niedziela, 3 listopada 2013

Rzym na weekend

Początek listopada. Za oknem deszcz i słota, choć i tak początek jesieni nas rozpieszcza.
Wypadałoby zacząć pisać, a tu jakoś brakuje weny. Włączam więc telewizor, a tam na Polsat Film: "Jedz, módl się kochaj" i Julia Roberts przechadzająca się po Wiecznym Mieście. Przełączam dalej: program "Ewa gotuje" i Ewa Wachowicz serwująca włoską kuchnię. Tak - wszystkie znaki na niebie i ziemi zaganiają mnie do klawiatury. 
A więc zaczynamy relację z naszego weekendu w Rzymie!!!

 Jest piątek - 18 października 2013 r. samo południe. Razem z mężem pakujemy się do bryki i ruszamy - via Modlin. 

Parkujemy

Naszym pierwszym celem jest Parking Alcatraz w Modlinie, na którym to zabukowaliśmy miejsce kilka tygodni temu. Oferta parkingu wydaje się być znakomita . "3 minuty od lotniska", "parking usytuowany na tej samej ulicy co lotnisko". Oficjalny profil parkingu https://www.facebook.com/parkinglotniskomodlincompl
Rzeczywiście jest kilka parkingów w okolicy. Ten ma przewagę, gdyż mimo, iż od lotniska w Modlinie dzieli go 2,5 kilometra organizacja ruchu (podwójna linia ciągła) sprawia, że inne parkingi - choć usytuowane dużo bliżej, a nawet vis a vis lotniska - mają znacznie dłuższy czas dojazdu po pasażerów. Cena za weekend 40 złotych. A więc powtarzam: Parking P1 Alcatraz - telefon +48 513 234 234 warty zapisania. www.parkingalcatraz.pl
Rano SMS z przypomnieniem i na parkingu bez zbędnej straty czasu czeka na nas otwarta brama i pani wskazująca miejsce do zaparkowania. Obsługa błyskawicznie wręcza kwit, a bus czeka już tylko na nas. W ciągu 3 minut od wjazdu na parking już z niego odjeżdżamy. A tak na marginesie: w drodze powrotnej było równie ekspresowo, dlatego dla Parkingu Alcatraz DUŻY PLUS 

Lotnisko Modlin




Na lotnisku  (http://www.modlinairport.pl/) jak zwykle jesteśmy za wcześnie. 
Moja ulubiona już linia Ryanair - póki co jedyna, która przeprosiła się z Modlinem. 
Lot FR 7026 zaplanowany na 14:55. W dłoni wydrukowane karty pokładowe. Mam nadzieję, że odbędzie się zgodnie z planem. Dziś przecież strajk pracowników na lotnisku w Bergamo, na szczęście lokalny. Dowiadujemy się o tym w busie. Współpasażerowie wczesnym rankiem otrzymali smsy o opóźnieniu ich lotu do Bergamo o dobre pół dnia. Bramki kontroli bezpieczeństwa przechodzę jak zwykle ze szczegółową kontrolą. Lotnisko ma podpisaną umowę z Pocztą Polską i to właśnie jej pracownicy dokonują kontroli przy taśmach. Mama prawie 40 lat w branży, a oni mnie tu na boczek. No cóż !!! Tym razem to już nie napy w butach, ale fiszbiny w staniku :)
O! Lotnisko pracuje pełną parą. Wszystkie sklepy wolnocłowe otwarte. Mnóstwo ludzi. Przy naszej bramce jeszcze jeden wylot. Nie widzę tym razem skrupulatnego sprawdzania rozmiaru bagażu. To pewnie zapowiedź wprowadzenia ułatwień dla pasażerów "Rajana". Otóż, dziś już oficjalnie podano, że od dnia 1 grudnia 2013 roku na pokład samolotu bezpłatnie zabierzemy drugą sztukę bagażu podręcznego (o wymiarach 35x20x20 cm). 
Przy bramce wszystko idzie sprawnie, dość szybko wypuszczeni jesteśmy z terminala... i tu klops!!! 
Wieje (żeby nie napisać gorzej) jak w Kieleckiem!!!
Jeszcze nawet nie wylądował nasz samolot, a my stoimy zirytowani i zziębnięci na płycie. I tego oczekiwania było tak z 15 minut. 
I tak port od ubiegłego roku dobudował kryte wiaty dla pasażerów oczekujących na wejście do samolotu. Brak tutaj transferów autobusowych, a tym bardziej rękawów. To największy minus lotniska, który nie dawałby się tak we znaki przy pięknej pogodzie, ale także gdyby, nie to że Port lotniczy Modlin chce nadrobić straty związane z przerwą w funkcjonowaniu, mocno napiętym rozkładem lotów. Poprzednim razem, kiedy razem z córką leciałam do Londynu nie było tutaj takiej ilości pasażerów.
Mimo wszystko trzymam kciuki za sukces tego lotniska. 
W końcu miało być tanio... nikt nie mówił, że luksusowo!!! 
Tanio - bo bilety Warszawa Modlin - Roma Ciampino - Warszawa Modlin dla dwóch osób kupione za jedyne 396 złotych (99,00 złotych za każdy odcinek). 

Europa z "lotu ptaka"

Zziębnięta drużyna maruderów zostaje w końcu parę minut po 15:00 wpuszczona na pokład Boeinga 737. Teraz już wszystko przebiega sprawnie. Dosłownie kilka miejsc wolnych. Startujemy zamiast o 14:55 o 15:20. Fajnie śledzić widoki. Dzięki stronie http://www.flightradar24.com/ wczoraj prześledziłam całą trasę lotu i dziś wiedziałam którędy lecimy. Wystarczy tylko wpisać numer lotu. Widoki austriackich szczytów, czy chorwackiego wybrzeża z lotu ptaka zapierały nam dech w piersiach. Widok Rzymu także dość charakterystyczny. Widoczny był Panteon, budynek Coloseum, Bazyliki Świętego Piotra, czy ciągnące się kilometrami akwedukty. To wszystko jeszcze przed nami.

Lotnisko Rzym Ciampino

Na lotnisku w Roma Ciampino (http://www.adr.it/ciampinolądujemy o 17:20. Pilot nadrobił opóźnienie. Znowu dźwięki fanfary za punktualność i brawa od pasażerów (a już myślałam, że ta tradycja zamiera). Tutaj już nic nie wieje - jest ciepło - 23 stopnie. 
Małe lotnisko, na którym bez trudu odnajdujemy stanowisko firmy ATRAL/COTRAL - firmy świadczącej usługi transferowe do Rzymu. Tutaj rozkład jazdy.
Do wyboru dwie trasy - dojazd do Termini za 3,90 EUR
lub dojazd do pierwszej stacji metra Anagnina za 1,20 EUR.
O godzinie 17:30 bilety na tańszą opcję mamy już w dłoni. Autobus odjeżdża sprzed Terminala ze stanowiska nr 2 o godzinie 18:00. 
Na stacji Metra Linii 1 - Anagnina jesteśmy o 18:30. Tutaj w kiosku lub automacie kupujemy na początek 10 biletów jednorazowych po 1,50 EUR. Przydadzą się w najbliższych dniach.
Przesiadamy się w metro w kierunku BATTISTINI i za 1,50 EUR jedziemy na kwaterę. (do stacji NUMIDIO QUADRATORO) 

Nocleg w Rzymie

Znalezienie noclegu w Rzymie wcale nie jest takie trudne. Wszystko zależy od budżetu. Łatwo znaleźć coś odpowiedniego, choćby za pośrednictwem portalu Airbnb (https://www.airbnb.pl/) 
Możecie mieszkać  za cenę około 300 złotych za noc - w okolicach dworca Termini, skąd łatwo dostać się pieszo do prawie wszystkich atrakcji lub też, tak jak my, wybrać dogodne komunikacyjnie inne miejsce za połowę tej ceny. 
Nasz wybór, który spokojnie możemy polecić to Panuccio Home przy via Tuscolana 1016.(https://www.facebook.com/alessandropanuccio77/about)
Można kontaktować się pod adresem panucciohome@gmail.com.
Cena 1 nocy w pokoju dwuosobowym to 170 złotych. To blok mieszkalny usytuowany w pobliżu stacji metra NUMIDIO QUADRATORO (pięć stacji od ANAGNINA), gdzie właściciele udostępniają gościom część swojego mieszkania. Łazienka jest wspólna dla dwóch pokoi dwuosobowych. Kuchnia także służy do wspólnego użytku z właścicielami. Alesandro - właściciel kwatery czeka na nas już przed domem. To miłe. Pokazuje nam mieszkanie, nasz pokój, wręcza wszystkie klucze i mapę Rzymu. 

Nocne zwiedzanie Rzymu

Po krótkim odpoczynku postanawiamy już dziś ruszyć na wieczorne zwiedzanie Rzymu. Może nic wielkiego, schody Hiszpańskie, kilka fontann... 
Z kwatery wychodzimy o 19:30. Po drodze w pobliskim barze kupujemy pizzę do ręki, wsiadamy w metro na stacji NUMIDIO QUADRATORO i jedziemy w kierunku BATTISTINI do stacji SPAGNA (wysiadamy na 13-stej stacji). Z podziemia wychodzimy na Piazza di Spagna. Nazwa słynnego Placu i znajdujących się na nim schodów związana jest z obecnością na nim Ambasady Hiszpanii. Jesteśmy u stóp Scalinata della Trinita dei Monti - Schodów Hiszpańskich, które łączą plac z kościołem pod tym samym wezwaniem. Schody wypełnione turystami, choć jak przekonamy się już w niedzielę - wcale nie po brzegi. 


Zdjęcia nocne nie oddają uroków tego miejsca, a znajdująca się za mną Fontanna "La Barcaccia" w kształcie łodzi jest prawie niewidoczna. Fontanna wykonana była na początku XVII wieku przez Pietra Berniniego i jego słynnego syna Giana Lorenzo Berniniego na pamiątkę wielkiej powodzi z 1598 roku.
Oj - będziemy musieli tu wrócić za dnia... 
Wspinamy się po barokowych schodach na sam szczyt. Każda partia 12 schodów ma odzwierciedlać ruch wody. Są jak fala morska, która uderza o brzeg i wolno opada. Schody Hiszpańskie to miejsce nie tylko dla wielu pokazów mody, ale także miejsce zawierania nowych znajomości (co za dnia było szczególnie widoczne... młode osoby z kartką "Szukam przyjaciela")
Tu w blasku laserowych latarek oferowanych przez handlarzy różnej maści pięknie prezentuje się Kościół Świętej Trójcy (Santa Trinita dei Monti). Kościół powstał w XVI wieku z woli i funduszy króla Francji Ludwika XII. Przed kościołem stoi obelisk, który ma poprawiać niezupełnie osiowe położenia kościoła względem schodów. Mimo późnej pory kościół jest otwarty, a z jego schodów można zobaczyć piękną panoramę oświetlonego Rzymu. 
Schodzimy schodami ponownie na Plac Hiszpański, od którego rozchodzą się najmodniejsze pasaże handlowe Rzymu: Via dei Condotti, via Frattina via Borgognona. Na placu pełno też ulicznych handlarzy róż, którzy z uporem maniaka wręczają kobietom kwiaty do rąk, a potem uroczo wołają "bossa" - czyli faceta, żeby za nie zapłacił. 
Ulicą via Condotti (gdzie pod nr 86 mieści się Caffe Greco dawniej uczęszczana przez literatów m.in przez Adama Mickiewicza) idziemy aż do via del Corso.
Skręcamy w lewo i jesteśmy przy Piazza Colonna. 

Tu wita nas ogromnych rozmiarów kolumna Marka Aureliusza pochodzącą z lat 121-180 n.e, którą w 1585 roku papież Sykstus V zwieńczył posągiem św. Pawła. W ten sam sposób papież ten ozdobił Kolumnę Trajana posągiem św. Piotra. Kontynuujemy spacer via del Corso, a następnie skręcamy w lewo w ulicę via delle Murate, którą wychodzimy na wprost Fontanny di Trevi. Fontanna ta zasłynęła w filmie Felliniego "La dolce vita" . To fasada budynku zajmująca całą 20 metrową szerokość placu. Posąg w środkowej części to Ocean - bóstwo wszelkich wód, płynący na muszli ciągnionej przez dwa konie morskie. Boczne nisze to postacie niewiast symbolizujących Zdrowie i Obfitość. Budowa fontanny trwała 30 lat, a jej końca budowy (1762 roku) nie doczekał nawet sam projektant Nicola Salvi. 

Nie do końca wiadomo skąd pochodzi nazwa fontanny. Może to, że położona przy trzech drogach - "tre vie". Inne źródła podają, że nazwa pochodzi od imienia dziewczynki "Trivia", która to odkryła źródło odległe o 26 kilometrów od fontanny, a doprowadzające do niej wodę podziemnymi akweduktami.


Wodę płynącą w fontannie nazywa się Aqua Virgo i jak mawia przysłowie "kto przybędzie do Rzymu i spróbuje Aqua Virgo, ten na pewno tu wróci". Ponieważ woda niezdatna jest do picia wrzuca się do niej monety, by zapewnić sobie powrót do Rzymu. Monety wyławiane są za pomocą magnesów i trafiają do kasy miasta.
Wiedzabezużyteczna.pl podaje że jest tego 1,5 mln EURO rocznie.

Zauroczeni i nieco zakręceni pierwszymi chwilami w Rzymie zapomnieliśmy wrzucić monety... 
Oj - będziemy musieli tu wrócić za dnia... 
A tymczasem udajemy się ulicą via del Tritone w stronę Piazza Barberini. Tu oprócz stacji metra BARBERINI, z której mamy wrócić na kwaterę czekać ma nas jeszcze jedna fontanna - Fontanna del Tritone. "Fontanna Trytona dłuta Barberiniego: strumienie wody wylewają się ponad postacią potwora morskiego dmącego w konchę. W podstawie fontanny umieszczono herb rodu Barberinich - trzy pszczoły". Tyle wyczytałam w przewodniku "Podróże marzeń - Włochy". Nie mamy jednak szczęścia - fontanna obudowana ogromnymi planszami jest zupełnie zakryta - jest właśnie restaurowana. Trudno...
Oj - będziemy musieli tu jeszcze kiedyś wrócić... 
Na kwaterę docieramy metrem ze stacji BARBERINI w kierunku ANAGNINA. Wysiadamy na stacji NUMIDIO QUADRATORO o 23:00. Przez cały dzień - licząc także dojazd z lotniska - we dwoje zużyliśmy 6 biletów po 1,50 EUR.
Pobliskie kino Atlantic i puby tętnią życiem.... 
Zresztą jak się przekonamy via Tuscolana nie cichnie nigdy...  

4 komentarze:

  1. Kolejna fajna relacja w waszym wykonaniu, trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Kciuki zawsze w cenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja z wami na przyczepke ten Rzym sobie zwiedzam :) , lubie twoje lekkie, przyjemne reportaże i ciekawe zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly