niedziela, 17 stycznia 2016

Bułgaria - wakacje 2015, czyli startujemy....

Od wakacji minęło już dużo czasu - właściwie planujemy już kolejne - stąd przyszła pora na retrospekcję ubiegłorocznego urlopu. Oczywiście po raz piąty z rzędu była to Bułgaria. 

Termin: 16-28 lipca 2015 r.

Grupa: cztery rodziny x 4 osoby plus jedna 3 osobowa. Będzie nas w sumie dziewiętnaście osób... 

Łał!!! prawie wszyscy jednym rejsem, tylko jedna rodzina przyjeżdża do Primorska samochodem.


Dla przypomnienia:
2011 
Rawda - podróż samochodem przez Rumunię, zahaczając o Hajduszoboslo
2012 Rawda - podróż samolotem LOT do Sofii i autokarem na wybrzeże
2013 Primorsko - podróż samolotem LOT do Sofii i pociągiem nocnym na wybrzeże, powrót przez Plovdiv
2014 Primorsko - podróż samolotem WIZZAIR do Burgas i transfer samochodowy do hotelu
2015 Primorsko - podróż samolotem WIZZAIR do Burgas i transfer samochodowy do hotelu
Jak widzicie w 2015 roku znowu Primorsko , bo po co zmieniać - rzekli współpodróżujący...
Kilkakrotnie odwiedzamy te same miejscowości, często nie zmieniając nawet hotelu. No właśnie - jak dobry, to po co go zmieniać???
Lot 2015 Wizzairem na trasie Warszawa-Burgas-Warszawa kupiony "za grosze". Za 4 osoby zapłaciliśmy 1200 złotych (bo członkostwo WDC mieliśmy jeszcze ważne z ubiegłego roku). Cena biletów tak niska z uwagi na bardzo wczesną rezerwację - wakacje 2015 rezerwowane były w połowie października 2014 roku. Do tego dokupiliśmy osobno w Axa travel ubezpieczenie od kosztów rezygnacji (w nagłych przypadkach) za ok. 30 złotych. Zakup i szczegóły na stronie Axa Travel

https://www.axatravel.pl/rezygnacjazlotu
Pozostał zakup walizek - to znaczy walizki mamy, a tylko przewóz ich jeszcze nieopłacony. Jak co roku pakujemy się we czworo w jedną dużą walizkę - może ona pomieścić do 32 kg, a ponadto bierzemy cztery małe bagaże podręczne. Przy pakowaniu ubrań wykorzystujemy worki próżniowe, z których odkurzaczem wysysamy powietrze. Ubrania wracają szybko do swojego kształtu, a te bardziej pogniecione prasuję na miejscu - i tak w pokojach mamy żelazka i deski do prasowania. Dodatkowy koszt bagażu to 276 zł. Gdyby był kupiony przy rezerwacji kosztowałby trochę taniej, ale nie chcieliśmy z tak dużym wyprzedzeniem generować kosztów. W Wizzair bagaż podręczny jest mniejszy, ale dla nas cztery małe (wielkości plecaka szkolnego) podręczne bagaże bezpłatne plus jeden duży rejestrowany są w pełni wystarczające.
Na kilkanaście dni przed wylotem uzupełnienia w rezerwacji lotu. Dokupiłam właśnie jeden bagaż rejestrowany za 276 złotych (za dwa odcinki podróży). Przy okazji wprowadziłam dane pasażerów i system przydzielił nam miejsca (uff!!! na szczęście siedzące, bo za taką kasę to bałam się że przyjdzie nam stać na korytarzu
Tongue . 
Jeśli komuś nie pasuje miejsce przydzielone przez system może wybrać własne za opłatą od 6 zł do 42 złotych za miejsce. Nam przydzielono miejsca w czwartym rzędzie, a w drodze powrotnej w drugim - Co najważniejsze wszystkie cztery miejsca sąsiadujące ze sobą. Nie ma więc sensu generować dodatkowych kosztów. Pozostało wydrukować karty pokładowe i przespać jeszcze kolejne 16 nocy.

O matko... już tylko dwie noce i jeden dzień - niestety jeszcze w pracy. Szaleństwo przygotowań do wyjazdu przeplatane jednym weekendem w Tatrach i ostatnim weekendem w Atenach. Aż trudno się ogarnąć. Troszkę moich czytelników i znajomych już w Bułgarii, troszkę już po Bułgarii. Nie nadążam z odpisywaniem na wiadomości (sorki teresa). Z naszej 19 stki - jedna zmotoryzowana rodzinka kilka godzin temu zalogowała się już w Primorsku. Reszta - cztery rodzinki, czyli samolotowa drużyna dostała ostatnie mejlowe wytyczne. Wydrukować karty, spakować EKUZY, uzgadniamy gry planszowe. W tym roku mam fantastyczną niespodziankę dla moich globtroterów. Otóż mamy koszulki firmowe - .. Jupi jej!! Dzięki Marcin :)
Spotykamy się w trzy rodziny tradycyjnie na stacji. I tu dla mnie niespodzianka....ale na razie cicho sza!!!
Jesteśmy na lotnisku. Dojazd SKM zajął ok. 50 minut. Jeszcze jedna rodzinka czeka na nas na terminalu. Grupa już w komplecie...no prawie. Nowy terminal na Okęciu to naprawdę bajka - pusto przy stanowiskach odprawy bagażowej. 
Czekamy już przy stanowisku do boardingu. Jak zwykle mamy sporo czasu. Na szczęście na tyle dużo, żeby zdążyć zainterweniować u obsługi technicznej lotniska o awaryjne otwarcie kłódki w bagażu podręcznym Oskara. 
Dziecko tak cieszyło się z nowej zdobyczy (przywiezionej z Aten), tak się bawiło i kręciło szyfrem w kłódce - że koniec końców zapomniało jaki był szyfr dostępu. Przyszedł pracownik hali z jakimś śrubokrętem i otworzył skarby Oskara - bo biedak by się chyba zapłakał podczas lotu bez swoich elektronicznych gadżetów.

Boarding i lot jak zwykle o czasie...i nawet strach niektórych przed lataniem miał tylko wielkie oczy :)
Panowie już w Burgas
O godzinie 14:30 już nadaję bezpośrednio z Primorska. Lot rewelacja... wszystko o czasie a miejsca prawie jak w business class. Rzędy 2, 3 i 4 jak na zamówienie, a tu kolega jeszcze dostał możliwość zmiany miejsca w trakcie lotu na pierwszy rząd z dodatkową przestrzenią na nogi. Za godzinę po wyjściu z lotniska meldujemy się w hotelu. Ponownie wybieramy hotel Shurelovi. 
(jego recenzja pojawiła się tutaj) Adres strony Shurelovi jest nieaktywny w okresie X-III każdego roku, więc nie zrażajcie się. Jeszcze tutaj dostępne są podstawowe informacje kontaktowe
To miejsce, do którego zawsze chętnie wrócimy. Dzieci od razu hop do basenu, a my do rozpakowywania walizek....
Dostajemy pokój połączony tarasem z naszymi znajomymi - taras cały w winoroślach - zapowiada się fajna miejscówka na wieczorne biesiady. A widok z naszego tarasu, jak z katalogu najlepszego biura podróży.
Pierwszy obiad zjadamy w Tiki. Piwko tańsze niż cola. Długie oczekiwanie na zamówienie, ale jak zwykle - warto było. Tylko coś frytki, już nie takie własnoręcznie krojone....
Po obiadku spacerek do Supermarketu Eve, znajdującego się na wjeździe do miasta. Napoje na wieczorek zapoznawczy zakupione Tylko przeraża mnie pojemność FLIRTA - 1,5 litra. W końcu pobyt się dopiero zaczyna. Wieczorna imprezka przednia i to w cale nie z powodu zakrapiania jej Flirtem, ale przed nami ciąg dalszy niespodzianki. Właśnie do Primorska przylecieli jeszcze jedni znajomi...kolega jeszcze rano odwoził brata na dworzec kolejowy na lotnisko. I nikomu (no prawie nikomu ;) ) nic się nie wypucował, że sam ma samolot dwie godziny po nas. Zakup z TUI last minute kupiony na początku lipca - hotel bliżej Plaży Południowej. No to jest nas jeszcze więcej 19+4...

Szkoda że nie wzięłam więcej koszulek, które wzbudziły zainteresowanie już podczas kontroli bezpieczeństwa na Okęciu. Co to ta mysza? - zapytał kontroler, bo wyglądamy jak jakaś kolonia. Poszło zdjęcie zbiorowe to już można odpuścić, tylko najmłodszym tak się spodobały myszowe koszulki, że ani myślą ich zdjąć. Zapowiada się niezły squad... wszak: 
Z MYSZĄ W TRASIE WSZĘDZIE DA SIĘ....
ale o tym w kolejnych odcinkach.

6 komentarzy:

  1. Wow takie wakacje to ja rozumiem! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, no ładnie. Tyle co zwiedzliści Państwo w kilka tygodni - Ja zwiedzam przez 2 lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja przez 5lat. Jak żyć i co z tą Polską?

      Usuń
  3. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Printfriendly