środa, 17 maja 2017

Segowia na jeden dzień z Madrytu

Pomysł na wypad do Segowii zrodził się w mojej głowie dzięki internetowym fotografiom pochodzącym z tego miasteczka. To właśnie ten rzymski akwedukt - przepięknie zresztą zachowany -przyciągnął moją szczególną uwagę.

Segowia to miasto w środkowej części Hiszpanii, w regionie Kastylia i Leon, położone w odległości około 100 kilometrów od centrum Madrytu. Dojazd do Segovii możliwy jest:

  • autem (w naszym przypadku podróż wypożyczonym autem zajęłaby ok. 90 minut w każdą stronę), 
  • autobusem (firma La Sepulvedana.es  oferuje sprzedaż biletów on-line i taki dojazd w jedną stronę trwa ok. 2 godzin, przy koszcie biletu powrotnego 14,24 EUR (7,91+6,33), 
  • koleją (a tu akurat będzie najkrótszy dojazd, bo zajmie tylko 30 minut). 

Mimo iż autobus dowiózłby nas pod sam akwedukt, a stacja kolejowa znajduje się na przedmieściach Segowii postanowiliśmy odbyć tę podróż koleją. 
Koszt zakupu 2 biletów kolejowych w obie strony zamknął się w kwocie 38,60 EUR. No cóż czas to pieniądz :) Bilety kupujemy na stronie Renfe.
Pociąg odjeżdża z Madrytu ze stacji Chamartin o godzinie 8:00, by w Segovii być o 8:28.
Musimy więc dość wcześnie 
wyjść z domu, aby dojechać na czas do dworca Chamartin. 

Dojazd z Opera do Chamartin

Tak więc kilka minut po 7:00 wychodzimy z kwatery i idziemy na stację metra OPERA. Zieloną linią nr 5 jedziemy w kierunku ALAMEDA DE OSUNA 3 stacje do ALONSO MARTINEZ. Tu przesiadamty się na granatową linię nr 10 w kierunku FUENCARAL i jedziemy 6 stacji aż do CHAMARTIN. To dość duży węzeł komunikacyjny - warto więc być troszkę wcześniej. Jest piątek 16 grudnia - a więc dzień roboczy. Pora dojazdu do pracy, a więc i metro i ulice pełne są Madrilenos.

Wsiąść do pociągu byle jakiego

Dworzec Chamartin zorganizowany jest niemal jak hala odlotów - na tablicy bez trudu odnajdujemy numer naszego pociągu  4187 i odczytujemy numer toru do odjazdu. Kiedy wchodzimy takim zejściem na tor 18
ruchome schody w dół zaprowadzą nas na klasyczny peron. Właściwie trudno powiedzieć, że nie różnił się on od warszawskich peronów kolejowych. Otóż tuż przed wejściem na platformę odjazdu pociągów znajduje się "przejście bezpieczeństwa" - bramki z taśmami niczym na lotnisku. To tam pokazuje się swój bilet oraz oddaje bagaż do przeskanowania. Tak więc tylko pasażerowie konkretnego pociągu przebywają na peronie. To pewnie wynik zamachów z 2004 roku, które miały miejsce w pociągach dowożących ludzi z okolic podmiejskich do pracy w Madrycie. 
Na bilecie mieliśmy podany numer wagonu i miejsca. 
W hiszpańskich kolejach nie ma możliwości zakupu biletów na miejsca stojące.   
Pociągi są dość komfortowe, a każdy pasażer może w trakcie podróży słuchać radia. W tym celu otrzymujemy słuchawki, a w panelu pomiędzy siedzeniami zainstalowane są przyciski do regulacji  głośności.
Podróż mija nam w ekspresowym tempie i kiedy wysiadamy na stacji Segovia,
możemy jeszcze stanąć oko w oko z naszą śliczną ciuchcią :)
Kiedy wychodzimy z budynku dworca kolejowego Segovia - Guiomar dookoła panuje mrok. To wręcz niemożliwe, żebyśmy byli tu sami.
Przed samą stacją kolejową czeka już autobus Nr 11, który zawiezie nas do centrum miasteczka.
Przejazd trwa 20 minut i kosztuje 2 EUR od osoby.
Wysiadamy na ostatnim przystanku i już wiemy, z jakiego powodu chcieliśmy odwiedzić właśnie Segovię.
Warto sprawdzić jeszcze rozkład jazdy autobusu, aby o odpowiedniej porze wrócić na dworzec kolejowy. My akurat musimy być na stacji na godzinę 14:00.

Zwiedzanie Segovii

Żelazne punkty na mapie turystycznej miasteczka to:

  • Akwedukt,
  • Katedra,
  • Zamek Alcazar.


Zespół zabytkowy Segowii i akwedukt pośród innych 45 hiszpańskich obiektów architektonicznych od 1985 roku wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Zdecydowanie to właśnie akwedukt przyciąga tutaj tłumy turystów, tylko pewnie w sezonie, bo dziś jeszcze jakoś tu pusto. 

Już na pierwszy rzut oka widać, że miasteczko przypomina Rzym, ma zresztą wspólny symbol. Takie są zresztą korzenie miasteczka. Osada ta została założona u podnóża gór Sierra de Guadarrama przez Celtów, a następnie w 80 r. p.n.e. zdobyta przez Rzymian. Całe szczęście, że mapę miasta dostaliśmy od kierowcy autobusu, bo informacja turystyczna o tak wczesnej porze była jeszcze zamknięta. Z tego co pamiętam to otwierają o 10:00.
Punkt informacji turystycznej znajduje się po prawej stronie akweduktu, tuż przy wejściu na schody przedstawione na poniższym zdjęciu.
Wdrapujemy się po tych schodach powyżej akweduktu, aby móc z tego miejsca podziwiać panoramę miasta.
To właśnie na tym rondzie znajduje się przystanek autobusowy, na którym wysiedliśmy, ale również na którym wsiądziemy w autobus w drodze powrotnej. Po drugiej stronie ronda w budynku z kolumnadami znajduje się Burger King, w którym posililiśmy się przed odjazdem z Segowii.

Z powstaniem akweduktu wiąże się legenda, która przeczytałam na blogu
http://sekulada.com/segowia-perla-kastylii-i-leonu/
Również tam znajdziecie niezwykle interesujący przewodnik po zabytkach Segowii, a ja jedynie nieudolnie przedstawię Wam fotograficzną relację z naszej trasy.



W dali już złoci się spośród mgły przepiękna bryła Katedry. To także dla niej tutaj przyjechaliśmy. 

Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i Św. Fruktoza

czyli w języku hiszpańskim Nuestra Senora de la Asunción y San Frutos Cathedral. Ta najmłodsza gotycka katedra jest nazywana Damą Katedr.
Katedra znajduje się na Plaza Mayor i jest ostatnią w Hiszpanii świątynia w stylu gotyku izabelińskiego (łączy mudejar z francuskim gotykiem płomienistym). Zaczęto ją wznosić w 1525 r. na gruzach jej poprzedniczki, a zajęło to ponad 200 lat. W środku 23 bogato zdobione kaplice i wspaniały chór ze stallami przeniesiony ze starej katedry (źródło: podróże.gazeta.pl) To tyle ze źródeł - podczas kiedy zwiedzaliśmy Segowię wstąpiliśmy na chwilę do Katedry - jednak nie była jeszcze w pełni udostępniona dla turystów. Szybki rzut oka na wnętrze.... no cóż... wnętrze nie rzuciło nas na kolana.
Plaza de la Merced
W Segowii ponownie naszą uwagę zwracają tablice z nazwami ulic, 

ale także elewacje budynków.
Otóż ściany wielu budynków pokryte są "esgrafiado segoviano".
Są to geometryczne, powtarzalne wzory przypominające wycinankę, które są wyciskane lub wydrapywane w tynku i terakocie. Nigdzie indziej nie widzieliśmy takich elewacji. 

W końcu, po około godzinnym spacerze, nadal w strugach deszczu docieramy do

Zamku Alcazar

Segowia położona jest na wysokości 1000 m npm., mieliśmy więc wciąż nadzieję ujrzeć górskie szczyty. 
Niebo niestety pokryły chmury, a i tak bez górskich szczytów krajobraz rozpościerający się z okolic Zamku Alcazar jest niezwykle interesujący.
W dali widoczne współczesne osiedla Segovii i wijąca się jak wstęga droga do miasta, biegnąca tuż obok Kościoła de la Vera Cruz z XIII wieku.
Jesteśmy na terenie dziedzińca przed Zamkiem Alcazar na kilka minut przed godziną 10:00. Zamek udostępniony jest do zwiedzania także od godziny 10:00. 
Mamy więc chwilę czasu na sesję zdjęciową w okolicy. A jest co fotografować....
Jak pięknie musi wyglądać zamek na tle gór, które w pogodny dzień są doskonale widoczne, na dowód czego przedstawiam zdjęcie zamku z plakatu informacyjnego.
Zamek Alcazar czynny jest w od IV do IX w godzinach 10:00-19:00, a od X do III w godzinach 10:00-18:00.
Bilet wstępu na zamek kosztuje 5,50 EUR, natomiast wejście na wieżę Don Juana to koszt 2,50 EUR powiększony o wysiłek związany z pokonaniem 152 schodów. Dodatkowo jest możliwość wypożyczenia audioprzewodnika (także w języku polskim) za odpłatnością 3,00 EUR plus 5,00 EUR depozytu. Ja jednak korzystam z broszury informacyjnej wydrukowanej bezpośrednio ze strony internetowej obiektu. http://www.alcazardesegovia.com/wp-content/uploads/2016/03/polaco.pdf
Zapraszam więc do obejrzenia kilku fotografii z wnętrz zamkowych. 


Moje zainteresowanie wzbudzają zdobienia na sufitach zamku.

Sala Tronowa

Kasetonowy sufit w Sali Galery w kształcie odwróconego kadłuba statku
Sala sznurowa została nazwana tak z uwagi na malunek sznura Św. Franciszka. Dodatkowo moją uwagę zwraca konfesjonał łączący obydwie sale: sznurową z Kaplicą 

Ciekawe skąd tak rosnące drzewa drzewa czerpią wodę?
Podziwiam jeszcze znajome mi już widoki.
Nieco zmrożeni (Radek odbył wycieczkę na wieżę) postanawiamy zatrzymać się na kawę w znajdującej się w budynku kas kawiarni. Jak to często bywa w tego typu obiektach lepiej jest zamówić kawę i wypić ją przy barze, gdyż cena restauracyjna jest nieco wyższa.  
Około godziny 11:00 żegnamy się z Zamkiem Alcazar,
 by powędrować dalej wzdłuż murów miasta, do których budowy użyto nawet płyt nagrobnych pochodzącym prosto z Rzymu. 
Znaczną część obwarowań miejskich wyburzono w XIX wieku, ale do dzisiejszych czasów zachowała się m.in. Puerta de Santiago o de Rodrigo Ordonez.



Jedną z uliczek prowadzącvych stromymi schodami ponownie wchodzimy do serca miasteczka
Casa del Secretario z charakterystycznym zdobieniem wejścia pochodzącym z XVI wieku
Wieża Herkulesa
Kościół Św. Marcina - Iglesia de San Martin - romański kościół z XII wieku na Placu San Martin
Tuż przed kościołem straż prosto z pomnika trzyma Juan Bravo de Laguna de Mendoza - przywódca powstania przeciwko habsburgskiemu królowi Karolowi V w latach 1520-1522. 
Dzielnie wtóruje mu pewna zacna dama, tylko jej łasiczki brak
Kościół Św. Michała na Plaza Mayor - to tutaj 
13 grudnia 1974 roku księżniczka Izabela została proklamowana na księżną Kastylii
Spacerujemy po opustoszałych uliczkach Segowii i muszę przyznać, że wciąż zadziwiają nas zamknięte sklepy.
Nawet słynnego pieczonego prosiaka możemy zobaczyć jedynie w witrynie zamkniętej restauracji. Zapewne miasto obudzi się do życia, jak już z niego wyjedziemy.
.

Jeden z murali w części handlowej miasta...

Odnajdujemy także polskie akcenty...
Jeszcze na zakończenie kilka fotografii z Akweduktem w tle, a jedno z nich na pewno trafi na moje zdjęcie profilowe.

A słynnego pieczonego prosiaka musi zastąpić nam hamburger w Burger Kingu, znajdującym się po przeciwnej stronie ronda. 

Pożegnanie z Segowią

O godzinie 13:30 odjeżdżamy autobusem z Segowii z tego samego przystanku, na którym wysiadaliśmy. Po 20 minutach jazdy znowu jesteśmy na dworcu kolejowym. Pokazujemy bilety, przechodzimy kontrolę bezpieczeństwa i punktualnie o 13:59 wsiadamy do naszego powrotnego pociągu do Madrytu.
Nasza jednodniowa (a właściwie siedmiogodzinna) podróż do Segowii zakończyła się o godzinie 14:30. Dzięki szybkim kolejom Renfe przed nami jeszcze pół dnia na kolejne - przedostatnie już zachłyśnięcie Madrytem. Czas ten wykorzystaliśmy na zwiedzanie Las Ventas i okolic Chamartin opisanych w formie aneksu w poprzednim poście. Przed nami jeszcze zakończenie naszej podróży do Madrytu, ale to juz w następnym wejściu :)

6 komentarzy:

  1. dlaczego nieudolnie? Bardzo ciekawy wpis. Mnie zaciekawiłaś i już zanotowałam sobie Segowię na liście miejsc wartych odwiedzenia. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaintersowanie :) To prawda, jest wiele miejsc na mapie Europy tak bardzo mało nam znanych. Zatem zapraszam do Segowii, i to właśnie poza sezonem. Latem są tam tłumy, ponoć aż trudno o komunikację :)

      Usuń
  2. Ciekawa, pomocna relacja. Mam nadzieję, że wykorzystam niedługo w praktyce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa relacja. Co ważne opisujesz też dokładnie jakimi środkami komunikacji się tam dostaliście, co dla osób zainteresowanych może być ważne, a często trudno o takie szczegóły w oficjalnych przewodnikach. Bardzo mi się to spodobało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo interesująco opowiedziana wycieczka do Segowii. Właśnie się tam wybieramy w kwietniu, więc może dopisze nam szczęście z pogodą, komunikacją i prosiakiem.;) A trafiłam tu przypadkiem szukając pociągów z Madrytu do Segowii właśnie.

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly