niedziela, 31 stycznia 2016

Primorsko 2015 - kulinarnie

Jak tradycja, każe musi być też post poświęcony kuchni w Primorsku. Właściwie dokładny opis odwiedzonych przez nas restauracji macie tutaj:
http://myszawtrasie.blogspot.com/2014/09/primorskoach-jak-smacznie.html
W tym roku uzupełnię jednak moją listę o nowe restauracje, a tym samym nowe doznania smakowe. 
Czy absolutny numer jeden wakacji 2014 roku - TIKI - utrzyma tak wysoką notę? Zaczynamy kuchenne rewolucje :)
Tak więc pierwszy dzień w Primorsku musiał rozpocząć się obiadkiem właśnie w TIKI. Dla przypomnienia - knajpka znajduje się na rogu ulicy Iglika i Tropik - ulica Oboriszcze 11. Pyszne jedzenie, duże porcje, przystępne ceny - trafiłam tam dzięki forumowiczom. Polecam spróbować specjalność szefa kuchni - kotlet Tiki (soczysta pierś kurczaka na smażonej grzance, polana sosem śmietanowym). W ubiegłe wakacje zakochaliśmy się w serwowanych tutaj frytkach ręcznie krojonych, niestety w 2015 roku już takich nie było. Także czas oczekiwania na dania pozostawia wiele do życzenia. Sałatka śnieżanka  - cena 3,70 leva (serek, orzechy włoskie, czosnek, koperek)
Kolejny obiad w GERGANIE. Jak zwykle super smaczności. Rachunek za obiad dla czterech osób: szopska duża, szopska mała, kebapcze 3 szt., sos czosnkowy 2 szt, ziemniaki zapiekane z mięsem i kaszkawałem, kurczak z ryżem, boczek z grilla (5 grubych plastrów), 2 nestee, 1 cola, 1 Kamenitza fresh, 1 Zagorka duża = 39,50 lv.
Po obiadku odwiedzamy mamę Dariny, której dom znajduje się niewiele przed Gerganą. Pokoje Dariny https://www.facebook.com/Darina-Ivanova-Kwatery-w-Primorsko-Bu%C5%82garia-473091409427433/?fref=ts po remoncie wyglądają jeszcze lepiej niż na zdjęciach. Jej goście bardzo zadowoleni są z czystości i obsługi. Mama Stojka jak zwykle przemiła - uraczyła nas rakiją. Ależ to mocne. Już myślę, że jakby taką rakijkę z czymś pomieszać - wiem, wiem, że to profanacja....i zaraz mnie pewnie zlinczujecie.
18 lipca 2015 roku - tym razem obiad w ARENA. Tutaj króluje pizza. Bardzo smaczne ciasto - niewielka różnica w wielkości pizzy małej i dużej. Podawane na takim samym talerzu wydają się być takiego samego rozmiaru (zatem może lepiej brać małą i płacić za małą).
Saczyk z kurczaka pozostawiam do Waszej oceny - nam smakował.
Kolejny obiad, podzielony na dwie części z powodu wycieczki na Ropotamo. Najpierw postanowiliśmy nakarmić rebiatę jakąś zupką w LAGUNA. To hotel znajdujący się naprzeciwko Shurelovi. Tam zupa topczeta, omlet natjur, piljeszki szapki, soda 1 leva, cola 1,60 x 2 szt, czesnakowy sos = razem ok. 15 leva. Po powrocie z wycieczki czeka na nas dopiero właściwa obiadokolacja. I tym razem testujemy nowe miejsce, o którym czytałam na forum.
DZIEŃ I NOC - to niepozorna knajpa usytuowana przy głównej ulicy 3 Mart.  Super pyszne jedzenie i dość duże porcje, a rachunek wcale nie taki wysoki: frytki, sos czosnkowy, kaszkawał panierowany, pierś z kurczaka na grillu, 2 x szopska, czesnakowa prljenka, Arjana radler, 2 Zagorki duże, cola, fanta razem -33,50 lewa. I co ważne jedzenie dostaliśmy bardzo szybko. Na zakończenie dzisiejszej wycieczki czeka nas jeszcze wizyta w sklepie Komfort na ul. 3 Mart.  To sklep, w którym dostaniecie tradycyjne produkty bułgarskie, w tym także ser owczy w puszce, chałwę, miód. Przykładowe ceny napoi: Cola 2 l - 1,99 lewa, Fanta 2 l - 2,50 leva, czarny rum Savoy 0,7 - 8,63 leva.
Kolejna polecana przez wielu bywalców Primorska restauracja to LAMBRINO. Knajpka znajduje się na rogu ulic Ropotamo i Ivan Vazov (adres; Ivan Vazov 14) i choć wiedzieliśmy o niej od lat - nigdy tak daleko ulicą Ropotamo nie zaszliśmy. Wspaniałe miejsce - rodzinna atmosfera, jedzenie w dużej mierze przygotowywane na oczach konsumentów. Świetna organizacja personelu - mimo iż byliśmy tam dużą grupą - dostaliśmy jedzenie w dość krótkim czasie. Jedzonko pycha, konkretnie doprawione, czyli dużo bułgarskich przypraw, porcje duże, ceny umiarkowane. Zagorka za 1,7 lewa, miła obsługa i to do tej restauracji wracaliśmy najczęściej. Ostatni obiad w Lambrino dla nas znowu szczęśliwy, dla znajomych kotlet z drobiu przekładany szynką i serem okazał się twardą wieprzowiną przekładaną szynką i serem. Jakoś tak pechowo...
Jest jeszcze jedno miejsce, o którym muszę napisać. PRIMA VERA to restauracja prowadzona na parterze hotelu o tej samej nazwie (z charakterystycznym błękitnym daszkiem). Właścicielami jest małżeństwo polsko-ormiańskie, stąd nasi rodacy czują się tutaj bardzo dobrze. Takie też opinie o tym miejscu czytałam na forum bulgaricus.pl. Knajpa znajduje się także na ulicy Ropotamo pod numerem 26A, jeszcze dalej niż Lambrino - idąc do morza po lewej stronie ulicy. Pierwsze podejście okazało się skuchą - pora była nieodpowiednia. Kiedy przyszliśmy tam o 16:40 właściciel zapowiedział, że ma 30 osobową grupę o 17:00 i nie da rady nas nakarmić. Dlatego pamiętajcie, że zwykle w godzinach 17-19 jest obsługiwana grupa, więc trzeba przychodzić później. Następnego dnia wzięliśmy to pod uwagę i nie pożałowaliśmy. Bardzo miła obsługa w języku polskim i z gitarą w dłoni. Smacznie i od razu poczęstowane rakiją czereśniową. Szaszłyk, gołąbki...mniam, ale troszkę za późno na szamanko. 
VOLCHAN VOYVODA - dla nas w tej knajpie jest dość smacznie - karta jest bardzo rozwinięta, niestety porcje są niezbyt duże, a ceny wygórowane. Za to wystrój i tradycje bułgarskie są tu obecne na każdym kroku. Zabrakło nam jedynie typowej bułgarskiej serdeczności i życzliwości u obsługi. Nasi znajomi przedostatni obiad w tej knajpce mieli skopany - jedna potrawa wcale nie podana (zapomnieli podać), po czym oczywiście pozycja znalazła się na rachunku. Po interwencji kelnerka stwierdziła, że ona tę potrawę podawała i stwierdziła, że pewnie koleżanka zjadła (bo siedzieli w dwie rodziny). Udało się wybronić i wykreślić tę pozycję z rachunku. Druga rodzinka też miała skuchę. Nas na szczęście my siedzieliśmy przy sąsiednim stoliku i obsługiwał nas kelner bardzo ogarnięty.
Gdybym dziś miała zrobić ranking 2015 restauracji w Primorsku wyglądałoby to mniej więcej tak:
Nr 1 - LAMBRINO na ul. Ropotamo.
Nr 2 - DEN i NOC na ul. Treti Mart,
Nr 3 - ARENA (przy Wesołym Miasteczku - szczególnie smaczna pizza)
Nr 4 - GERGANA (dwa lata temu jedliśmy tam prawie codziennie)
Nr 5 - TIKI (rok temu odwiedzana prawie codziennie - w tym roku dwa razy, bo za długo się czeka i nie mają już frytek własnej roboty)
Nr 6 - VOLCHAN VOYVODA na ul. Iglika (małe porcje, stosunkowo drogo, "mało ogarnięta obsługa).
Deserowo 
Spacerując ulicami Primorska natkniecie się na pewno na witryny z wyrobami cukierniczymi i lodami. Nie lada niespodzianką były sprzedawane na ulicy Treti Mart i przy wesołym miasteczku - w okolicy hotelu ARENA lody Hela sprzedawane przez naszych rodaków. Bardzo smaczne lody, które w odróżnieniu od tych miejscowych cenione są za kulkę, a nie na wagę. Radzę także uważać na zakup ciast i tortów z takich witryn. Cieszą oko, ale dla naszego podniebienia są nie do zaakceptowania. Słodkie, że aż mdli!!! Znakomitym pomysłem jest wizyta w cukierni z prawdziwego zdarzenia, podobno jedynej tak wyjątkowej na całym wybrzeżu. Bułgarzy przyjeżdżają tutaj po zamówione torty nawet z samego Burgas. Skoro miało być fit, to deser dzielimy na trzy. Razem z moimi dwoma kumpelami wybrałyśmy się tam rowerami. Wiedziałyśmy, że cukiernia jest na końcu Ropotamo - i to na krańcu tuż przy wzdłuż ulicy Ropotamo, do jej krańca z cukiernią. To właściwie jeden z ostatnich domów na ulicy Ropotamo - stąd widać już tylko samochody przejeżdżające drogą na Burgas.
Nie dziwię się, że mało kto wie o istnieniu cukierni. Ja sama już próbowałam ją znaleźć podczas porannej przebieżki, ale zrezygnowałam ze trzy domy wcześniej, myśląc, że dalej naprawdę nic więcej nie ma. Cukiernia jest THE BEST. Czyściutko, przepysznie i nawet była kolejka ....a ciastka mmmhm pychotka!!! No tak, miało być fit, to we trzy kupiłyśmy jedno ciastko. Babeczka wypełniona masą budyniową pokryta galaretką z malinami. Następnego dnia próbowaliśmy także innych specjałów - ale rzeczywiście babeczka z malinami najbardziej nam smakowała. Niestety 28 lipca 2015 roku nasze wakacje dobiegają końca. Czas pożegnać Primorsko i hotel Shurelovi. Aż łezka w oku się kręci, że nie możemy tu przyjechać jeszcze za rok. Trzy lata z rzędu na tapecie było Primorsko, pora więc na 2017 rok znaleźć inną miejscowość na bułgarskim wybrzeżu. Wrócimy tutaj na pewno - może za dwa, trzy lata. Shurelovi dba o nas jak nikt inny - zgodnie z umową na koniec Diko zawozi nas na lotnisko. Nie ma jak taki przewóz spod hotelu na lotnisko. Cena 20 EUR w dwie strony za rodzinę 4 osobową. Może na lotnisku jesteśmy trochę za wcześnie, ale za to na spokojnie. Wylot i lądowanie o czasie. Lecimy znowu Wizzairem - tym razem czeka nas, a właściwie nasze dzieci atrakcja - za pieczątki zebrane w paszporcie Kid's club dzieci mogą odwiedzić kokpit pilota.
Oskar zasiadł nawet za konsolą pilota (oczywiście wszystko to zaraz po boardingu jeszcze w Bułgarii).
Edit: Wielkie przeprosiny za brak zdjęć w poście - zdjęcia były zmniejszane dla celów bloga poprzez platformę internetową, która została zlikwidowana.

2 komentarze:

  1. Aż mi ślinka cieknie, świetny wpis!; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie wróciłem, popieram jeśli chodzi o Lambrino najlepsza mexana w Primorsku, na drugim miejscu TIKI.

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly