piątek, 8 listopada 2013

Starożytny Rzym

Oj niełatwa to była noc, niełatwa. Via Tuscolana nie zasypia nigdy, to i ja miałam z tym problem.
Na kolejną noc obowiązkowo zatyczki do uszu. Wszak ja prowincjonalny zwierz nie zwyczajna jestem takich hałasów na co dzień słyszeć, a tym bardziej w ich dźwięku do snu się utulić :) A tu trzeba rankiem wstać i czym prędzej ruszać w trasę, bo zamiast bloga "Mysza w trasie" czytać będziecie bloga "Ślimak w trasie".
Godzina 9:00 wyjście z domu - chcemy przecież dostać się do Koloseum jeszcze przed tłumem. Wsiadamy więc w metro na stacji NUMIDIO QUADRATO w kierunku BATITSTINI i jedziemy dziesięć stacji do TERMINI. Tu przesiadamy się w linię B w kierunku LAURENTINA i wysiadamy na drugiej stacji COLOSSEO. Taka podróż kosztuje każdego z nas bilet jednorazowy za 1,50 EUR. Bilet BIT ważny jest 100 minut od pierwszego skasowania i obowiązuje na dowolną ilość podróży autobusami, czy tramwajami, ale na jedną podróż metrem. Oczywiście mimo przesiadki w metrze na inną linię obowiązuje jeden taki bilet, dotąd dopóty nie przekroczy się bramki. Około godziny 9:30 stoimy pod Koloseum. 


Imponujący widok budowli, nazwanej tak wcale nie za sprawą rozmiarów - 527 metrów obwodu i 57 metrów wysokości - ale za sprawą stojącego niegdyś przed areną kolosalnego posągu Nerona. Budowa amfiteatru Flawiuszów rozpoczęła się w 72 roku na bagnistym terenie powstałym po osuszeniu jeziorka ogrodów Złotego Domu Nerona (Domus Aurea), do którego tuż po wyjściu z Koloseum także pójdziemy. Koloseum posiada kształt owalu o średnicy dłuższej 188 metrów i krótszej 156 metrów. 
W kolejce do kasy stoimy około 20 minut. Kas jest na tyle dużo, że kolejka porusza się naprawdę sprawnie. Kupujemy bilety w cenie po 12,00 EUR od osoby - ważny przez dwa dni i obowiązujący na trzech obiektach: Koloseum, Palatyn i Forum Romanum

W Koloseum spędzamy około godziny, by z każdego okna zobaczyć, kolejne obiekty.
Łuk Konstantyna
Bazylika Maksencjusza - miejsce spraw sądowych i handlowych


Każde z czterech pięter Koloseum reprezentuje inny porządek architektoniczny: dorycki, joński, koryncki - co dojrzeć można choćby w zwieńczeniach kolumn - wreszcie czwarty to lity mur wraz z wspornikami do podwieszania płachty osłaniającej przed promieniami słońca. 


Widownia amfiteatru była urządzona dla 50 tysięcy widzów, którzy nawet z najwyżej położonych miejsc w ciągu zaledwie kilku minut pochyłymi korytarzami i przez 80 arkad wyjściowych mogli opuścić widownię.

Trybuny podzielone były na trzy części, a miejsca rozdzielane były w zależności od statusu społecznego: na dole siedzieli uprzywilejowani i dygnitarze z wydzieloną lożą cesarską, średni poziom dla mieszczan, trzeci dla ludu, czwarty to miejsca stojące. 

Sama arena zajmowała powierzchnię 36 arów i otoczona była metalową kratą chroniącą publiczność przed dzikimi zwierzętami. 



W podziemiach areny trzymane były dzikie zwierzęta transportowane na poziom areny specjalnymi windami z przeciwwagami. Dzięki skanalizowaniu tej części areny można było po napełnieniu wodą zamienić amfiteatr w naumachie - basen z wodą. I tak było to miejsce pokazów morskich bitew, polowań (venationes), pokazów tresowanych zwierząt, walki zwierząt ze sobą lub walki uzbrojonych ludzi ze zwierzętami, walki gladiatorów. Ginęły tu masy zwierząt.
Dziś gołąb czuje się tu nader bezpiecznie
Sama uroczystość otwarcia Koloseum w 80 roku przyniosła śmierć 5 tysiącom zwierząt.  Niechlubne to były dzieje Koloseum jako miejsca zagłady wielu chrześcijan skazanych na śmierć przez pożarcie wygłodniałych dzikich zwierząt wypuszczonych na arenę w grupę słabo lub wcale uzbrojonych ludzi. Koloseum doczekało się zaszczytnego, znanego do dziś porzekadła: "Póki stoi Koloseum - istnieć będzie Rzym, jak runie Koloseum zginie i Rzym, a wtedy nastąpi koniec świata"
W średniowieczu i w czasach renesansu Koloseum było olbrzymim magazynem materiałów budowlanych, ale także gotowych elementów architektonicznych, które służyły potem jako budulec np. do Pałacu Farnese, czy Pałacu Weneckiego. Dopiero w połowie XVIII wieku wstrzymano praktyki rabunkowe i we wnętrzu Koloseum papież Benedykt XIV nakazał umieścić krzyż upamiętniający męczeńską śmierć wielu chrześcijan. 

Po wyjściu z Koloseum tłum kieruje się wzdłuż Łuku Konstantyna pochodzącego z 315 roku i prosto na Forum Romanum. My jak zwykle, podążamy własną drogą. 

Wracamy w kierunku stacji metra i wchodzimy schodami na górę. To wzgórze Oppius - między Esqulinem a Palatynem. 

Przy Viale del Monte Oppio znajduje się słynny Złoty Dom Nerona (Domus Aurea) i Termy Tytusa. 

Niestety obecnie trwają tu prace konserwatorskie. 
Wracamy zatem na plac przed Koloseum i kierujemy się w prawo na Forum Romanum. Szczerze mówiąc brak tutaj jakiejkolwiek "organizacji ruchu". Choć może wyznaczony kierunek zwiedzania powodowałby jeszcze większy chaos. 
Przechodzimy przez Łuk Tytusa ilustrujący żołnierzy rzymskich wynoszących skarby ze zburzonej świątyni jerozolimskiej

Po przejściu przez bramki biletowe, po prawej stronie wita nas Bazylika Maksencjusza, zaś od Łuku Tytusa kierując się w lewo prowadzi w górę Clivus Palatinus - droga na Palatyn. Na stoku wzgórza miała znajdować się grota Lupercal, w której wilczyca karmiła mitycznych założycieli miasta Remusa i Romulusa.

Palatyn to kolebka Rzymu, to tu znajdowała się pierwsza osada - Roma kwadrata - z której potem rozwinęło się miasto. 
Wracamy na dół w kierunku ulicy Via Sacra - Droga Święta, nazwana tak, bo przebiegała przez teren dawnego cmentarza. Tędy też szły pochody tryumfalne z wojennymi zdobyczami, czy też tędy niesiono dziękczynne ofiary do świątyni Jowisza na Kapitolu. 
Ulica via Sacra znajduje się jeden poziom niżej niż ta na zdjęciu.
Z kolei tuż za mną widoczny jest okrągły budynek świątyni Romulusa. Tuż przed nią widzicie rząd białych posągów westalek. 
Świątynia Westy, zbudowana została przez Septymiusza Sewera po pożarze w 191 roku. Westa - bogini ogniska domowego była opiekunką całej wielkie rodziny rzymskiej. Czczono ją w każdym domu, utrzymując święty ogień. Podobnie u stóp Palatynu płonęło wieczne ognisko. Z czasem wokół ognia stworzono sanktuarium strzeżone przez dziewice pochodzące ze znakomitych rodzin rzymskich. 

Wybranki Westy - westalki nie mogły przekroczyć dziesiątego roku życia, a ich służba trwała 30 lat. Główne ich zadanie to utrzymywanie wiecznego ognia. Pierwsze dziesięć lat dziewczynki uczyły się służby kapłańskiej, następne dziesięć ją pełniły, a w kolejnych dziesięciu uczyły młodsze wybranki. 
Ciężki był ich żywot - wymagano od nich zachowania dziewiczej czystości, a biada tej, która dopuściła się grzechu - grzebana była żywcem, a jeślim któraś dopuściła do wygaśnięcia ognia biczowana była przez samego Najwyższego Kapłana - Pontifex Maximus
Dopiero po ustaniu służby kapłańskiej dziewczęta wrócić mogły do życia świeckiego i wyjść za mąż. Większość z nich wolała jednak pozostać w blasku świętego płomienia. ("Rzym Watykan" wyd. Edizioni Plurigraf A. Broż)  

Idąc dalej zobaczymy trzy białe kolumny - pozostałość po świątyni Dioskurów - Kastora i Poluksa (po lewej stronie zdjęcia)

Na poniższym zdjęciu panorama Forum Romanum przedstawiająca m.in. trzy kolumny widoczne "od tyłu" dotychczas prezentowanego kierunku zwiedzania. 
Za Radkiem świątynia Antonina i Faustyny ze 141 roku
 i prowadzące do niej marmurowe schody
Idziemy przed siebie
Już z dala widać Łuk Septymiusza Sewera pochodzący z 203 roku

Wychodzimy z Forum Romanum i kierujemy się w stronę Kapitolu, gdzie w 509 r pne wznosiła się świątynia Jowisza. Współczesnie Włosi ustawili tu w 1911 roku pomnik na cześć zjednoczenia ojczyzny - Altare della Patria - Ołtarz Ojczyzny - pomnik Wiktora Emanuela - w skrócie "Vittoriano". Rzymianie nie szczędzą mu także i niepochlebnych epitetów typu: "maszyna do pisania", "tort weselny", czy co gorsze "sztuczna szczęka" i "największy klozet Włoch".  Jeszcze zobaczycie go w całej okazałości. Na razie jesteśmy poniżej, mijając siedzibę Museo del Risorgimento - Muzeum ruchu zjednoczeniowego Włoch.  Wchodzimy po schodach na drugi poziom Ołtarza Ojczyzny - jakieś dwadzieścia metrów poniżej tarasu szczytowego. Już stąd można podziwiać panoramę Piazza Venezia, albo też skorzystać z wjazdu przezroczystą windą (za 7 EURO) na sam szczyt Vittoriano. 
Wejście do windy znajduje się po prawej stronie Vittoriano od strony kościoła St. Maria in Ara Coeli (brązowy budynek na zdjęciu) 
Z kościołem St. Maria in Ara Coeli - Matki Boskiej Niebiańskiego Ołtarza wiąże się postać Santo Bambino. Tutaj znajduje się kopia XV wiecznej figurki Dzieciątka Jezus, która dzięki swej mocy uzdrawiania chorych i spełniania dziecięcych marzeń otaczana jest przez Włochów wyjątkową czcią. Dzieci przysyłają tu wiele listów z prośbami, a żaden z nich nie może być otwarty przez dorosłego. Wszystkie te listy wysypywano wokół figurki. Ogólnonarodowa żałoba zapanowała we Włoszech w 1994 roku kiedy statuetka Santo Bambino została skradziona. Wówczas postawiono tu kopię i do tej pory dzieci przysyłają do niej listy z życzeniami. 
Na Kapitol od strony Piazza Venezia prowadzą schody: Scalinata della Aracoeli i Scalinata della Cordonata. Mamy do wyboru 122 strome stopnie prowadzące do Kościoła lub 
szerokie i wygodne schody Cordonata
prowadzące wprost na Piazza del Campidoglio. Na szczycie schodów po ich bokach witają nas olbrzymie postacie Dioskurów - bliźniaczych synów Zeusa - Kastora i Poluksa. Michał Anioł  w 1536 roku, aby optycznie powiększyć plac nadał mu kształt trapezu i opracował geometryczne wzory nawierzchni placu. W końcu to głowa świata "Caput mundi" bo tak Kapitol określał najstarszy przewodnik po Rzymie "Mirabilia Urbis Romae". Tutaj znajduje się siedziba władz miejskich i odbywają się najważniejsze uroczystości

Tutaj także w lewym narożniku placu znajduje się pomnik wilczycy karmiącej dwóch chłopców. 
Mityczna historia wpisała się na stałe także i w tarczę herbową Wiecznego Miasta. 
Na herbie Rzymu widnieje także skrót SPQR
który spotkać można wszędzie, nawet na studzienkach ściekowych. Rozszerzenie skrótu: "Senatus Populus Que Romanus" oznacza "Senat i Lud Rzymski",a nie tak jak żartują Włosi "Sono Pazzi Questi Romani" - "Rzymianie są Zwariowani". ("Rzym" Wyd. Petit Fute M.Derwisz, A. Heine, M. Kaczmarek)
I właśnie na tym zakończę swą dzisiejszą opowieść. Być może zechcecie przypomnieć sobie teraz mit o Remusie i Romulusie. 
Dam Wam po prostu troszkę odsapnąć, bo nasz drugi dzień w Rzymie wcale się jeszcze nie skończył... 

4 komentarze:

  1. Piękno historii, która tam styka się ze współczesnym miastem i życiem. Pięknie, ahh ten Rzym :)

    Pozdrawiam ciepło !

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękno Rzymu jest zniewalające...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle starożytnej historii w jednym miejscu.
    Grzechem byłoby tam nigdy nie pojechać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah ten Rzym, tyle dziedzictwa w jednym miejscu...

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly