niedziela, 8 kwietnia 2018

Arkia Noego :)

Tak jak Noe miał swoją arkę, tak Izrael ma swojego narodowego przewoźnika Arkię - i to jak się szczęśliwie okazało - całkiem taniego. Co prawda biblijna arka to drewniana raczej była i przeznaczona dla członków rodziny Noego i zwierząt różnych gatunków, ale pozwoliła ocalić jej pasażerów przed potopem - zupełnie jak Arkia nas. Takie żartobliwe porównanie, jednak rzeczywiście kiedy opuszczaliśmy Tel Aviv z nieba leje jak z cebra. Zatem od początku:
Z Jerozolimy wyjeżdżamy jeszcze przed zakończeniem szabatu - w sobotę o godzinie 17:00. Jedną z recept na wydostanie się w sobotę do Ejlatu jest egged - czyli znany nam już zielony autobus, choćby nr 444, który z Jerozolimy wyrusza tuż przed północą i do Eilatu dociera o 4:00 nad ranem. Tym sposobem można zaoszczędzić na jednej nocy w hotelu - niestety jest to bardzo męczące. Kiedy planowałam naszą powrotną podróż z Jerozolimy znalazłam informację o tanich izraelskich przelotach krajowych. Myślę sobie - a czemu by nie spróbować?
Linia lotnicza nazywa się Arkia, a bilety zaczynają się już od 19 EUR (81,70 zł), podczas kiedy przejazd autobusem to koszt 70 NIS (70 zł.). Minimalna różnica w cenie, więc po akceptacji grupy wyklikałam te bilety. Pomyśleliśmy, że to całkiem rozsądna alternatywa, a i dzięki temu będzie szansa na nocleg w wygodnym hotelowym łóżku. 
Rezerwacji biletów dokonałam na stronie https://www.arkia.com/
W rozkładzie lotów znajdziecie kilka połączeń dziennie, w zależności od dnia tygodnia. 

My wybraliśmy lot o 20:30, który kończy się lądowaniem na głównym lotnisku w Ejlacie po 50 minutach. Proces rezerwacji przeprowadzony on-line nie wymaga nawet dokonywania odprawy internetowej. Bezpłatna odprawa odbywa się na lotnisku. W dodatku loty krajowe nie są obarczone tak szczegółową kontrolą bezpieczeństwa na lotnisku. Arkia operuje z lotniska Ben Gourion z Terminala 1. To wszystkie niezbędne informacje, jakich potrzebujecie na etapie planowania.
Jeszcze jedno - bezpłatny bagaż podręczny ograniczony jest do 8 kg, za to przewóz 1 szt. bagażu rejestrowanego dokonany on-line to jedynie koszt 4,60 EUR (na lotnisku 6,90 EUR). Byliśmy z bagażami podręcznymi, więc nie dokupywaliśmy rejestrowanego. Na szczęście nikt na lotnisku nie przestrzegał ciężaru walizki (choć dostrzegłam na hali odlotów w części dla pasażerów wagę do skontrolowania bagażu). W fazie planowania pozostał nam dojazd z Jerozolimy na lotnisko Ben Gourion. My zdecydowaliśmy się na

Taxi Nesher

to sheruty funkcjonujące niczym taksówki, szczególnie popularne podczas szabatu, kiedy to nie kursuje komunikacja publiczna. Taki bus zamawiany jest ponoć tylko po połączeniu wykonywnym z izraelskiego numeru telefonu, zatem lepiej - tak jak my - skorzystać w tym zakresie z usługi zamawiania taksówki przez hotel. Za taxi zapłaciliśmy w hotelu po 70 NIS za osobę, choć wiem, że niektórzy wcześniej płacili 64 NIS. No cóż to podroży nam koszty, jednak w szabat innego wyjścia nie ma. W innych porach alternatywą jest komunikacja publiczna - możecie sprawdzać w konkretnej dacie i godzinie na google maps.
Taxi Nesher to nic innego jak bus zbierający pasażerów z konkretnych hoteli, dlatego lepiej zamówić sobie wcześniejszą godzinę wyjazdu, bo często bus objeżdża jeszcze całą Jerozolimę. Kiedy wsiadamy do busa okazuje się, że już są w nim nasi rodacy - z różnych stron Polski. Jedni przylecieli Wizzairem, inni Ryanairem - jedni z Krakowa, inni z Katowic, ktoś jeszcze z Lublina. Z przyjemnością wzajemnie wymieniamy się doświadczeniami. Na terminal 1 dojeżdżamy dużo wcześniej niż zakładaliśmy - na godzinę 18:00.

Wśród podróżnych czekających na lot raczej nie widzimy Polaków - nie wszyscy wiedzą o tym tanim połączeniu. Po podejściu do stanowiska odprawy zadano nam kilka pytań odnośnie bagażu. Nie znający języka angielskiego mają wskazane na ekranie komputera pytania i palcem wskazują odpowiedzi. Pytania dotyczą wzajemnych koligacji podróżnych: skąd się znamy, kim jesteśmy dla siebie oraz kierunku podróży i szczegółów dotyczących bagażu. I tu jest najwięcej pytań: czy sami pakowaliśmy bagaż, czy ktoś nam dał coś do przewiezienia, czy mieliśmy zawsze bagaż ze sobą. Trwało to na prawdę bardzo krótko i nie było absolutnie krępujące. Następnie nasz bagaż podręczny przepuszczany jest przez tunel znajdujący się tuż nad podłogą. Po chwili dostajemy paszporty i karty pokładowe i ruszamy pod bramki. Terminal jest mały i sporo jest oczekujących na wylot. Kłębiące się tłumy podróżnych i mocno opóźniona godzina boardingu budzi w nas niepokój. Najgorzej, że jest już 20:40 a nie ma żadnych komunikatów, co się dzieje. Izraelczycy w swoim języku podnoszą rwetest. Wśród oczekujących na lot jest także załoga pokładowa - swobodnie rozmawiają ze sobą, śmieją się - więc to nie może być nic poważnego. W końcu słyszymy, że to normalne - że zawsze tak jest po szabacie, że zawsze są opóźnienia tego lotu. W końcu o 21:00 podjeżdża autokar i dowozi nas do samolotu. 
Czeka nas lot Boeingiem 757-300. To największa maszyna jaką do tej pory lecieliśmy. Jest rzeczywiście bardzo duża - mieszczący 265 pasażerów.
Lot umilają nam woda i krakersy rozdane w biegu przez uśmiechnięte stewardesy. Samolot wydaje się być wypełniony po brzegi. Bardzo podobał mi się wyświetlony na monitorach film instruktażowy dotyczący procedur bezpieczeństwa. Animowana produkcja zrobiona z dużą dozą humoru i ciekawą grafiką.
Liczyliśmy na wspaniałe widoki z lotu ptaka - jednak, z powodu opóźnienia mogliśmy zobaczyć jedynie światła miasta.
Lądujemy na lotnisku w Ejlacie z 40 minutowym opóźnieniem - o 22:00.
Na szczęście nie pada już deszcz i jest bardzo ciepło - myślę, że temperatura sięga 20 stopni.
Kiedy wchodzimy do hali lotniska na ścianach widzimy znowu rysunki przypominające te widziane w filmie o procedurach bezpieczeństwa. Gratuluję ciekawego pomysłu :)
A kiedy wreszcie opuszczamy mały budynek lotniska, znajdującego się przecież w samym centrum miasta
tak o to jesteśmy przywitani przez Eilat.
Czeka nas już ostatnia noc w Ejlacie - tym razem w innym hotelu. W niedzielę wieczorem niestety wracamy do Polski. A dziś, co prawda zmęczeni, ale szczęśliwi zmierzamy w stronę miejsca naszego noclegu. Cdn...

1 komentarz:

  1. Super zawsze chciałem wybrać się w taką podróż, ale na początek postanowiłem poznać najlepsze miejsca w Polsce :) i wspominam sobie ostatnią podróż w Bory Tucholskie niesamowite miejsce do odpoczynku, relaksu i jeżdżenia na rowerze. Noclegi są bardzo tanie więc można sobie zostać na dłużej i obcować z naturą od rana do wieczora.

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly