Velky Kamenec i ruiny zamku w tle
900 km do Turdy, gdzie mamy zabukowany pierwszy nocleg, to i tak na pierwszy dzień wystarczająca ilość kilometrów. A więc wrzucam przebieg naszej trasy, wytłuszczając dodatkowo punkty pośrednie ustawione w Google maps:Warszawa
Suchedniów
w Suchedniowie - tu zjeżdżamy z trasy krakowskiej na drogę 751 na Bodzentyn
Barwinek
Vysny Komarnik
Niżny Komarnik
Svidnik - obwodnica
Stropkov
Vranov nad Toplou,
Trebisov,
Satorajlehelly
Pacin
Kisvarda - obwodnica
Mateszalka
Csengersima
Petea
Satu Mare
Zalau
Gilau
Turda
Uwaga: Tuż za Pacin ze względu na korki kasuję punkt Mateszalka. W ten sposób drogę pokonujemy mijając mniejsze miejscowości Vasarosnameny (przejeżdżamy tuż obok Atlantika Vízi-Vidámpark w Vasarosnameny) Tivadar, Fehergyarmat.
Rozkład czasowy wyglądał następująco:
3:00 wyjazd spod Warszawy,
3:45 odjazd ze stacji BP przy dworcu Warszawa Zachodnia,
5:03 Suchedniów
8:40 odjazd ze stacji Orlen w Barwinku
Po drodze trzy postoje max 10 minut, jedziemy przepisowo bo co jakiś czas policja. Już ze cztery były przez godzinę jazdy. Pusta droga malownicza o rożnej nawierzchni raz krajowa raz podrzędna. Zero ruchu więc w terenie niezabudowanym można docisnąć
11:19 Pacin Velky Kamenec. Piękny krajobraz ruin zamku, szkoda że nie zajechaliśmy. Może zajrzymy w drodze powrotnej
12:05 obwodnica Kisvardy.
15:30-16:30 zatrzymujemy się na obiad 20 km za Satu Mare w restauracji Bastion.
Najłatwiejszy wybór pizza dla syna (16 RON). Ja kaszkawal panierowany (16 Ron) i sałatka warzywna (5 RON), Radek spagetti bologneze (22 RON). Napoje 0,5 l woda 5 RON, ice tea 6 RON - możliwa zapłata kartą. Szybkie podanie dań, ale smak niestety pozostawia wiele do życzenia. |
17:48 wyjazd z Zalau
Zaczynają się serpentyny na E81,
ale na szczęście na 60 km przed Turdą wjeżdżamy na
Autostradę Transylwania A3, którą docieramy do Turdy.
Widoczny na zdjęciu wąwóz Turda oznacza, że dojeżdżamy już na miejsce pierwszego noclegu.
Na miejscu
zakwaterowania po zakupach w miejscowym sklepie meldujemy się o 19:30. Licznik dziś
zrobionych kilometrów osiągnął liczbę 900 km, za co czeka nas nagroda ....
Główny dom mieszkalny, który zamieszkują gospodarze oddzielony jest drewnianym płotem od części dla gości.
Po prawej stronie znajduje się pawilon mieszkalny składający się z trzech, czy czterech pokoi, spośród których my zajmujemy dwa.
W naszym pokoju znajduje się łoże małżeńskie i łóżko pojedyncze, a w pokoju naszych znajomych zamiast pojedynczego łóżka postawiono łóżko polowe. Wszędzie czysta pachnąca pościel i ręczniki dla każdego gościa.
Do każdego pokoju przylega łazienka
wyposażona w kabinę prysznicową.
Niewątpilwie dużą zaletą jest dodatkowy budynek, w którym urządzona jest ogólnodostępna kuchnia, w pełni wyposazona w niezbędne garnki, naczynia, szklanki, ekspres do kawy, czajnik, mikrofalówkę, lodówkę.
Cały urok tej miejscówki to podwórko z altaną ogrodową. Wprawdzie my nie organizujemy kolacji grillowej, ale dobrze wiedzieć, że jest taka możliwość. |
Do tego mini plac zabaw.
Cisza, spokój, brak jakichkolwiek uciążliwości ze strony gospodarzy, przyjemne towarzystwo Rumunów z Oradea, którzy przyjechali tu na kilka dni, lokalizacja w pobliżu kopalni Turda. Cena zakwaterowania to zaledwie 24 EUR za pokój 3 osobowy. Wszystko to sprawia, że mamy możliwość regeneracji po długiej podróży. Tak więc dla Casa Rodica Turda zdecydowanie należy się piątka z plusem. I jeśli kiedykolwiek zechcemy przyjechać w te strony napewno wybierzemy ten pensjonat ponownie.
Bo Turda ma wiele do zaoferowania...
ale o tym to już w następnym wejściu.