czwartek, 8 września 2022

Beskidy na leniucha

Jak przystało na trzeci dzień z rzędu w górach, dzisiejsza wycieczka będzie już "na lajcie". Wsiadamy więc do autek i udajemy się do Korbielowa, gdzie swój początek mają szlaki np. na Pilsko.
I to właśnie polski i słowacki szczyt Pilsko będzie naszym dzisiejszym celem.
Jak widać na załączonym obrazku kierujemy się w stronę wyciągu. Latem nie wszystkie wyciągi są czynne, natomiast zimą Korbielów jest sercem rekreacji - to tu znajduje się szereg ośrodków narciarskich, wyciągów i tras o różnym stopniu trudności. 
Krzesełkiem dostaniemy się do Hali Buczynka - 1.098 m npm., skąd już prowadzi zielony szlak na Halę Miziową. Na tej trasie turystów jest dziś sporo - niedzielnych także.
Po niespełna półgodzinnej wędrówce dochodzimy do Hali Miziowej.
Znajduje się tutaj pokaźnych rozmiarów schronisko. Jest to najwyżej położone schronisko w polskich Beskidach 1.330 m npm.
Zgodnie ze szlakowskazem z Hali Miziowej do polskiego szczytu Pilsko dzieli nas kolejne pół godziny. Oczywiście na dzień dobry fundujemy sobie jeszcze schroniskową kawkę i napoje chłodzące. Wszak niedziela jest dniem odpoczynku, to i taki antrakt nam się należy. W drodze powrotnej zaliczymy jeszcze tutaj obiad. Mimo remontu schroniskowa kuchnia działa na "cztery fajerki" a posiłki tutaj serwowane zasługują tylko na najwyższe noty. 
Decydujemy się na podejście na Pilsko czarnym szlakiem, zaś powrót szlakiem żółtym, przecinającym kosodrzewinę. Śmiem twierdzić, że był to bardzo dobry wybór. Choć czarny szlak jest szeroki i bardziej widokowy, to mocno odsłonięty i upał doskwierał tu na podejściu bardzo, za to szlak żółty jest zacieniony - ale raczej wąski i bardziej stromy.
Panoramę z Pilska pięknie opisuje Tomasz Habdas: "Dopełnieniem panoramy jest widok z polskiego szczytu. Gdy spojrzymy w kierunku północnym, rzuci nam Kotlina Żywiecka wraz z Jeziorem Żywieckim wypełniającym jej wschodnią część. Nad horyzont zamyka Beskid Mały z kulminacjami: Magurki Wilkowickiej (909 m n.p.m.), Czupla (933 m n.p.m.) oraz w części wschodniej Łamanej Skaty (929 m n.p.m.) i Leskowca (922 m n.p.m.). Na wschód od Wyżyny Żywieckiej wyłaniają się ponownie wysokie szczyty Beskidu Żywieckiego: Jałowiec (1111 m n.p.m.), Mędralowa (1169 mnpm całe pasmo graniczne łączące Pilsko z Babią Górą, wreszcie Mała Babia Góra (1515 m n.p.m.) i ponownie Babia Góra w całej okazałości. Przy dobrej widoczności nad Mędralową można dostrzec dodatkowo szczyty Beskidu Makowskiego."
Pogoda sprzyja nie tylko zdjęciom, ale także drzemce na łonie natury.
Jak my lubimy takie błogie lenistwo, kiedy chmury i góry mamy niemal na wyciągnięcie ręki.

Podobno nazwa szczytu Pilsko pochodzi od słowa „opijanie się" odnoszącego się do orawskich zbójników, którzy rzekomo często organizowali swoje libacje alkoholowe na górze. Jak pisze Andrzej Komoniecki w Dziejopisie żywieckim, „iż tam dawnych czasów orawscy zbójcy mieli na tej górze swoje zebrania i uciechy sobie czynili, kazawszy sobie wina, piwa, gorzałki za swoje pieniądze przywozić, gdzie pijatyki z owczarzami i dziewkami miewali i często się tam opijali. Stąd tę górę od tych pijatyk Pilsko nazywano".

Dzisiaj pełno tutaj symbolicznych kopców z kamieni. To tradycyjny już komunikat w stylu "tu byłem". 
Wspomniana pozycja książkowa przewodnika beskidzkiego Tomasza Habdasa "Gdzie w góry na weekend" opowiada wiele ciekawych historii tego regionu. "Do jednej z większych tragedii na Pilsku doszło w 1980 roku, kiedy to zimą 16-osobowa grupa uczniów szkoły podstawowej z Kalisza, z klasy o profilu atletycznym, pod okiem nieodpowiedzialnego trenera wybrała się na trening w masywie Pilska. Po podejściu na Halę Miziową postanowili kontynuować marszobieg na szczyt, który zdobyli około południa. Tu zaskoczyły ich trudne warunki - silny wiatr, niska temperatura i mgła, przez którą stracili orientację. Pier­wotnie chcieli zejść szlakiem niebieskim do przełęczy Glinne, jednak na skutek złej decyzji zawędrowali w głąb Czechosło­wacji. W lesie poniżej szczytu napotkali leśnika, który zagroził im mandatem za nielegalne przekroczenie granicy oraz prze­strzegł przed odbywającym się w okolicy polowaniem. Decyzją trenera grupa powróciła na szczyt, na którym stanęła około 16.00. Warunki były coraz trudniejsze. Temperatura spadła do -12 stopni Celsjusza, dookoła panowały gęsta mgła i zadyma śnieżna. Uczniowie nie byli w stanie znaleźć drogi powrotnej, błąkali się całą noc po kopule szczytowej i dopiero w godzinach porannych ponownie zeszli na stronę czechosłowacką. Niestety nocy nie przetrwały trzy osoby - zmarły w wyniku wychłodzenia i wycieńczenia. Byli to najstarsi chłopcy z klasy, którzy torowali drogę w śniegu i oddawali swoje ubrania młodszym kolegom i koleżankom. Około 7.00 grupa została odnaleziona przez polskiego celnika i czechosłowackiego inżyniera leśnictwa, którzy sprowadzili ich do Mutnego. Historia ta pokazuje, że każda góra bywa zabójczo niebezpieczna, gdy radykalnie zmienią się warunki pogodowe."
Zregenerowani i szczęśliwi zjeżdżamy wyciągiem do Korbielowa. 
Oj byłoby tu jeszcze parę szczytów do zaliczenia i pewnie niejedną beskidzką historię mogłabym jeszcze opowiedzieć, ale w poniedziałek 4 lipca 2022 wracamy już do domów. 
Trudno się rozstać z tą sprawdzona górską ekipą. Uwielbiam te nasze wyjazdy, wspólne wieczory, czytanie mapy, nagródki ...   
Będę tęsknić, 
ale tęsknić za górami,
bo z ekipą zobaczymy się już za dwa tygodnie.
Tym razem pojedziemy na ... do...
Sza...
Cicho sza...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly