sobota, 12 marca 2016

Paryż na weekend

Wreszcie nadeszła ta długo wyczekiwana przez nas chwila. 
To dzień 27 lutego 2016 roku - sobota, a my wybieramy się do Paryża. Bilety kupione na stronie Ryanair w promocyjnej cenie po 39 złotych w jedną stronę, powrót za 49 złotych. Za dwie osoby razem z opłatą za płatność kartą zapłaciliśmy 179,52 zł (zakup dokonany 18 grudnia ubiegłego roku). Jeszcze raz polecam polubienie na Facebook fan page: Tanie loty, Fly4free i Mleczne podróże. Każdy z tych profili informuje o bieżących promocjach biletowych. 
Wyjście z domu zaplanowane mamy na godzinę 10:30 - samolot z lotniska w pobliskim Modlinie startuje o godzinie 13:00. W niespełna pół godziny jesteśmy już na lotnisku. Właściwie nic nie zapowiada niespodzianek...



Wchodzimy do terminala, a ponieważ lecimy tylko z bagażami podręcznymi idziemy prosto do kontroli bezpieczeństwa. I nagle - zdziwienie w naszych oczach. Bywamy na tym lotnisku dość często, ale takiej frekwencji nigdy tu wcześniej nie widzieliśmy. Jak się okazuje w ciągu kilku chwil kłębiące się tłumy oczekujących w terminalu pasażerów po prostu nie odleciało o czasie. Zajęci porannymi przygotowaniami do lotu nie włączyliśmy nawet radia - wówczas pewnie usłyszelibyśmy o tym, iż widoczność na lotnisku w Modlinie jest praktycznie żadna i niestety samoloty przekierowywane są na Okęcie.
- O, nie! Żadna mgła nie popsuje naszych planów - myślę, choć chwilę potem zaczynam w to wątpić. Szczególnie wtedy, gdy widzę, że przy naszej bramce stoi kolejka oczekujących na wylot do Wrocławia, który miał nastąpić o 8:30 (podczas kiedy teraz jest 11:30). Jak zwykle jednak szczęście uśmiecha się do nas i to właśnie lot FR4056 Paris Beauvais jest pierwszym sobotnim rejsem, który odbywa się bez żadnych opóźnień. Bramki zamykają się o 12:30, a my tym oto egzemplarzem startujemy z Modlina o godzinie 13:00.

Przelot jak zwykle umilają nam stewardessy oferujące usługi:
latającej kuchni, sklepu, ale i loterii. Kilka propozycji kulinarnych:
 
Po niecałych dwóch godzinach - jak zwykle przed czasem - o 15:15 zamiast o 15:30, lądujemy w Paryżu. Właściwie Międzynarodowy Port lotniczy Paryż Beauvais usytuowany jest w Tille - 84 kilometry od Paryża. Niestety tanie linie często wybierają ościenne lotniska oddalone od dużych aglomeracji. Małe lotniska mają jednak swój urok - nie ma jak się zgubić, łatwo więc odnaleźć drogę do naszego przewoźnika. Nasz wybór, jeśli chodzi o transfer z Beauvais do Paryża to firma Busparis. Wszelkich informacji szukajcie na stronie www.busparis.pl (nr telefonu +33 611 225 876 i +48 666 924 006). 
Rezerwacja dokonana drogą e-mailową (bus-paris@g.pl). W niedługim czasie otrzymuję potwierdzenie rezerwacji i wszystkie informacje kontaktowe. Koszt przejazdu konkurencyjny - 13 EUR w jedną stronę ( w porównaniu z tradycyjną linią autobusową na tej trasie - 17 EUR). Dodatkowo czujemy się bardzo dobrze zaopiekowani - firma Busparis w zasadzie oczekuje na nas od rana. Jeszcze w Modlinie dostaję smsa z prośbą o telefon po wylądowaniu. Wszystkie informacje otrzymujemy od naszego rodaka w naszym ojczystym języku. Kiedy dzwonię z Beauvais otrzymuję kolejne szczegółowe wskazówki, gdzie się udać. Otóż od razu po wyjściu z terminala (mając drzwi do terminala za plecami) skręcamy w prawo idąc wzdłuż kończącego się już terminala, kierujemy się chodnikiem nieco pod górę w stronę parkingu. Na jego początku stoi niebieski kontener, a tuż przy nim czeka na nas biały bus na polskich tablicach rejestracyjnych. Logistyka firmy opanowana do perfekcji. Pakujemy bagaże do bagażnika. Bus przygotowany jest także na przewóz dzieci - w bagażniku czekają foteliki dla młodszych i starszych dzieci. Kierowca busa czeka jeszcze dosłownie chwilę na trzy osoby. Dzwoni, lokalizuje pozostałych podróżnych i dwie minuty potem o 15:32, niczym prywatną taksówką odjeżdżamy z lotniska. Podróż przebiega w bardzo miłej atmosferze, mkniemy autostradą, by zbytnio nie skracać naszego pobytu w stolicy Francji. Kierowca jest przemiły i opowiada nam o realiach życia w Paryżu - udziela rad i ostrzeżeń. W niespełna 85 minut dojeżdżamy do Porte Maillot (autobus rejsowy także zatrzymuje się tutaj). Kierowca parkuje Renault Traffic przy Palace Congress i wysiadamy z busa, regulując opłatę za przejazd gotówką. Dokładnie z tego samego miejsca będziemy wracać. Zgodnie z wcześniejszą rezerwacją umawiamy się także na wtorkowy powrót. Okazuje się, że wracamy w takim samym składzie. Cała nasza ósemka spędzi w Paryżu cudowny weekend, jeśli wszystko ułoży się tak dobrze jak transfer z lotniska. Jednak Polak potrafi pokazać, jak się pracuje - jak zadbać o turystę. Wielkie brawa dla Pana Krzysztofa!!!! Firma Busparis w 100 procentach godna jest polecenia. 

Komunikacja

Porte Maillot - stąd zaczyna się nasza eksploracja Paryża. Teraz jak najszybciej musimy dostać się na miejsce naszego noclegu. Jeśli najszybciej - to tylko metrem, które w Paryżu jest bardzo rozbudowane. Właściwie te same bilety obowiązują także na RER (ponoć odpowiednik naszych linii tramwajowych, choć wyglądem raczej przypominają pociągi). 
O komunikacji w Paryżu można by napisać osobny post. Ja korzystałam z rad innej blogerki Frankofilki. Informacje na stronie są bardzo szczegółowe, zwłaszcza komentarze nie pozostawiają we mnie żadnych wątpliwości. Brakuje tylko aktualnych cen - ale to żaden problem. Wchodzimy w podziemia, przed nami wejście do centrum handlowego. Wejścia pilnuje ochrona - gdybyśmy chcieli zrobić tam zakupy czeka nas przegląd bagażu. Ochroniarz wskazuje nam wejście do stacji metra. W punkcie informacji na stacji Porte Maillot kupujemy bloczek – karnet 10 szt biletów za 14,10 EUR. To duża oszczędność bo pojedynczy bilet kosztuje 1,80 EUR. Karnet to właściwie 10 sztuk pojedynczych biletów, toteż bez problemu może korzystać z niego kilka osób. Bilet ważny jest przez 90 minut od skasowania, także na podróż różnymi środkami komunikacji - jednak przestrzegając zasad: 

  • metro-metro, 
  • metro-RER,
  • RER-RER, ale tylko na terenie Paryża
  • autobus-autobus
  • autobus-tramwaj
  • tramwaj-tramwaj 

Bardzo ważne konfiguracje - inne grożą karą, a o kontrolerów w metrze wcale nie tak trudno. Ważne też, aby na jednym bilecie nie poruszać się tą samą trasą powrotną - nawet jeśli czas ważności biletu na to pozwala!!!
Musimy dostać się do drugiej dzielnicy Paryża - gdzie znajduje się miejsce naszego noclegu.
Tak więc ze stacji Porte Maillot linią 1 – żółtą udajemy się w kier. Château de Vincennes – wysiadamy na dziesiątym przystanku Chatellet. Tam przesiadamy się w ciemnofioletową linię nr 4 w kier. Porte de Clignacourt. Znowu jedziemy 3 przystanki, aż do Reumeur-Sebastopol. Zgodnie ze wskazówkami po wyjściu z metra mamy zadzwonić do Hakima, który jest odpowiedzialny za nasze zakwaterowanie. Na stacji Reumeur-Sebastopol jesteśmy o godzinie 17:25. Na dojazd każde z nas zużyło 1 bilet. Po wyjściu na powierzchnię ulicy Sebastopol idziemy główną ulicą odwrotnie niż ruch uliczny, a następnie skręcamy w prawo w drugą ulicę - Rue Saint Denis (na lewym rogu sklep MONOPRIX na prawym Le Capitol).

Nocleg w Paryżu

Szukanie noclegu w Paryżu zaczęłam jeszcze przed zakupem biletów. W tym celu odwiedziłam stronę www.booking.com. To moje drugie doświadczenie z tym serwisem. Niestety bardzo trzeba uważać na opinie o obiekcie. Czytajcie uważnie, sczególnie te "głębiej" umieszczone. Gdyby nie strona Tripadvisor niewiele brakowało, a znaleźlibyśmy się w hotelu z pluskwami!!! Udało się jednak telefonicznie odwołać rezerwację (mimo, iż oferta miała status nieodwołalnej). Zamieniłam hotel na inny także w 16' okręgu. Jednak dosłownie na dwa dni przed podróżą wpadła mi w oko świetna oferta noclegu w 2' okręgu.

To Anny StudioWłaściwie pod adresem: Rue Saint Denis 218bis znajdują się trzy takie studia (Lily StudEsteban Studio i 5 osobowe Cosy flat). To malutkie sypialnie z aneksem kuchennym i łazienką. A przy tym lokalizacja w samym sercu Paryża. Niestety wszystkie studia znajdują się na wysokich piętrach budynku, a wejście do nich prowadzi po krętych, wąskich 150 letnich drewnianych schodach. To jedyna niedogodność, jaką tam zauważyłam. No może jeszcze hałas dochodzący z lodówki. Okno studia wychodzi na wewnętrzny dziedziniec - nie słychać więc zupełnie szumu ulicy. 
A rue St Dennis - przyznajcie sami - to bardzo klimatyczna ulica. 
Ulica St. Dennis to jeden z najstarszych i najdłuższych traktów stolicy, łączący Ile de la Cite z podparyską katedrą St. Dennis. To tędy odbywały się paradne wjazdy królów do Paryża, tędy też odbywali oni swoją ostatnią drogę - na pochówek w katedrze St. Dennis. Dziś miejsce to nie cieszy się zbyt dobrą opinią. Już od czasów średniowiecza ulica ta uchodziła za mekkę prostytucji. To także jedyne miejsce w Paryżu, gdzie do dziś w biały dzień ujrzeć można stojące prostytutki, choć od placu Pigalle dzieli je kilka kilometrów. Wbrew panującym opiniom ulica ta jest bardzo spokojna, a my mieszkając tam czuliśmy się bezpiecznie. Nawet wracając późną porą nie czuliśmy żadnego zagrożenia. Swoją drogą to chyba przyciągam takie oferty, bo w Berlinie także nocowałam w dzielnicy czerwonych latarni (Berlin 2014).
Wejście do budynku (pomiędzy witrynami Lys Fashion a Randez Vous) zabezpieczone jest zamykanymi drzwiami i domofonem.
Po wejściu na dziedziniec czekają na nas kolejne drzwi 
i dopiero wejście na czwarte piętro. Łóżko, łazienka i dobrze wyposażony aneks kuchenny - właściwie czego więcej nam trzeba? Od razu przy wejściu znajduje się łóżko (ścianka za nim to tylko fototapeta), które po rozłożeniu zajmuje prawie cały pokój.  
 
Szafę zastępuje kilka wieszaków przy wejściu.

Jest też mały stolik i dwa krzesła, a tuż za nimi wydzielona z pomieszczenia łazienka. 
Pomieszczenie uzupełnia aneks kuchenny wyposażony w kuchnię elektryczną, lodówkę, toster, ekspres do kawy i mikrofalówkę. Naczynia, patelnia, garnek, otwieracz do wina, ostry nóż, płyn do mycia naczyń - jest wszystko, o czym zamarzysz - a że na kilkunastu metrach kwadratowych - to na prawdę przestaje mieć znaczenie. 

Cena noclegu dla dwóch osób to 60 EUR za dobę, a dokładnie właściwie 150 EUR za 3 doby plus dodatkowe 30 EUR za końcowe sprzątanie. Łączna cena 180 EUR nie jest może niska, za to lokalizacja rekompensuje cenę. 
W zasadzie mieszkając np. w 16' dzielnicy trzeba doliczyć koszty komunikacji - a stąd właściwie wszędzie przemierzamy na piechotę. Studio jest w dodatku bardzo czyste i zadbane - meble są nowe, pokój wyremontowany i z całą pewnością, gdybym wróciła do Paryża zamieszkałabym tu ponownie. 

Pierwszy spacer po Paryżu

Mieszkamy w pobliżu Bramy Św. Dionizego i to właśnie stąd zaczynamy wieczorny spacer po Paryżu. Brama tryumfalna zbudowana została w 1672 roku ku czci Ludwika XIV. Łuk znajduje się u wylotu ulicy St. Dennis w miejscu oryginalnych bram miejskich. 
Poruszamy się blv St. Dennis w prawo, a następnie na skrzyżowaniu blv St. Martin i rue St. Martin dochodzimy do kolejnej podobnej bramy trumfalnej - bramy St. Martin. Skręcamy teraz w prawo w rue St. Martin i po kilkuminutowym spacerze dochodzimy do klasztoru Saint Merri. 

Plac Igora Stravinsky

Właściwie powoli przyzwyczajamy się do widoku na każdym rogu pięknych obiektów sakralnych. Jednak Eglise Saint Merri (Kościół Św. Mederyka) wyróżnia się spośród innych. I to wcale nie za sprawą znajdującego się tutaj najstarszego paryskiego dzwonu z 1331 roku.
 
Okolica ta odwiedzana bywa przez turystów z uwagi na towarzystwo szalonej fontanny na placu Igora Strawińskiego - rosyjskiego kompozytora, który spędził w Paryżu 20 lat. Projekt fontanny został zlecony w 1982 roku przez ówczesnego mera Paryża - Jaque'a Chiraca. Wybrano twórcę metamechanicznych konstrukcji - Szwajcara Jeana Tinguely'ego, który jednak zgodził się brać udział w pracach tylko w towarzystwie swojej narzeczonej - francuskiej performerki Niki de St-Phalle. Czarne elementy są dziełem Jeana Tinguely'ego, kolorowe zaś Niki de St-Phalle. 
 
Największa i najbardziej fotogeniczna rzeźba to Ognisty ptak. 
Niestety dziś władze miasta oszczędzają i nie mamy okazji podziwiać instalacji w pełnej krasie. I tak zamiast strumieni wody obracających rzeźby, na całej powierzchni basenu gromadzą się brudy z całej okolicy. W tym tandetnym otoczeniu piękna gotycka budowla prezentuje się co najmniej dziwnie. 
 
Idąc rue st. Martin po lewej stronie będzie charakterystyczny budynek

Centrum Pompidou

 
Centrum Sztuki i Kultury im. Georges’a Pompidou jest jednym z najbardziej znanych ośrodków sztuki i kultury na świecie. Wewnątrz budynku oprócz muzeum sztuki współczesnej (Musée National d'Art Moderne) i biblioteki publicznej Paryża (Bibliothèque publique d' information) znajdują się sale koncertowe, sale wystawowe, centrum muzyki i odnowy akustycznej, warsztaty dla dzieci, kino, restauracje, sklepy. Architektura budynku Centrum Pompidou zaskakuje i wzbudza wiele kontrowersji. O miejscu tym mówi się, że to budynek wywrócony do góry nogami, czy po prostu na lewą stronę. Zwykle instalacje schowane są wewnątrz budowli - tu jest inaczej. 
Instalacje budynku zostawiono na zewnątrz obiektu dzięki czemu zagospodarowano więcej miejsca w jego wnętrzu. Główne filary i ściany nośne występują w kolorze białym, kolor niebieski oznacza klimatyzację, żółty - instalację elektryczną, zielony - instalację wodociągową, zaś czerwone rury to ciągi  komunikacyjne i przeciwpożarowe.
Przeźroczyste tunele, w których zainstalowano ruchome schody, służą jako droga dla pieszych.
Kontynuując spacer rue st.Martin dochodzimy do Tour St. Jacques na Placu du Chatelet. Pod nim znajduje się największa stacja metra w Paryżu z ruchomymi chodnikami (tak, tak chodnikami - niestety nie ze schodami ruchomymi, bo o te w paryskim metrze dość trudno). Wieża jest jedyną pozostałością kościoła parafialnego dzielnicy Chatelet. Patron wieży przypomina, że to właśnie tędy przebiegała droga św. Jakuba po której średniowieczni pielgrzymi wędrowali do jego grobu w Santiago de Compostella w Hiszpanii.
Wieża St. Jacquesa
Przy wieży skręciliśmy w lewo w rue Rivoli, którą to ulicą dojdziemy do

Hotel de Ville

Jest to paryski ratusz, który swój neorenesansowy wygląd zawdzięcza włoskiemu architektowi zwanemu Bocador, który znany był jako twórca zamków Chambord i Blois nad Loarą. 
Obecnie znajduje się tutaj siedziba zarządu miasta i mera Paryża.

Katedra Notre Dame


Z dala widoczna jest już monumentalna budowla Katedry Notre Dame znajdującej się na wyspie Ille de la cite - historycznej kolebce miasta.
To jedna z najbardziej znanych katedr na świecie, między innymi dzięki powieści Dzwonnik z Notre Dame Victora Hugo. Jej nazwę tłumaczy się jako "Nasza Pani" i odnosi się do kultu Matki Boskiej. Katedrę wzniesiono na śladach po dwóch kościołach powstałych jeszcze w IX wieku.
Jej budowa trwała ponad 180 lat (1163-1345). Katedra utraciła zadaszenie wież podczas Rewolucji Francuskiej, cała zaś uniknęła zburzeniu dzięki rzekomemu ryzyku uszkodzenia sąsiednich budynków. W okresie Rewolucji nosiła nazwę "Świątyni Rozumu". 
Wstęp do Katedry jest bezpłatny, jedynie wstęp na wieżę wymaga zapłaty 10 EUR.
Budowa Notre Dame trwała ponad 170 lat - nigdy wcześniej człowiek nie stworzył tak wyrafinowanej architektonicznie budowli. W krypcie pod głównym placem przed Notre Dame archeologowie odkryli ruiny Lutecji, w której niegdyś zamieszkiwali Paryzjanie - stąd też nazwa dla miasta.
Po prawej stronie konny pomnik Karola Wielkiego.
Nieopodal Katedry, znajduje się 

Most de l' Archevehe

czyli Most Arcybiskupi. Z Wikipedii czytamy: To most łączący 4' i 5' okręg paryski, między bulwarami Montebello i Tournelle, przebiegający przez Ile de la Cite. Jest to najwęższy most w Paryżu, wzniesiony w 1828 według projektu inżyniera Plouarda. Zbudowany z drewna i kamienia, jest mostem opartym na trzech niskich łukach, jego wymiary wynoszą 68 metrów długości i 17 szerokości, z czego 11 dla ruchu kołowego. Niewielkie możliwości żeglugi pod mostem sprawiły, że w 1910 wydano decyzję o jego rozbiórce i zastąpieniu bardziej nowoczesną konstrukcją, która jednak nigdy nie weszła w życie.
Dziś właściwie każdy most, każda metalowa balustrada w Paryżu jest okazją do umieszczenia tam kłódek. To turyści uznając miasto za stolicę miłości zamykają swoje uczucia, a następnie klucz wrzucają do Sekwany. Może to i świadectwo łączącego uczucia, ale sprawia władzom miasta wiele kłopotu.

Na zakończenie dzisiejszego - pierwszego postu z Paryża fragment tekstu Marty Sapały "Czar Paryża"
Wyspa Cite, Paryż, pierwsza połowa XII wieku. Do jednego z domostw na tyłach Katedry Notre Dame wprowadza się przystojny trzydziestoletni profesor filozofii. Na prośbę gospodarza zaczyna udzielać korepetycji jego małoletniej siostrzenicy. Pannica jest nie tylko pojętna, ale i ponętna. 
Czy to ona usidla jego, czy to on ją uwodzi - nie wiadomo. Wybucha miłość, jak w tragicznym romansie. Ciąża, błyskawiczne tajne zaślubiny, wreszcie poród. Na wieść o potomku wuj wpada w szał. Siostrzenicę miesza z błotem, jej ukochanego męża - z pomocą bandy opryszków - brutalnie pozbawia męskości. Na tym nie koniec. Nieszczęśni kochankowie wstępują do klasztoru. Osobno. Blisko dekadę później nawiązują kontakt. Ona wówczas jest już przeoryszą zakonu, on teologiem światowej sławy. Korespondują ze sobą przez następnych kilkanaście lat, aż do jego śmierci. Ich przesycone uczuciami listy (w liczbie ośmiu) zachowują się do dziś. To dzięki nim znane są paryskie dzieje Heloizy i Abelarda. 
To miasto jest jak pamiętnik, w którym mieszkańcy zapisują swoje opowieści - kolekcjonuje wspomnienia, by potem opowiadać je turystom.

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa wyprawa, ogólnie zachęcam do zapoznania się z tą lokacją wypas owiec Józefów i jej odwiedzenia. Polecam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wpis :)
    O bardzo ciekawym mieście. W ogóle bardzo lubię Pani bloga :)
    Mam małe pytanie: czy zna Pani język francuski ? Po prostu ciekawość, czy da się tak wszystko zaplanować bez znajomości języka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie znam języka francuskiego i bez niego bez trudu poruszaliśmy się po mieście. W Paryżu było bezproblemowo - trudniej wspominam jedynie Brukselę, gdzie nazwy ulic były trudne do zapamiętania. Zapraszam do obserwowania bloga :)

      Usuń
    2. W takim razie jeszcze bardziej podziwiam Pani umiejętność zaplanowania wszystkiego :)
      Pozdrawiam i życzę kolejnych wspaniałych podróży:)

      Usuń

Printfriendly