niedziela, 16 lipca 2023

Idziemy na Szrenicę

Bo dziś właśnie pójdziemy tam...i jeszcze tam... i tutaj. Niesamowite alpejskie krajobrazy ... - ale zacznijmy od początku.
Druga wycieczka rozpoczyna się od parkingu w Szklarskiej Porębie nieopodal dolnej stacji wyciągu Szrenica Ski Arena. Tu spotykamy się o godzinie 8:30 by wystartować na szlak. Początkowy zamysł był taki, aby rozpocząć od Wodospadu Kamieńczyka, na szczęście jednak życie i sprawny zmysł przewodnika Mirka zaowocowały zupełnie odwrotnym kierunkiem - i to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Dzisiejszy dzień dostarczył nam tak przepięknych doznań wzrokowych... a akurat Wodospad Kamieńczyka był chyba najsłabszym punktem tej wyprawy.
Zatem, jeśli tylko wybierzecie się w te strony KONIECZNIE idźcie w kierunku opisanym w naszym poście, a nie pożałujecie!!!  
Decydujemy się na szlak żółty przez Kukułcze Skały i Schronisko pod Łabskim Szczytem, który następnie poprowadzi nas nas Śnieżne Kotły i Szrenicę. Ach, co to będą za krajobrazy....
Po około godzinnym marszu doszliśmy do Kukułczych Skał. Ta malownicza grupa skałek swój największy urok skrywa za drewnianym ogrodzeniem. 

Stąd czeka nas raptem 20 minutowy spacer na wysokość 1168 m npm,
do jednego z najstarszych karkonoskich schronisk - Schroniska pod Łabskim Szczytem.
W tym miejscu - na krawędzi Łabskiego Kotła krzyżuje się wiele turystycznych szlaków. 

Nieco powyżej schroniska szlak żółty przecina Ścieżka nad Reglami, prowadząca z Hali Szrenickiej na Śnieżne Kotły.
Kamienna ścieżka jest dość wygodna i wiedzie wśród kosodrzewiny i licznych głazów. Na zimę szlak ten jest zamykany.
Miejscami kamienista droga zamienia się w drewniany pomost, chroniący roślinność.
I w końcu przed nami widok na stację przekaźnikową TV.
Po drodze mijamy niewielkie Śnieżne Stawki - jeziora polodowcowe, ulokowanepodnóża Śnieżnych Kotłów. 
Woda jest płytka i tak przejrzysta, że doskonale widać dno stawu.
Zdecydowaliśmy się tutaj odpocząć.
I jak oceniacie to miejsce na relaks?  
Wielki Śnieżny Kocioł
Dwa polodowcowe kotły rozdziela Grzęda.
Kiedy odwracamy się za siebie widzimy charakterystyczne garby przed czołem lodowca i Śnieżne Stawki, które wyglądają niczym kałuże pomiędzy morenami.  
W końcu szlak zaprowadza nas do Rozdroża pod Śmielcem - tędy można zejść do Jagniątkowa. Tu skręcamy w prawo i na Przełęcz pod Śmielcem.


Potężne skalne mury Śnieżnego Kotła Wielkiego pozostaną na długo w pamięci. Dna kotłów znajdują się na wysokościach 1175 m npm. (Małego) i 1240 m npm. (Wielkiego). Górne krawędzie sięgają nawet do ok. 1480 m npm. Tak więc, skaliste ściany kotłów osiągają do 200 m wysokości. 
Do tego jeszcze niesamowity budynek znajdujący się nad urwiskiem. To stacja nadawcza Radiowo Telewizyjny Ośrodek Nadawczy Śnieżne Kotły, przez Czechów nazywany Wawelem (zdarza się nawet takie nazewnictwo na czeskich mapach turystycznych). Warto poznać historię tego miejsca - jakże szkoda, że niedostępnego dla turystów - https://karkonoszego.pl/artykul/stacja-nadawacza-nad/1085156Podobno w sytuacjach nagłego załamania pogody, czy bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia można tu znaleźć schronienie.
Po kolejnym odpoczynku na skałach przy przekaźniku TV, Radek i ja oddzielamy się od reszty. Postanawiamy iść prosto na Szrenicę - aby pokontemplować góry... 
 
W tym czasie reszta, pod okiem naszych przewodników kieruje się do Labskiej Boudy - kolejnego czeskiego górskiego hotelu, o niezwykle specyficznej bryle - jakże odklejonej od górskich kanonów architektonicznych. 
To tu - na wysokości - 1386 m npm bierze swój początek Łaba - jedna z najważniejszych rzek Europy.
 Choć źródło oznaczone jest kamienną cembrowiną - najwięcej uwagi skupia mur z 26 kolorowymi herbami nadłabskich miast.
Taka atrakcja to zaledwie dodatkowe pół godziny i 2 kilometry drogi, ale my odpuszczamy, aby poczuć ten stan, kiedy nic nie musisz. Rzucić się tak po prostu w trawę i popatrzeć na horyzont. Nasze nogi potrzebują odpoczynku, ale o pomoc wołają też Radka Meindle, z którymi po tej wycieczce przyjdzie Mu się pożegnać. Buty miały już swój przebieg, a i żaden klej nie pomógł. 
Na szlaku prowadzącym do schroniska na Szrenicy spotykamy lisa, trzeba przyznać - dość oswojonego.
Formacja skalna - Twarożnik
Jak się okazuje lisek, który tu zamieszkał nazywa się Tadek i jest dobrze znany turystom. Skręcamy w prawo na skrótowy szlak prowadzący przez kosodrzewinę, choć można pójść nieco dalszą szeroką kamienistą drogą.
i dosłownie po 15 minutach wchodzimy na szczyt Szrenicy.

Był lis... jest i Mysza - na szczycie Szrenicy 1362 m npm.
Tutaj to dopiero porządnie odpoczęliśmy - nie było miejsca na zdjęcia, a tylko posiłek i porządny odpoczynek. 
Widok na górna stację wyciągu. Wkrótce dołączyła do nas reszta ekipy i już wspólnie zeszliśmy do Szklarskiej Poręby. Na czerwonym szlaku mieliśmy jeszcze jedno schronisko PTTK na Hali Szrenickiej, ale nie zatrzymywaliśmy się w nim.
Oczywiście, niemal na końcu naszej wycieczki minęliśmy Wodospad Kamieńczyka. Po uiszczeniu opłaty każdy turysta otrzymuje kask i może zejść do kanionu wodospadu.
Dziś gardziel Wodospadu był już zamknięty - w wakacje obiekt ten czynny jest w godzinach 9:00-18:00.
Zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi na parkingu meldujemy się o godzinie 19:00. Żegnamy się z naszymi górskimi kompanami - Jolą i Mirkiem, dziękując jeszcze raz za tak piękną wycieczkę. Odwiedzając Szrenicę po wielu latach, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że może mnie tak zaskoczyć. To naprawdę przepiękny, malowniczy szlak, na którym mogliśmy poczuć się jak w Alpach, a żadne zdjęcia i relacje nie oddadzą prawdziwych uroków tej wycieczki. Nie macie wyjścia - po prostu musicie tam iść!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly