Dojazd zaplanowaliśmy trasą przez Radom-Ostrowiec Świętokrzyski-Opatów- Sandomierz. Łącznie około 220 kilometrów, przy pomyślnych wiatrach jakieś 3 godzinki. Przy niepomyślnych – czytaj: w praktyce dłuuugo, oj długo!!! Jakieś 4,5 godzinki. Ha ha haJ Lubimy podziwiać uroki … stacji benzynowych, kawka, hot dogi, potrzeby fizjologiczne – luzik! Jeszcze można się „upaprać” sosem z hotdoga J
Pogoda nam sprzyja. Zgodnie z prognozami: zimno 10-12 stopni, ale świeci słoneczko. (W porównaniu do tego, co działo się 3 maja to super!!!)
Około 11:30 docieramy do Sandomierza.
Do wyboru, zgodnie z przewodnikiem Pascala dwa parkingi: płatny przy Bramie Opatowskiej i bezpłatny przy Spichlerzu. Ostatecznie wybieramy ten drugi. W Sandomierzu trzeba kierować się na Tarnobrzeg (ulicą Krakowską). Od tej ulicy odchodzi ulica Rybitwy, nieopodal Placu Jana Pawła II, gdzie upamiętniono pomnikiem miejsce mszy odprawianej podczas pielgrzymki Ojca Świętego 12 czerwca 1999 roku.
Kierujemy się na znajdujące się po prawej stronie pomnika schody, którymi docieramy na ulicę Długosza, skąd w bardzo prosty sposób docieramy na sam Rynek.
Rynek to główny plac starego miasta znajdujący się w centrum wzgórza. Jak wyczytałam w necie rynek kształtem zbliżony jest do kwadratu o wymiarach około 120 metrów x 100 metrów. Od naroży wychodzą cztery główne ulice. Opatowska, Sokolnickiego, Zamkowa, Mariacka. W szesnastym wieku wokół rynku biegły podcienia, dziś zachowane jedynie w dwóch kamienicach (Oleśnickich – obecna „Poczta Polska” i „Pod Ciżemką”). Na środku stoi ratusz z czternastego wieku, przed którym od wschodu umieszczona jest figura Matki Boskiej z 1776 roku i zadaszona studnia odtworzona w trakcie remontu nawierzchni placu.
Zrobiliśmy kilka zdjęć przy studni na rynku
Mieliśmy też okazję uczestniczyć w uroczystej zmianie warty pod figurą Matki Boskiej na rynku.
Przy ratuszu znajduje się także miejsce gdzie zakotwiczono niebo, jak głosi napis. Duża kotwica wbita do połowy w bruk rynku, z łańcuchem idącym do nieba, sztywno naprężonym i kończącym się w górze.
Mieliśmy też okazję uczestniczyć w uroczystej zmianie warty pod figurą Matki Boskiej na rynku.
Przy ratuszu znajduje się także miejsce gdzie zakotwiczono niebo, jak głosi napis. Duża kotwica wbita do połowy w bruk rynku, z łańcuchem idącym do nieba, sztywno naprężonym i kończącym się w górze.
Idziemy w kierunku ulicy Bartolona do Zbrojowni (ul. Rynek 5 tel. 41 372 02 93). Tutaj czeka nas nie lada niespodzianka dla dzieci. Już przy Ratuszu zaprasza nas dama w stroju z epoki średniowiecza.
W kamienicy Bartolona znajdującej się na zachodnim brzegu Rynku (wejście od ul. Bartolona) znajduje się Zbrojownia Rycerska Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. Dla chętnych istnieje możliwość przymierzenia zbroi rycerskich oraz dawnych strojów. Oczywiście istnieje możliwość wykonania dla siebie pamiątkowej fotografii z mieczem lub kuszą w ręku. Panie natomiast mogą założyć suknie z epoki. Bilety wstępu: normalny 5 zł, ulgowy 4 zł.
Oczywiście korzystamy z tej atrakcji, a jej wynikiem są poniższe fotografie.
Tylko jeszcze knebel między zęby i sprawa załatwiona!!! |
Właśnie w drodze powrotnej z Bramy Opatowskiej (nadal ulicą Opatowską) przechodzimy przez Ucho Igielne, furtę - przejście pomiędzy kamienicami, zwane tak od kształtu swojej wąskiej szczeliny.
Wracamy jednak na górę, by dostać się do Zamku. W zamku mieści się muzeum, a na dziedzińcu studnia. Spacerujemy po dziedzińcu – nie korzystamy z wnętrza Zamku – tu siedzibę ma Muzeum Okręgowe, niekoniecznie interesujące nasze dzieci.
„Zamek - Muzeum Okręgowego w Sandomierzu Zamkowa 12
Siedziba Muzeum Okręgowego w Sandomierzu mieści się w XVI-wiecznej budowli, wzniesionej na skarpie wiślanej, za czasów panowania Kazimierza Wielkiego. W odrestaurowanych pomieszczeniach prezentowane są wystawy stałe dotyczące artysty Jana Pawła Mazurkiewicza, historii ziemi sandomierskiej. Na zwiedzających czeka także ekspozycja, związana z dawną wsią sandomierską oraz współczesnym szkłem artystycznym. W muzeum prezentowane są również wystawy czasowe.”
Bazylika katedralna p.w. Narodzenia NMP — gotycka świątynia została wzniesiona (w miejscu wcześniejszego kościoła) z fundacji Kazimierza Wielkiego pomiędzy rokiem 1360 r. a 1382 r., kiedy to nastąpiło jej poświęcenie. W połowie XV w. dobudowano kaplicę mansjonarzy z zakrystią, podczas pożaru w 1656 r. zniszczeniu uległ dach, szczyty zachodnie i znaczna część sklepienia prezbiterium, w latach 1670-74 r. przebudowano w stylu barokowym fasadę zachodnią oraz dobudowano kruchtę z kolumnowym portalem. Świątynia została częściowo uszkodzona w czasie wojen napoleońskich w 1809 r., w II poł. XIX w. kościół regotycyzowano. Wystrój wnętrza barokowy i rokokowy; w prezbiterium znajdują się freski bizantyjsko - ruskie z I poł. XV w. (ufundowane przez Władysława Jagiełłę, który wielokrotnie tu gościł), w kaplicy mansjonarskiej polichromia rokokowa wykonana w latach 1770-75 r. przez Bartłomieja Gołębiowskiego i Mateusza Rejchana, ołtarze z rzeźbami z 1770-73 r. autorstwa Macieja Polejowskiego. Dzwonnica późnobarokowa wzniesiona w latach 1737-43 r. W skarbcu katedralnym przechowywane są cenne pamiątki związane z historią.
Tutaj trafiamy na kłótnię przewodników, który z licencją, który bez. Miejsce niegodne takich zachowań (bez komentarza).
Po obejrzeniu Katedry idziemy w kierunku ulicy Długosza. PO prawej stronie mijamy
Dom Długosza — ul. Długosza 9, dawna mansjonaria, dom ceglano-kamienny, gotycki, wzniesiony z fundacji Jana Długosza w 1476 r. przez mistrza Jana z Krakowa, przebudowany w II poł. XVII w., w latach 1934-35 gruntownie restaurowany (m.in. z rekonstrukcją szczytów) dla potrzeb Muzeum Diecezjalnego. Jeden z trzech takich istniejących w Polsce. Jest to przykład kamienicy wolnostojącej poza zabudowaniami rynku. Charakterystyczna architektura “Domów Długosza”, strzelisty dach oraz kamienne obramowania okienne.
Dom Długosza powstał w XV wieku. Jego fundatorem był Jan Długosz. Jest to budynek gotycki wykonany z czerwonej cegły, pierwotnie mieszkalny. Obecnie mieści się w nim Muzeum Diecezjalne.
Collegium Gostomianum — późnorenesansowe, dawne kolegium jezuickie, wzniesione z fundacji Hieronima Gostomskiego w latach 1602-15. Kolegium zostało zniszczone podczas pożaru w 1813 r., w latach 1820-26 odbudowano zachowane do dziś skrzydło wschodnie, skrzydło południowe (oraz stojący na dziedzińcu kościół św. Piotra) rozebrano w II poł. XIX w. W budynku znajduje się Liceum Ogólnokształcące. Gmach ma 6 kondygnacji w tym 2 kondygnacje piwnic i kondygnację attykową, która jest pierwszą użytkowa kondygnacją attykową w Polsce. W budynku zachowała się także renesansowa eliptyczna klatka schodowa, jedyna tego rodzaju konstrukcja w Polsce.
To notatki z netu – my jednak nie wchodziliśmy do środka – na co dzień dzieci mają raczej dość szkoły. Idziemy ulicą Długosza do schodów
Niestety w kilka godzin nie da się dogłębnie zwiedzić „polskiego Rzymu”, jak nazywają Sandomierz. Wkleję jednak tutaj dodatkowe propozycje, z których nam nie udało się skorzystać…Może następnym razem…
Schodzimy schodami w dół w kierunku samochodów |
Podziemna Trasa Turystyczna — system dawnych XIV i XV wiecznych piwnic, w których kupcy sandomierscy składowali swoje towary handlowe. Utworzona została przez połączenie dawnych piwnic i podziemnych składów (w części z nich udało się zachować pierwotne wątki obmurowań). Trasa prowadzi pod ośmioma kamienicami. Najgłębsze wyrobiska sięgają 12 m pod płytę Rynku, a długość chodników wynosi 470 m. Sandomierskie lochy owiane są legendami. Drążone przez wieki pod miastem korytarze i komory z racji ich obronnego i gospodarczego charakteru, otoczone były tajemnicami. Najsłynniejsza legenda mówi o Halinie Krępiance, która została zasypana wraz z Tatarami w tajemnych korytarzach. Pełnej wersji legendy można posłuchać podczas zwiedzania podziemi.
Rejs statkiem po Wiśle — do dyspozycji dwa statki jednego armatora. Statek Maria i Bena — stylizowany na łódz Wikingów. Płynąc statkiem po Wiśle widać panoramę miasta. Przede wszystkim możemy podziwiać obrazy, których nie zobaczymy z żadnego innego miejsca. Kapitan statku jako dodatkową atrakcję, pod swoim nadzorem, pozwala oglądnąć pomieszczenie w którym kieruje się statkiem. Niektórzy też mogą spróbować posterować wielkim kołem.
Rejs kosztuje 10 zł./8,00 zł. za każde 30 minut
Park linowy „Ścieżka Tarzana”: Park Piszczele - Cena biletu dla 1 osoby wynosi:- dzieci i młodzież do 18 lat: 8,00 zł (obowiązuje zgoda rodzica lub opiekuna) - dorośli: 10,00 zł
Na zakończenie wycieczki po Sandomierzu samochodem docieramy do ulicy Staromiejskiej, przy której znajduje się kościół św. Pawła wraz ze starym cmentarzem, skąd droga prowadzi do Wąwozu Królowej Jadwigi. Wąwóz rozdziela wzgórza Świętojakubskie i Świętopawelskie.
Jest to najpiękniejszy jar spośród lessowych wąwozów sandomierskich. Ma strome ściany o wysokości do 10 metrów i ciągnie się na odcinku około pół kilometra. Mój junior poległ w samochodzie, dlatego też spacer wąwozem był w wykonaniu jedynie dorosłych. Bardzo przyjemny spacer. Ale to jeszcze nie koniec.
Około 14.00 ruszamy w dalszą trasę do miejscowości Ujazd. Jedziemy drogą krajową nr 79 w kierunku Tarnobrzega i odbijając w Koprzywnicy w prawo na drogę 758 wjeżdżamy po około 30 km w małą miejscowość Ujazd, by zachwycić się pięknem znajdującego się przy samej drodze (nie sposób ominąć) Zamku Krzyżtopór.
Do czasu wybudowania Wersalu była to największa budowla pałacowa w Europie. Ogromny zamek zbudowano według skomplikowanego programu architektonicznego, nawiązującego do roku kalendarzowego. Budowla zaprojektowana przez włoskiego budowniczego Wawrzyńca Senesa miała tyle okien ile dni w roku (365), pokoi - ile tygodni (52), sal — ile miesięcy (12), wież — ile pór roku (4). Ciekawostką jest to, że w przypadku roku przestępnego odsłaniano dodatkowe 366 okno. Inną, że zamek posiadał „system centralnego ogrzewania i klimatyzacji”. Układ kanałów wewnątrz budynku powodował, że ciepło i świeże powietrze docierało do poszczególnych pomieszczeń. Dla gospodarczych potrzeb zamku, funkcjonowała instalacja wyciągowa przypominająca windy. Nad salą jadalną w jednej z wież znajdowało się akwarium, w którym pływały egzotyczne ryby, a w stajniach były marmurowe żłoby i lustra.
Do czasu wybudowania Wersalu była to największa budowla pałacowa w Europie. Ogromny zamek zbudowano według skomplikowanego programu architektonicznego, nawiązującego do roku kalendarzowego. Budowla zaprojektowana przez włoskiego budowniczego Wawrzyńca Senesa miała tyle okien ile dni w roku (365), pokoi - ile tygodni (52), sal — ile miesięcy (12), wież — ile pór roku (4). Ciekawostką jest to, że w przypadku roku przestępnego odsłaniano dodatkowe 366 okno. Inną, że zamek posiadał „system centralnego ogrzewania i klimatyzacji”. Układ kanałów wewnątrz budynku powodował, że ciepło i świeże powietrze docierało do poszczególnych pomieszczeń. Dla gospodarczych potrzeb zamku, funkcjonowała instalacja wyciągowa przypominająca windy. Nad salą jadalną w jednej z wież znajdowało się akwarium, w którym pływały egzotyczne ryby, a w stajniach były marmurowe żłoby i lustra.
Oto co czytam na temat Zamku: „Zamek ma też swojego ducha. W księżycową noc na murach pojawia się podobno czarna postać rycerza. Jest nim ponoć syn Krzysztofa Ossolińskiego, który zginął podczas walk na kresach wschodnich, Krzysztof Baldwin Ossoliński, ukazujący się w husarskiej zbroi. W ruinach pojawia się też Biała Dama.”
W zamku trwają obecnie prace renowacyjne, ale nie sądzę, żeby prace te zmierzały np. do odtworzenia stropu – akwarium. A to szkoda!
Zamek Krzyżtopór urzekł nas swoim rozmiarem, cóż jak musiał wyglądać w czasach swojej świetności. Przeszperaliśmy zakątki ruin, Ola dokonała nawet jakiegoś archeologicznego odkrycia
Nie ukrywam, że podczas zwiedzania przydała nam się czołówka Radka, która świetnie oświetlała nam drogę podczas zwiedzania najniższej kondygnacji
Po zwiedzaniu Zamku Krzyżtopór udaliśmy się w kierunku Opatowa w poszukiwaniu jakiejś knajpki na obiad. Po drodze trudno jednak o jakiś lokal gastronomiczny. Dojeżdżamy więc do Opatowa. Samochody pozostawiamy tuż pod Bramą Opatowską – po lewej stronie znajduje się bezpłatny parking.
Udajemy się więc Bramą Warszawską z XVI w. przekraczając w ten sposób mury obronne zbudowane w latach 1520-30 na planie kwadratu.
Dochodzimy do Kolegiaty pod wezwaniem św. Marcina.
To trójnawowa bazylika romańska z pierwszej połowy XII w., wewnątrz której znajduje się słynny lament opatowski – płyta zdobiąca cokół nagrobka Krzysztofa Szydłowieckiego, z którą związany jest konkurs dla naszych najmłodszych podróżników. Dzieci dostały właśnie za zadanie policzyć, ile osób lamentuje po śmierci kanclerza na słynnym lamencie opatowskim (prawidłowa odpowiedź: 41 )
Dochodzimy do Kolegiaty pod wezwaniem św. Marcina.
To trójnawowa bazylika romańska z pierwszej połowy XII w., wewnątrz której znajduje się słynny lament opatowski – płyta zdobiąca cokół nagrobka Krzysztofa Szydłowieckiego, z którą związany jest konkurs dla naszych najmłodszych podróżników. Dzieci dostały właśnie za zadanie policzyć, ile osób lamentuje po śmierci kanclerza na słynnym lamencie opatowskim (prawidłowa odpowiedź: 41 )
Tutaj także znajduje się podziemna trasa turystyczna, na którą jest już dla nas za późno. Wygłodzeni marzymy już tylko o obiedzie.
Lądujemy w Restauracji „Żmigród” znajdującej się przy rynku Starego Miasta (Plac Obrońców Pokoju nr 25), gdzie zjadamy pyszny obiad. Naprawdę restauracja godna polecenia. Ceny przystępne, a i jadło wyśmienite!!!
Z okolic Sandomierza pozostało nam jeszcze zwiedzanie Baranowa Sandomierskiego, ale to już na wstępie pozostawiliśmy na kolejny wypad…
Do domu wracamy około godziny 20.00. To bardzo udana wycieczka.