Tak tak.. letnie, letnie. Taka sobie mała zmiana klimatu. Była zima, za oknem jesień, a ja tu winna jestem jeszcze trochę letnich sposobów na spędzanie czasu w Bieszczadach z dziećmi.
Wędrowanie, wędrowanie, po primo, secundio i tercio... dla dzieciarni to przy tym tercio to już NUUUDA!
Tak więc animację czas zacząć. Moje propozycje oczywiście wypróbowane na mojej rodzince, tej najbliższej i dalszej, przyjaciołach i znajomych.
Sposób na upał: Proponuję odwiedzić Ośrodek UNITRA w Polańczyku. Na szczęście znajdował się dość blisko naszej tegorocznej kwatery. Naprawdę nie wiedziałam, że jest takie super miejsce do taplania się. I to nie tylko dla maluchów. Przystań usytuowana jest na Jeziorze Solińskim - jadąc w kierunku Wetliny zjazd w Polańczyku w lewo z ulicy Bieszczadzkiej (prawie na wysokości kościoła). Plaża na trawiastym zboczu - tutaj dwa baseny (właściwie brodziki) dla dzieci. W sumie takie nic, bo jeden wyłożony ... uwaga... kostką brukową, a więc to może fontanna, a nie basen, przy czym fontanna przez ogół oblegana celem otalnej ochłody. Dookoła wodotryski, przy drugim basenie mini-zjeżdżalnia. Przy plaży kompleks gastronomiczny, ba, a nawet animatorzy, którzy w swojej ofercie mają np. barwienie farbkami wybranych przez dzieci figurek gipsowych. Brawo Brawo!!!
Kilka plastikowych domków, zjeżdżalni dla dzieci - mały placyk zabaw.
A dla tych starszych? Oczywiście oprócz gastronomi, automaty do gry (np. koszykówka - pochylnia z piłkami, którymi na czas należy celować do kosza - oczywiście z miejsca, no tak bez dwutaktu, ale fajowo, prawda Maciuś?)
Dla starszych świetne kąpielisko na jeziorze, prawie basen. Otóż pomiędzy pomostami znajduje się zatopiona w wodzie drewniana konstrukcja obniżająca dno Jeziora Solińskiego. Wstęp naprawdę symboliczne 2 czy 3 złote. Ale za to opieka ratowników, no i przede wszystkim bezpieczna głębokość.
Tradycyjnie zapraszam na stronkę
www.unitra.bieszczady.pl/przystan.html
Naprawdę polecam, choć spędziliśmy tam tylko jeden dzień. Byliśmy przecież po tygodniowym moczeniu "zadków" w Hajduszoboszlo. Ale warto spróbować, tymbardziej, że w ubiegłym roku nie wiedzieliśmy o istnieniu tej plaży - plaża w samym Polańczyku była zbyt zatłoczona, poza tym woda bardzo głęboka..
Zatem wybraliśmy kąpiel w Sanie - a tu brrrrrrrrrrrrr zimno, jak to w górskim potoku.
Sposób na słotę: W naszym wykonaniu to pewnie byłyby gry planszowe, choć tak naprawdę to nie mieliśmy takiej pogody ani razu w Biesach. Na szczęście!!!
Z doświadczeń mojej kumpeli Magdy: Kryta Pływalnia Delfin w Ustrzykach Dolnych;
http://www.delfin.ustrzyki-dolne.pl/ (bilet bez limitu czasu 12 zł.)
Z doświadczeń moich znajomych Dzików polecam zabawy z bibułką. Otóż Robert, Jola z 12 letnią Olą i 7 letnią Agatką na bieszczadzkich wakacjach zatrzymali się w pensjonacie Bazyl w Bóbrce. Tu jedną z propozycji właścicieli było układanie kwiatów z bibuły. Inne zajęcia to garncarstwo. Zapraszam do galerii tego Gospodarstwa Agroturystycznego.
http://www.bazyle.pl/
Mam obiecane kilka zdjęć bibułowych wytworów dziewczynek. Obiecuję niezwłocznie zamieścić.
Tym właśnie Biesy słyną, że każdy Pensjonat chce się czymś wyróżnić. Magda z rodziną nocowała z kolei w Domu Twórczym LEGRAŻ w Bóbrce. Tu też było bardzo ciekawie - dzieci przepięknie malowały na szkle. (Madziu poproszę o zdjęcia!!) http://legraz.prv.pl/
I tak można wymieniać bez liku... Ale może to zostawię na kolejne pisanie...
A tymczasem zapraszam do komentowania, surfowania i próbowania w realu :)