poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Babia Góra w jeden dzień

Zwykle tak tytułuję na blogu posty dotyczące szybkiego zwiedzania danego miasta, czy europejskiej stolicy. Powiem tak - tytuł sprzedaje się nieźle! Największa ilość wyświetleń stron, najwięcej komentarzy, najwięcej pytań. Coś w tym jest. Ale tym razem będzie o Babiej Górze. Nie tak jakoś z przepychem, pójść tam, skręcić tutaj, ale tak zwyczajnie - po mojemu. Baba, która jeszcze nie tak dawno przełamywała lody w górskim wspinaniu, która bała się łańcuchów, która dopiero co wyleczona z lęku wysokości idzie na Babią Górę.

Tak, tak - to o mnie. Taka oto ofiara losu zdobywa najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego w Beskidach Zachodnich - Babią Górę i to w dodatku najtrudniejszym szlakiem. Toż to w końcu Diablak, czy tam Diabelski Szczyt, a więc wiadomo gdzie Diabeł nie może... tam Myszę pośle :) 

I jak zwykle - PODOBAŁO MI SIĘ STRASZNIE !!!

Czas start: 

5:00 Pobudka

5:30 Śniadanie

6:30 wyjście na szlak.

Oczywiście startujemy spod kwatery prosto na niebieski szlak. Obieramy kierunek na Trzy piwniczki - stary spichlerz znajdujący się niespełna 300 metrów od kwatery. Trasę zaplanowaliśmy jako pętle: zaczynamy niebieskim szlakiem, przez zielony do Markowych Szczawin, żółtym przez Perć Akademików i wracamy czerwonym przez Przełęcz Brona znowu do schroniska i Przełęczy Jałowieckiej, następnie czarnym szlakiem i wreszcie żółtym szlakiem do kwatery. Zapowiada się straszny upał - stąd decyzja o jak najwcześniejszym wyjściu.

Pierwszy etap trekkingu to zwykła polna szutrowa droga prowadząca przez skraj lasu. Polecam użycie preparatu MUGA lub OFF bo razem z nami wędrują tutaj wredne końskie muchy.  
Po niespełna półgodzinnej wędrówce szlak wchodzi w teren leśny i zielonym szlakiem udajemy się do schroniska Markowe Szczawiny.
Coraz bliżej Diablak, na który zmierzamy. 
Tuż przed 8:00 dochodzimy do Schronisku PTTK na Markowych Szczawinach (1180 m npm.) prosto na śniadanie.
I oto kiedy wchodzimy do schroniska, nagle zaczepia mnie gość z tekstem: "Widzę, że Bulgaricus też idzie na Babią Górę". Mnie zatkało... Kto zacz? Otóż nieznajomy okazuje się być moim forumowym kolegą. Znamy się internetowo wiele lat - ja znam wkraka tylko z Jego nicka i cudownych relacji na forum, on mnie - z forum o Bułgarii, ale także z bloga, skąd moja facjata jest już bardziej rozpoznawalna. Co za spotkanie - świat jest naprawdę mały!!! Wymieniamy kilka bułgarskich, ale i marokańskich wspomnień i wracam do grupy. 
Śniadanko w schronisku, kawa i serniczek smakowały wybornie, ale przed nami jeszcze daleka droga. 
8:45 ruszamy więc dalej na szlak.

Po niespełna godzinnej wędrówce żółtym szlakiem pojawiają się
pierwsze łańcuchy.
Nie będzie ich wiele, a i ekspozycja nie jest tutaj wielka, więc zupełnie nie ma się czego bać.
Moim zdaniem to całkiem przyzwoite miejsce dla kogoś, kto nigdy nie miał do czynienia z łańcuchami na szlaku. Ja swoje pierwsze łańcuchy zaliczyłam podczas wejścia w 2014 roku na Giewont i wspominam je jako walkę o życie :) 
Tym razem nawet chętnie pozuję do zdjęć.
Zresztą nie tylko ja.
Tuż przed szczytem w grocie skalnej znajduje się statuetka Matki Bożej Królowej Babiej Góry, umieszczona tutaj w 1984 r. przez ratowników GOPR jako wyraz wdzięczności za ocalenie papieża Jana Pawła II po zamachu na Jego życie.
Brązowa tablica upamiętnia z kolei Kongres Eucharystyczny i 1987 rok ustanowiony Rokiem Maryjnym.
Do wierzchołka jest już bardzo blisko.
Perć Akademików jest szlakiem jednokierunkowym przeznaczonym wyłącznie do podchodzenia na Babią Górę.
10:15 jesteśmy już na szczycie - tuż przy pomniku upamiętniającym wejście na szczyt w 1806 roku arcyksięcia Józefa Habsburga.
Babia Góra o wysokości 1.725 m npm. jest najwyższym „pozatatrzańskim” szczytem Polski.
Krzyż na kopule szczytowej Babiej Góry znajdujący się po stronie słowackiej, upamiętnia 100 rocznicę urodzin Karola Wojtyły.
Ekipa w komplecie na szczycie Babiej Góry „Królowej Beskidów”.
Na szczycie mimo upału nieziemsko wieje. 
Góry, nasze góry....
Szlaków prowadzących na Babią Górę jest wiele. Polecam Wam stronę na której znajdziecie szczegółowy opis wejścia Percią Akademików, ale też inne warianty tras: https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/babia-gora-percia-akademikow/ 
Ze szczytu Babiej Góry schodzimy do Przełęczy Brona, a następnie czerwonym szlakiem do schroniska Markowe Szczawiny jeszcze przed Małą Babią Górą.
Tutaj czeka nas zasłużony obiadek i uzupełnienie elektrolitów,
a sukces opijamy symbolicznie Tatrzańskim Czajem.
Tatratea - wbrew pozorom i nazwie - to nie herbata, ale wódka ziołowa i to wysokoprocentowa. Kolorów butelek jest wiele - i każdy ma inną zawartość alkoholu - odpowiednio 22, 32, 42, 52, 62 i 72 procent.
Szlak którym wracamy jest bardzo mało uczęszczany i spotykamy na nim zaledwie kilku turystów. 
Nasza wycieczka kończy się o godzinie 15:30. Dobry humor i perspektywa moczenia nóżek w lodowatym potoku sprawiły, że nogi właściwie same nas tutaj przyniosły.

1 komentarz:

  1. Ciekawa wycieczka, chętnie się tam wybiorę! Pozdrawiam Kamila

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly