Stało się już tradycją, że rokrocznie na początku wakacji wybieramy się rodzinnie w Tatry. Te wyjazdy mają zupełnie odmienny charakter niż te nasze samodzielne - tym razem jedziemy całą ekipą z dziećmi wieku 7-17 lat i czterema psami.
Od kilku lat bazą wypadową było Zakopane, ale w tym roku w związku z pandemią i najazdem turystów na stolicę Tatr, postanowiliśmy wybrać mniej oblegane miejsce. Naszym celem stały się Pieniny. I choć dla nas nie są one wcale takie nieznane, dla naszych towarzyszy będą absolutną nowością. Niektórzy z nich nawet po wstępnej analizie map doszli do wniosku, że te szczyty to takie jakieś niskie są....a jak wyszło w praniu przekonacie się sami.
Na dzień dobry - słów kilka o naszej weekendowej kwaterze.
Bazę noclegową znajdujemy tym razem w Hotelu Jan w Szczawnicy, a właściwie w apartamentach pod tym samym szyldem. Budynek z apartamentami znajduje się w innym budynku niż hotel, usytuowanym 200 metrów poniżej,
co daje nam zupełną prywatność. Jednocześnie możemy korzystać z całej infrastruktury hotelu - basenu, sauny. Zajmujemy praktycznie cały budynek - co ma szczególne znaczenie dla najmłodszych pupilów. W ten sposób pieski nie będą zmorą sąsiadów. Jednocześnie każda rodzina zakwaterowana została w samodzielnym mieszkaniu. Każdy apartament składa się z dwóch sypialni, pokoju dziennego z aneksem kuchennym, łazienki z wc, osobnego wc i przedpokoju. Pokoje mają balkony - niektóre nawet z widokiem na góry. Jest to miejsce naprawdę godne polecenia - szczególnie polecamy dania obiadowe w restauracji Hotelu Jan. Bardzo miła obsługa, smaczne i dostosowane do konsumenta dania oraz przystępne ceny sprawiają, że z przyjemnością zajrzymy tam następnym razem.
Teraz słowo wprowadzenia na temat samej Szczawnicy. Nasz hotel usytuowany był w Jaworkach - wsi która do 2008 roku administracyjnie należała do Szczawnicy. W tej połemkowskiej wsi, w dolinie Grajcarka spędzaliśmy wakacje w 2005 roku - zakwaterowani wówczas w Pensjonacie Partykówka. Przy okazji serdeczne uściski dla Celinki - szkoda że w dobie koronawirusa nie byliście w stanie przyjąć naszej ekipy pod swoje dachy.
Samą wieś Jaworki odwiedzający Pieniny powinni kojarzyć z Wąwozu Homole znajdującego się u wrót tej miejscowości.
Stąd także prowadzi szlak na najwyższy szczyt Pienin - Wysoką (zwaną obecnie Wysokie Skałki).
Ten najwyższy szczyt w Małych Pieninach, należący do Korony Gór Polski osiąga wysokość 1.050,00 m npm (na szczycie czeka pieczęć do książeczki Klubu Zdobywców Korony Gór Polski). I choć może nie jest to imponująca wartość to wejście na wierzchołek - szczególnie od strony bazy namiotowej pod Wysoką może przysporzyć trochę kłopotu.
Szczyt jest zalesiony, ale samo leśne podejście po licznych konarach, skałkach i kamieniach - szczególnie po deszczu (a tu wilgoć utrzymuje się dość długo) to niezła ślizgawka.
Po drodze może nie ma ekspozycji, za to na samym szczycie czeka nas piękna panorama na Tatry, Gorce, czy choćby Trzy Korony - niesłusznie uważane za najwyższy szczyt Pienin. Mimo iż w trakcie tego pobytu:
Po drodze może nie ma ekspozycji, za to na samym szczycie czeka nas piękna panorama na Tatry, Gorce, czy choćby Trzy Korony - niesłusznie uważane za najwyższy szczyt Pienin. Mimo iż w trakcie tego pobytu:
w sobotę zdobyliśmy Wysoką, mijając po drodze
rozległą polanę przy wyjściu z Wąwozu Homole
na górnej stacji kolei linowej Jaworki Homole,
kończąc wycieczkę w schronisku pod Durbaszką,
czy bacówkę pod Bereśnikiem - którą odwiedziliśmy w piątek
i Krzyż pod Bryjarką,
to właśnie Trzem Koronom chcę poświęcić osobny post, i to Trzem Koronom w dość nietypowym wydaniu. Zapraszam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz