niedziela, 21 lipca 2019

Dzień trzeci - Wysokie Miasto

Kolejny dzień wędrówki poświęcamy na zwiedzanie Wysokiego Miasta. Właściwie plan jest taki, że zaczniemy od dzielnicy Olimpijskiej, następnie przejdziemy na kijowskie Lipki, by w końcu wylądować na Starym Kijowie.
Dla każdego coś dobrego... Dojazd zajmuje nam niewiele czasu, choć zahaczamy jeszcze o śniadanie w Puzatej Chacie. Nasz dzień zaczął się punktem dla Panów:

Stadion Olimpijski w Kijowie 
Wysiadamy z metra na stacji PALATS SPORTU.

foto: Arek
Budynek stadionu jest ogromny, więc bez trudu go zlokalizujecie. Choć został wybudowany w 1923 roku, przeszedł gruntowną modernizację w związku z piłkarskimi mistrzostwami Europy w 2012 roku. Między innymi zyskał wówczas nowoczesny, częściowo przeszklony dach. 26 maja 2018 r. NSC „Olympiyskiy” był gospodarzem finału Ligi Mistrzów UEFA, ale niejednokrotnie stał się sceną muzyczną dla wielu gwiazd, w tym Madonny, Red Hot Chili Peppers, Depeche Mode, czy Enrique Iglesiasa. Pojemność stadionu to aż 70.050 widzów.
Muzeum klubu Dynamo Kiev
W głównym budynku stadionu znajduje się Muzeum kijowskiego klubu piłkarskiego. Muzeum zostało tutaj przeniesione z klubowego stadionu Dynamo Kiev, który dziś także odwiedzimy. 
Wstęp do muzeum jest bezpłatny. W zasadzie jest to jedna sala wystawowa połączona ze sklepem kibica
Planując sobie dzień najlepiej od razu skierować się na stację niebieskiej linii OLIMPIISKA zamiast, tak jak my na PALATS SPORTU. Stamtąd dosłownie kilka kroków dzieli nas od
Kościoła św. Mikołaja


 

Kościół pochodzi z lat 1899-1909 i jest to parafia rzymskokatolicka, o którą nie tak łatwo w Kijowie.

 

Nabożeństwa odprawiane są tutaj także i w języku polskim.
Warto wstąpić w te okolice, chociażby po to, by przy okazji zobaczyć pomnik naszego romantycznego wieszcza Juliusza Słowackiego.
Zarówno kościół, jak i pomnik Juliusza Słowackiego to atrakcje, na których my akurat zakończyliśmy zwiedzanie, bo rano je zwyczajnie pominęliśmy pochłonięci stadionową bryłą. Gdybyście chcieli, tak jak my - kopułę stadionu obejść dookoła - to nie dość, że jej zewnętrzny obwód liczy ponad 2 kilometry, to przejście do kolejnej atrakcji - Fortu musiało odbyć się dziurą w płocie. A takich rozwiązań przecież nie rozpowszechniamy, choć właśnie dokładnie taką drogę wyznacza nam google maps :)
Wracamy więc do naszego planu zwiedzania.
Kosyj kaponier
Ukośny kaponier to częściowo podziemna budowla z grubymi ceglano-kamiennymi murami. 
Został wybudowany u zbocza góry Cherepanova na terenie twierdzy kijowskiej jako obrona na ogień boczny. 

W zasadzie dla każdego Polaka powinien być to obowiązkowy punkt na mapie Kijowa. 
Na początku lat 60-tych dziewiętnastego wieku kaponier został przekształcony na więzienie polityczne, a pierwszymi więźniami byli uczestnicy powstania styczniowego w 1863 roku. 
Dowódcy polskich oddziałów powstańczych zostali rozstrzelani właśnie w pobliżu muru twierdzy.
Twierdza Kijowska
znajduje się na terenie Głównego Wojskowego Szpitala Klinicznego w Kijowie. 
Jest to jedyny zabytek budowli fortyfikacyjnych w XVIII-XIX wieku na Ukrainie 
i jedna z największych kamiennych i ziemnych fortec na świecie, która przetrwała do dziś. 
 
Wstęp na teren fortu jest bardzo tani bo kosztuje 3 hrywny, natomiast nie obejmuje on wstępu do muzeum.

Wychodzimy główną bramą z terenu fortu wprost na ulicę Bulwar Lesi Ukrainky, którą dochodzimy do najbliższego skrzyżowania i

w tym miejscu skręcamy w prawo w ulicę Shovkovychną. 
Czekoladowy Dom
Nietrudno zgadnąć, skąd wzięła się nazwa budynku, wszak przypomina on 
zarówno kolorem i kształtem smaczną czekoladową pralinę. 
Pod adresem Shovkovychna 17/2 znajduje się jeden z najstarszych domów Kijowa – Czekoladowy Dom, zwany też Willą Mohilevtseva. Dwór został zbudowany w latach 1898-1901 wg projektu głównego architekta Kijowa, Władimira Nikołajewa na zlecenie znanego przemysłowca i finansisty Semenovicha Mohilevtseva. Kiedyś mieścił się w nim urząd stanu cywilnego, dziś jest oddziałem Muzeum Narodowego. 
Wracamy do poprzedniej ulicy - Lyuteranskiej i skręcamy w nią w prawo.
Dom Płaczącej Wdowy
to kolejny ciekawy zabytek architektoniczny wybudowany w 1907 r. we wczesnym stylu secesyjnym i należący do zamożnego kupca. Budynek znajduje się przy ulicy Lyuteranskiej 23. 
Nazwa budynku pochodzi od tego, że kiedy pada deszcz woda zalewa twarz kobiety spływającej po jej policzkach. 
Wipping Window Masion to obecnie jedna z oficjalnych rezydencji prezydenta Ukrainy, dlatego też jej okolice są pilnie strzeżone. Szczególnie dziś - w dzień wyborów prezydenckich na Ukrainie. Tuż za rogiem znajduje się ulica Bankowa, którą prowadzić ma dalsza część wycieczki. Tymczasem widzimy tu kordony policji i wojska. Nieopodal znajduję stróżówkę - uliczka jest zamknięta, a przejście odbywa się przez portiernię, w której siedzi policjant. Należy okazać mu dokument tożsamości i przejść dalej. Uff... już myślałam, że z powodu wyborów nie dane nam będzie dojść do
Domu z Chimerami
Rzeczywiście dostęp do domu przy ulicy Bankowej nr 10 jest bardzo ograniczony. 
Sama fasada budynku jest bardzo ciekawa i odzwierciedla zamiłowanie do afrykańskich podróży polskiego architekta Władysława Horodeckiego. Jedna z legend mówi, że architektura domu związana jest z nastrojem, w jaki popadł artysta po śmierci samobójczej jego córki. 
Budynek jest znany z dwóch rzeczy: pierwszą jest fronton ozdobiony rzeźbami dzikich stworów. 
Ale jeszcze bardziej zadziwia jego forma – budynek zbudowano na stromym zboczu. Podobno architekt miał się założyć ze znajomymi, którzy nie wierzyli, że na tym wąskim zboczu można cokolwiek wybudować. W związku z tym, aby budynek był bardziej stabilny od strony zbocza ma aż pięć kondygnacji, zaś od strony ulicy Bankowej – tylko trzy. 
Dziś mieści się tam kancelaria prezydenta Ukrainy.
 Wyjście odbywa się na drugi koniec ulicy Bankowej, także przez portiernię od strony ulicy Instytuckiej - tym razem już bez okazywania dokumentów.

Ulicą Instytucką przechodzimy wzdłuż budynku 
Narodowego Banku Ukrainy
Kolejna ciekawa fasada budynku, ale i siedziba Muzeum Pieniądza. 
Atrakcja jest zupełnie darmowa, ale dostępna w godzinach otwarcia banku. Wszelkich informacji szukajcie tutaj. Niestety my jesteśmy tutaj w niedzielę. Z ulicy Instytuckiej skręcamy w lewo w ulicę Sadową, która dojdziemy do Parku i 
Pałacu Maryjskiego.
zwanego również Maryńskiim. To barokowa rezydencja położona w Kijowie na prawym brzegu Dniepru. Pałac został zbudowany w latach 1744-1752 na zlecenie carycy Elżbiety, według projektu włoskiego architekta Rastrellego przy współudziale jego uczniów pod kierownictwem Iwana Miczurina. Pierwszą koronowaną głową, której noga stanęła w pałacu, była jednak dopiero Katarzyna II w 1787 roku. Dziś jest siedzibą Szkoły Głównej Rolniczej.
Ale to nie błękit tej fasady sprowadza nas w te okolice. Dokładnie vis a vis pałacu znajdziemy bowiem trybuny kolejnego Stadionu. Tym razem to
Stadion Dynamo Kiev
Wśród drzew ukryty jest stadion miejskiej drużyny futbolowej - Stadion im. Walerego Łobanowskiego. Nieprzypadkowa jest lokalizacja stadionu, bowiem na terytorium dzisiejszego stadionu mieściły się niegdyś szklarnie, które dostarczały warzywa i owoce do carskiej rezydencji - Pałac Maryjskiego. W latach 20-30 XX wieku zbudowano tu wreszcie kilka boisk: do koszykówki, siatkówki i piłki ręcznej, a w końcu boisko piłkarskie z drewnianą przebieralnią i miasteczko gimnastyczne.
W okresie II wojny światowej stadion był mocno zburzony, na jego terytorium długie lata znajdowano pociski i miny. 
Tutaj rozgrywane są mecze domowe - po modernizacji pojemność stadionu wynosi jedynie 16 873 miejsc, 
stąd mecze pucharowe rozgrywane są na odwiedzonym przez nas rano Stadionie Olimpijskim.
Fundujemy sobie jeszcze kawę ze ślimaka i wędrujemy dalej parkiem 
 mijając kolejne opuszczone pianina, jakich w Kijowie jest wiele. Zapewne w ciepłe letnie wieczory zasiadają przy nich pianiści, by za kilka hrywien wrzuconych do kapelusza umilić spacer po kijowskiej Dzielnicy Miłości.
 Most Parkowy Patona
 Właśnie takie skojarzenie przychodzi mi na myśl jeśli chodzi o tą część Kijowa. 
Nie tylko kolor czerwony i kłódki miłości na moście, ale także i nawierzchnia mostu są zapewne niejednokrotnie świadkiem miłosnych deklaracji i wyznań.
 Dochodzimy wreszcie do charakterystycznego pomnika objętych staruszków.
To kolejny ślad miłości. Pomnik przedstawia parę Luigi Peduto i Mokryny Yurzuk. On - włoski żołnierz, ona - ukraińska robotnica spotkali się w z 1943 roku w austriackim obozie wojennym, gdzie spędzili dwa lata razem. Wojna ich związała, ale niestety potem rozdzieliła. Luigi nie mógł zapomnieć piękna ukraińskich dołeczków w policzkach Mokryny i po 60 latach odnalazł ukochaną. Spotkali się w 2004 roku w studiu telewizyjnym programu "Czekaj na mnie" w telewizji Intel aby powiedzieć telewidzom, że miłość silniejsza jest niż dystans i wojna.
 #vichnalubov
Wrzuć swoje zdjęcie z parą opatrując je takim hashtagiem - taką oto zachętę zawiera opis pod pomnikiem. 
Let your feelings last forever - Niech Wasze uczucie trwa wiecznie. 
Rozmarzeni tą miłosną historią nie mamy już ochoty schodzić do rzeki. Wychodzimy wprost na 
Muzeum wody
Muzeum znajduje się na liście 64 rzeczy które musisz zobaczyć w Kijowie, opublikowanej przez wschodnik.pl
A dokładnie: koniecznie należy wejść do bańki mydlanej w Muzeum Wody. Jeśli chodzi o nas, to nie tym razem. 
Trzeba czekać na zebranie się grupy, a my mamy inne plany.
 Nieopodal Muzeum Wody znajduje się kijowskie drzewo życzeń.
 
 którego dotknięcie w różnych miejscach daje rozmaite efekty. Tłumaczenie jest mniej więcej takie: 
Pomyśl marzenie, a w twoim życiu wydarzą się cuda.
Potrzyj kurę a wzbogacisz się. 
Włóż monetę do gniazda, a rodzina się umocni. 
Dotknij ręką jajeczka, wzbogacisz się o dzieci. 
Potrzyj jabłko chwilę a wróci twoja młodość. 
Jak spojrzysz na ptaka, odnajdziesz szczęście. 
Dotknij korzenie drzewa, przedłużysz życie ojca i matki. 
Włóż kartkę w szparę drzewa i spełni się marzenie twojego życia.
Czyżby kolejna świątynia dumania?
A może następny powód do złapania szczęścia? 
W końcu jednak wychodzimy na atrakcje centrum miasta, ale mimo że były one dalszym ciągiem tego dnia zostawię je na kolejny wpis. Patrzcie, a wydawać by się mogło, że w Kijowie nie ma tak wiele do opowiadania, a tak trudno to wszystko zmieścić w jednym poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly