z 763 roku).
Poza jadalnią do wspólnego użytku jest także kuchnia  z podstawowym wyposażeniem. 
Hostel jest mały - w jednej części klatki schodowej ma dwa pokoje: trzyosobowy i dwuosobowy - każdy z prywatną łazienką na zewnątrz pokoju i po drugiej stronie klatki schodowej trzeci - także dwuosobowy.
I co okno, to lepszy widok. W dali leniwie wije się rzeka Arno, a tuż pod stopami cały plac w knajpkach, który za dnia wygląda tak:
Piazza Cairoli powstał w połowie XVI wieku, a prace nad jego budową prowadził Giovan Battista Cervelliera, już zaangażowany w prace nad katedrą w Pizie. Niegdyś plac Cairoli był miejscem sprzedaży owoców, warzyw, wina, ryb, przypraw i serów. Druga funkcja, jaką przyjął plac, zwany także Piazza della Berlina związana była ze znajdującym się tutaj publicznym pręgierzem do karania drobnych przestępstw. 
Na środku placu znajduje się kolumna z posągiem Obfitości autorstwa Pierino da Vinci. Stare średniowieczne magazyny zamienione zostały na prywatne mieszkania i sklepy. Jedno z pięter takiego magazynu zajmuje właśnie B&B - Residenza d'epoca Piazza Cairoli. Stąd właśnie nazwa hostelu, której dosłowne tłumaczenie brzmi "Historyczna rezydencja Piaza Cairoli" - hostelu, który mogę polecić z czystym sumieniem. 
I taką właśnie historyczną wzmianką zakończę pierwszą część naszej opowieści z Pizy, zachęcając Was do lektury kolejnych relacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly