Przejdźmy zatem do rzeczy:
Termin: 10-24 sierpnia 2017 część grupy, 11-25 sierpnia 2017 - druga część grupy
Grupa: tym razem to znowu aż 18 osób - żelazny skład naszych 3 rodzin 3 osobowych, jedna rodzina z ubiegłego roku i trzy koleżanki z 3 córkami. W sumie to: 4 facetów i mój Oskar - a reszta same kobitki.
Transport: kolejny raz samolotem, ale każdy inną drogą; tj.
nasza szóstka, tj. my i Tomki (którzy są z nami w Bułgarii za każdym razem) lecimy LOTem w czwartek o 11:00 z Warszawy do Sofii - niecałe 5 stówek na głowę, więc włączyła się ekonomia i kupiliśmy. Wszak dojazd z Sofii już mamy przećwiczony, więc damy radę, a kosztowo z dotarciem na wybrzeże wszystko powinno zamknąć się przy 3 osobach w 1750 zł. To i tak dużo taniej niż inni przewoźnicy oferowali w tym roku.
Dojazd naszej piątki (bo już bez Radka-małżonek zostaje w górach Riły na pierwsze trzy dni) na wybrzeże z Sofii zapewni nam autobus Union Ivkoni https://online.union-ivkoni.com/
Firma ta umożliwia zakup biletów przez
internet, jest nawet zniżka 10 procent plus kolejne 10 procent za zakup biletów powrotnych. W dodatku to jedyny przewoźnik liczący ulgę dla dzieci do 12
lat. I tak łączna cena autobusu skalkulowana na rodzinę 3 osobową z dzieckiem do 12 roku życia - 224,50 zł. Płatność kartą kredytową i już po kilku chwilach przychodzi e-mail z biletem. Jest tylko jeden myk: po okazaniu tego e-maila w kasie drukowane są dopiero właściwe bilety. I najgorsze: trzeba to zrobić najpóźniej 30 minut przed podróżą.
Ale jest też duży plus - rezygnacja na 24 h przed podróżą wiąże się ze 100 procentowym zwrotem kosztów biletu. (Sama to przećwiczyłam i potwierdzam, że tak jest - pieniądze wróciły na moje konto)Reszta drużyny leci Small Planet w piątek 11 sierpnia z Warszawy do Burgas. Niestety tu bilety wyszły drożej, bo 2400 zł za 3 osoby...dlatego też my wybraliśmy lot do Sofii
Cel podróży: Na początek Pomorie - od czwartku 10.08 (wieczór) do poniedziałku 14.08 (rano)
Od poniedziałku 14.08 do czwartku 24.08 Primorsko i nasz Shurelovi.
Tyle faktów na początek...
Dojazd do lotniska
Jest czwartek 10 sierpnia 2017 roku - okolice godziny 7:00. Jakoś niebo dziwnie się chmurzy, powoli robi się czarno. Wyjście z domu mamy zaplanowane o 7:45 bo SKM na lotnisko z pobliskiego Legionowa rusza o 8:09. Po drodze zaczyna lać, ale tak że wycieraczki nie nadążają zbierać, nagle zerwała się burza, a przez miasto wręcz płynie rzeka. Na pociąg wiezie nas córa. Wchodzimy do budynku dworca, gdzie zamierzamy czekać - jednak chwilę później dzwonią Tomki, żebyśmy jak najszybciej przyszli na peron bo za chwilę nie przejdziemy przez podziemie. Okazało się że w dworcowym przejściu podziemnym zrobiło się jezioro z wodą po kostki. Z mokrymi butami dotarliśmy.... za chwilę z megafonu słyszymy info że pociągi nie pojadą, bo jest awaria prądu. Świetnie!!! Za minutę okazuje się ze Radek zostawił telefon w samochodzie u córki. Ada - w tył zwrot - najwyżej córa zawiezie nas autem na lotnisko. 8:12 Pociągi nadal nie jadą... Ada szybko zwraca telefon tacie i jedzie zatankować...Orlen nie żyje.... Halo do mamy, mama auto z garażu i czeka. Kurczę ale Warszawa też stoi miasto w korku - nic dziwnego drzewa połamane itp... Ogłaszają różne pociągi z drugiego toru wszystkie do Warszawy Gdańskiej i nic nam to nie da. Obok nas akurat stoi dziewczyna, która jedzie do pracy na lotnisko - koleżanka informuje ją że pogoda na lotnisku jest taka sama. Może to i dobrze, może samolot na nas poczeka?
W końcu mówią przez ledwie słyszalny megafon, że z tego peronu nic już dziś nie odjedzie. A więc zmieniamy peron. Znowu taplamy się w jeziorku... Nasze buty całkowicie mokre - choć nasi towarzysze zdejmują swoje i ogromną kałużę przechodzą na bosaka. Tak więc tradycyjnego zdjęcia na stacji nie będzie. Ogłaszają nam wreszcie Koleje Mazowieckie do lotniska o 8:39. Boso ale szczęśliwie docierają i nasi towarzysze. Finalnie na lotnisko dojeżdżamy z 30 minutowym opóźnieniem.
LOTem do Sofii
LO631 planowany wylot o 11:00. Udało się szybko przejść odprawę bagażową i 10:28 jesteśmy przed gatem.
To tylko dzięki temu, że tym razem lecimy tradycyjnymi liniami - LOTem. Kolejki pasażerów linii czarterowych owijają właściwie całą nową część terminala. Naszą bramkę zamykają o 10:30. W tym miejscu parę zdań o automatycznej odprawie. W taryfie ECONOMY mamy niby odprawę automatyczną, ale była możliwość check-inu samodzielnego. Odprawa on-line aktywna na 36 godzin przed wylotem. To i zrobiłam odprawę - właściwie zaznaczyłam sześć haczyków i po odprawie. Zero wpisywania danych osobowych - pewnie, jak kupowałam bilety podawałam PESEL lub datę urodzenia wszystkich. Dziś zero danych - tylko imiona nazwisko, żadnych danych dokumentów, PESEL itp. - na kartach pokładowych tylko imiona i nazwisko i numer miejsca. Hi hi - zajmujemy sam przód - wszyscy sześcioro koło siebie - będzie więc blisko wyjścia i ekspresem wydostaniemy się z samolotu.
Lądowanie w Sofii o 13:50, a więc 10 minut przed czasem - znowu mamy pomyślne wiatry. Teraz ekspresem po bagaże. Ale najpierw odprawa paszportowa. Ludzi tyle że szok. Stoimy z 10 minut. Jedna kolejka to kolejka do automatycznej samodzielnej odprawy ale tylko z paszportami. Mówię moim, że jeśli wyjdziemy stąd o 14:30 to zdążymy na ten autobus 15:30 z Centralnej Avtogary. I jak na zamówienie otwierają dodatkowe stanowisko. Jestem pierwsza....cała piątka za mną. Znowu biegusiem po bagaże. Droga przez terminal po niebieskiej linii do metra to świetne rozwiązanie. Z Radkiem rozpoczynającym swoją górską część wakacji rozstajemy się o 14:25.
Kierunek Centralna Avtogara w Sofii
Biegniemy sprintem na stację. Automat biletowy zajęty, ale wolna jest kasa. Wydaje mi się, że mam odliczone 5×1,60 lv. Metro czeka. Pani się upewnia, czy na pewno tyle ludzi...liczy kasę... cholerka oddaje jedną monetę:1 euro zamiast 1 lewa...szukamy na zamianę. Trwa to ćwierć minuty może....o tyle za dużo...pociąg odjeżdża bez nas. Kolejny odjeżdża za 8 minut. Cieniutko...Odjeżdżamy kolejnym pociągiem 14:39. Jedziemy dobre 20 minut do stacji Serdika. Tutaj przesiadka. Znowu metro ucieka nam sprzed nosa. Kolejne 8 minut czekania. Jest 15:15 dzwonię do Union Ivkoni i proszę żeby poczekali: Dawaj. Dawaj - słyszę w słuchawce.
Na stacji ŻepeGara porzucam swój bagaż w ręce znajomych i biegnę sama do dworcowej kasy zamienić otrzymany na e-mail talon rezerwacyjny na bilety. W tym czasie Oskar z Tomkami dochodzą do sektora 23, gdzie już stoi nasz autobus. W kasie Union Ivkoni stoi jakiś klient i coś tam wyjaśnia. Rzucam tylko swój wydruk bo już ledwie dyszę. Kasjerka bierze moją rezerwację i drukuje nam bilety powrotnej. Udało się!!!! Zanim wpadłam z biletami bagaże już spakowane są do luku bagażowego. Wsiadamy o 15:30... Pełnia szczęścia. Mówię na to: Bóg istnieje!!
A Oskar na to: I to jeszcze jak!!!
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń