piątek, 13 września 2019

Ósmy cud świata, czyli Bułgaria 2019

Powiecie pewnie, ileż to można pisać o Bułgarii ?! 
Otóż tyle razy, ile tam jesteśmy myślę sobie - już nic nowego mnie tam nie spotka, a mimo wszystko tęsknie za powrotami.
Od dawna znane mi smaki, znane zwyczaje, życzliwość Bułgarów, ukochane ciepłe morze i dzika natura - nic dodać, nic ująć. 
Jednak tegoroczny wyjazd do Bułgarii miał mieć w sobie zupełnie coś nowego. 
Coś, co właśnie stanie się dla nas cudem...
coś co odróżni ten pobyt od wielu wcześniejszych. 
To była w końcu PODRÓŻ NA CZTERECH KOŁACH.
Zaczynamy więc wyliczankę:
Termin: 6-20 sierpnia 2019 r. obejmujący zmotoryzowaną część grupy i 8-18 sierpnia 2019 r. - dotyczący grupy atakującej z powietrza.
Grupa: tym razem to 15 osób, z których: O zgrozo!!!! Ja jestem najstarsza ! W zasadzie troszkę nam się grupa odmłodziła.

Stały coroczny squad zdecydował o all inclusive w Turcji, bo w Bułgarii przecież już tyle razy byliśmy... To nic - następnym razem my też z nimi odbijemy, bo formuła all inclusive w 2018 roku nam się bardzo podobała, bo nie kończyła się na hotelowym basenie. Te wakacje jednak obiecałam mężowi, że będą autem. W Bułgarii byliśmy autem tylko raz i jak dziś pamiętam moje wrażenia: SUPER w tej Bułgarii, tylko dlaczego tak daleko?
Jechaliśmy w 2011 roku na 5 aut, z weekendem w Hajduszoboszlo. Kupa przygód z wtryskami w naszym Chryslerze i zdrowaśki odmawiane przez pół drogi, co by zmniejszyć wymiar policyjnej kary....
Potem kolejne lata - z przerwą w ubiegłe wakacje - Bułgaria tylko samolotem. A Radkowi ciągle się marzyła się droga przez Rumunię, trasa transfogarska, Transalpina, odrobina Transylwanii, może jakiś trekking. Zdecydowaliśmy więc o północnej części Bułgarii, bo powyżej Warny to jeszcze nigdy nie byliśmy. Poza tym w podróży towarzyszą nam Daniel i Renata, którzy co roku z zaciekawieniem śledzili nasze bułgarskie plany wyjazdowe, ale kiedy przychodziło do zakupu biletów lotniczych, to Daniel krzyczał: O nie - ja samolotem nie polecę!!! No więc mamy kompanów na samochodową wyprawę. Autem jedziemy Mysza, Radek i 13 letni Oskar, drugim zaś Daniel, Renata i 12 letni Kacper. Znajomi bez problemu godzą się na podwójne nocowanie w Rumunii. Obieramy miejsca noclegów tranzytowych i już mamy początek grupy. Za chwilę dołącza do nas nasza córka Ada, która razem ze swoim chłopakiem Krystianem przyleci do Warny dzięki Tuicharters (zakup indywidualny na stronie TUI - lot: Warszawa-Varna-Warszawa cena 565 zł/osoba - cena obejmuje 20 kg bagażu rejestrowanego i 5 kg bagażu podręcznego na każdą osobę). Do tego drogą lotniczą dołącza jeszcze kolejna rodzinka: Przemek, Monia i niespełna 2 letnia Iga. Dzięki takiemu rozwiązaniu będzie miał ich kto odebrać z lotniska, a i łóżeczko turystyczne dowieziemy autem :) Kiedy już wszyscy mamy zarezerwowany nocleg okazuje się, że znowu do Bułgarii chętnie wybierze się nasza kuzynka Ola z Łukaszem i dwiema córkami Zosią i Tosią. Byli już dwa razy w Rawdzie. Koleżanka Oli namawia ją tym razem na Kranevo - tata znajomej prowadzi w Kranevie taki fajny hotel.... jakiś kilometr od naszego. Taki oto zbieg okoliczności... Ola wyrusza kilka dni wcześniej niż my i podczas kiedy my mamy dotrzeć do Kraneva na czwartek, Ola z rodziną ma być na miejscu już w poniedziałek.
Lista obecności sprawdzona !!! 
Cel podróży: Kranevo i tyle na początek ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly