niedziela, 8 lipca 2018

W drodze do Zakopanego czyli z psem na słowacką stronę Tatr

Do Zakopanego wybraliśmy się na przedłużony o jeden dzień weekend 25-28 maja 2018, a więc na tydzień przed Bożym Ciałem. Przyzwyczajeni do faktu oblężenia Zakopanego w tzw. długie weekendy, chociaz raz mogliśmy poczuć się w tym mieście komfortowo. Miasto przed sezonem, a w dodatku przed długim weekendem jest bardzo przyjemne i o dziwo - puste. W drodze do Zakopanego z Warszawy prowadzi nas Janosik, i to wprost na Łódź, a potem przed Cześtochową na Katowice. Choć droga wydaje się dalsza czysta jazda zajmuje nam 5 godzin. Zakopianka w trakcie rozbudowy cieszy oko - jeszcze ze dwa lata i będzie bez "zatwardzenia".
Jedziemy na dwa auta - my z Oskarem i Arek, Iwona, Ich syn Herbert i rodzinna maskotka - Klusek. To właśnie dzięki Kluskowi dość nietypowo zaczynamy nasz pobyt w Tatrach.
Otóż zameldowanie w hotelach mamy od 16:00, więc kiedy około 11:00 docieramy w okolice Zakopanego - od razu kierujemy się w stronę granicy polsko-słowackiej. Mijamy Zdziar, w lewo mamy skręt do Bachledowej Doliny z cudną drewnianą platformą nad koronami drzew, ale my jedziemy dalej prosto główną drogą, aż do parkingu w Tatranskiej Kotlinie. 

Jedziemy na słowacką stronę Tatr, gdyż tylko po tej stronie gór można na szlakach turystycznych wędrować z psem. 

Naszym celem będą Tatry Beliańskie, a dokładnie Chata Plesnivec - malowniczo położone górskie schronisko. 
Idziemy więc żółtym szlakiem z wysokości 763 m npm na wysokość 1.290 m npm.
Widok z góry na miasteczko cieszy oko.
 Niestety już na pierwszym rozlwidleniu znajdujemy informację, że schronisko czynne jest jedynie w soboty i niedziele. No cóż - zatem nie będzie knedlików, ani vyprażanego sera.
Szlak z Tatranskiej Kotliny liczy 1 h 20 minut - w sam raz na rozgrzewkę.
  Strudzona drużyna z przyjemnością odpoczywa w trakcie drogi.
 Ścieżka w znacznej części prowadzi przez las, aż w końcu wychodzimy tuż pod skałami Skalnych Vrat.
Niektórzy już doszli do celu i robią nam fotkę z góry.
U stóp Bujaczego Wierchu położone jest schronisko Szarotka, czyli po słowacku Chata Plesnivec - https://www.chataplesnivec.sk/
Dojście do chaty możliwe jest górą - lasem, czyli tak jak my poszliśmy, albo też Doliną do Siedmiu Żródeł - wąwozem, którym postanawiamy wracać. Czas przejścia jest podobny, więc dla urozmaicenia można pokonać obydwie drogi.
Pogoda, mimo prognozowanych opadów, na szczęście nam sprzyja. Jednak kiedy zbliżamy się do parkingu niebo spowijają chmury i zaczyna kropić delikatny deszcz. Parking pełny jest straganów, w których można płacić także w złotówkach. W drodze powrotnej zajeżdżamy jeszcze na Bachledkę, czyli wspomniany szlak w koronach drzew w Bachledowej Dolinie. 
Informacji szukajcie na stronie https://bachledka.sk/.Ludzi jest sporo, a wstęp na szlak z psem jest zabroniony. Nasza drużyna po wczesnej porannej pobudce, raczej ma ochotę zameldować się na miejscu noclegu. Ale o tym już w kolejnej odsłonie...

1 komentarz:

  1. Ja bardzo lubię czytać artykuły na temat gór.Ostatnio na przykład przeczytałem artykuł na stronie internetowej https://climb.pl/jaskinia-mrozna-tatrzanska-przygoda/ .

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly