Stacja Beskidy - podróż czas zacząć!
Plan na tegoroczny górski weekend to Beskidy Zachodnie, Beskid Makowski, Beskid Średni. Jak zwał tak zwał - ale parę szczytów mamy tutaj do zaliczenia.
Termin: 30 czerwca (czwartek) - 4 lipca 2022 r. (poniedziałek)
Jedziemy ekipą sześcioosobową - Warszawka, Podwarszawka i Poznaniacy - zgrani jak zawsze - tym razem już bez młodzieży i psów.
Za bazę wypadową obieramy Zawoję, choć pierwsze szlaki przecieramy jeszcze po drodze.
Plan na tegoroczny górski weekend to Beskidy Zachodnie, Beskid Makowski, Beskid Średni. Jak zwał tak zwał - ale parę szczytów mamy tutaj do zaliczenia.
Termin: 30 czerwca (czwartek) - 4 lipca 2022 r. (poniedziałek)
Jedziemy ekipą sześcioosobową - Warszawka, Podwarszawka i Poznaniacy - zgrani jak zawsze - tym razem już bez młodzieży i psów.
Za bazę wypadową obieramy Zawoję, choć pierwsze szlaki przecieramy jeszcze po drodze.
Zatem od początku: Jako miejsce spotkania ustalamy parking w Pcimiu, a dokładnie w nawigację wpisujemy schronisko PTTK Kudłacze.
Czeka nas krótka i niezbyt wyczerpująca wycieczka na pobliski szczyt Lubomir Wielki. Byliśmy już tutaj z Radkiem w sierpniu 2020 roku i maju 2021 roku, a dziś zabieramy tam grupę. Chcieliśmy sobie zrobić lekką rozgrzewkę przed właściwym wędrowaniem po Beskidach.
Lubomir Wielki - szczyt wchodzący w skład Korony Gór Polski, jako najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego.
Trasa na Lubomir i z powrotem razem z odpoczynkiem i posiłkiem w schronisku liczy około 8,5 kilometra i zajmuje nam w sumie 2,5 godziny.
Na szczyt wędrujemy czerwonym szlakiem, wracamy zaś czarnym.
Trzej Muszkieterowie.
Szlak nie jest wymagający - prowadzi łagodnie pod górę,
aż do szczytu Łysina (891 m npm).
Ponieważ sam szczyt Lubomira, na który zmierzamy jest zalesiony, warto zatrzymać się na punkcie widokowym przed szczytem.
Lubomir ma wysokość dokładnie 903,6 m npm., choć większość źródeł podaje wysokość 904 m npm. Zdobywamy pieczątki do KGP - gdyby nie było ich na szczycie, są do zdobycia w schronisku na Kudłaczach.
W 1922 roku powstało tu jedno z pierwszych w polskich Karpatach obserwatorium astronomiczne. Niestety we wrześniu 1944 roku zostało ono, wraz z sąsiednimi zabudowaniami doszczętnie spalone przez Niemców. Latem 2006 roku na fundamentach znajdującego się obok budynku mieszkalnego rozpoczęto budowę nowego obiektu, który funkcjonuje tutaj do dziś.
Pierwszy wspólny selfik i wracamy do schroniska. Już leci nam ślinka na schroniskowe żarełko,
a tymczasem drink powitalny. Odczuwamy wyraźne braki kadrowe w schronisku, do tego awaria wody i nieczynne toalety. O wychodku na zewnątrz niestety wolę nie wspominać - oj nie kłamią rankingi schronisk, nie kłamią. Warto zajrzeć na moją archiwalną relację z sierpnia 2020 roku - wtedy było zdecydowanie lepiej.
Arek robi fotkę drzewa znajdującego się przy schronisku. Zwróćcie uwagę na jego zjawiskowy pień i korzenie.
Po powrocie do aut zaparkowanych poniżej schroniska kierujemy się już prosto na kwaterę w Zawoi - na kwaterę, która okaże się dla nas nie lada niespodzianką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz