I na koniec prawdziwa wisienka na torcie - odpowiedź na pytanie, jak podczas jednego urlopu odwiedzić dwa kraje i dwa kontynenty. Otóż, będąc na wakacjach na greckiej wyspie Rodos jeden dzień poświęciliśmy na rejs katamaranem na tureckie wybrzeże Morza Egejskiego. Z pomocą zaprzyjaźnionego tureckiego touroperatora Metintour zorganizowałam jednodniowy rejs do Marmaris.
Rejsy wodolotem pomiędzy Rodos a Marmaris, Bodrum, czy wyspą Symi organizuje w sezonie firma Sea Dreams.
Szczegółowy program i rozkład rejsów znajdziecie na stronie https://seadreams.gr/en/timetable. Sam rejs trwa ok. 60 minut, natomiast odprawa pasażerska w jedną i drugą stronę zajmuje kolejną godzinę. Aby dostać się do portu pasażerskiego należy kierować się w prawo wzdłuż murów Starego Miasta i w miejscu, gdzie po prawej stronie znajdują się agencje turystyczne i wypożyczalnie samochodów znajdziecie strzeżoną bramę A do portu. Tu wstęp mają jedynie osoby z biletami na rejs.
W porcie zjawiamy się o 9:30 - na godzinę przed planowaną godziną odpłynięcia (10:30).
Regularna cena biletu w dwie strony to 55 EUR/osoba.
Płyniemy nowoczesnym i szybkim katamaranem linii YESIL Marmaris Line. My skorzystaliśmy z indywidualnie przygotowanej oferty w ramach mojej przyjaźni z MetinTour . Biuro Metin Tour organizuje taki rejs z Turcji na Rodos. Gratis otrzymaliśmy także godzinną wycieczkę autokarową po mieście. W porcie w Marmaris jesteśmy ok. godziny 12:00. Tu czeka na nas przemiły przewodnik Aykut.
Przejazd autokarem głównymi ulicami miasta, na punkt widokowy, po drodze tradycyjna herbatka w sklepie ze złotem i oczywiście Grand Bazar i kolejna herbatka. Wszystko to nienachalnie podane na tacy, dzięki czemu mamy okazję dojechać do centrum Marmaris klimatyzowanym autokarem. Wszystko lepsze niż niespełna 2 kilometrowa wycieczka piesza w temperaturze sięgającej 40 stopni Celscjusza. Na bazarze dostajemy 3 godziny wolnego czasu, który można spożytkować na zakupy lub spacer po zabytkowej części miasta. My w miarę sprawnie wydostajemy się z bazaru i kierujemy się na spacer - planujemy skosztować lokalnej kuchni. Marmaris to dziś jedno z najbardziej urokliwych miast na południowym wybrzeżu Turcji. I choć kilkadziesiąt lat temu była to mała wioska rybacka, przekształciła się ona z upływem lat w popularny kurort turystyczny nad Morzem Śródziemnym. Nazwa miasta pochodzi od tureckiego słowa mermer i greckiego màrmaron (marmur), z uwagi na bogate złoża marmuru w tym regionie oraz znaczącą rolę portu miejskiego w handlu tym towarem.
Na samym skraju starego miasta znajduje się główny plac z wieżą zegarową i fontanną.
Tuż obok widzimy niezwykle naturalistyczną fontannę - syrena łapiąca motyle,
w towarzystwie rybaków.
Generalnie Marmaris zapamiętamy, jako miejsce pełne pomników.
Na pierwszym miejscu główny bohater narodowy Atatürk. W Turcji na każdym kroku, w każdym mieście znajduje się pomnik Mustafy Kemala l Atatürka - pierwszego prezydenta Turcji, wielce zasłużonego dla kraju. To Ojciec Turków - bo tyle znaczy nazwisko Atatürk, które sam sobie obrał, ale także wprowadził obowiązek noszenia nazwisk. Zasług Atatürk ma wiele: m.in. przeniósł stolicę do Ankary, stworzył prawo karne, zmienił alfabet z arabskiego na łaciński, wprowadził kalendarz gregoriański, wprowadził obowiązek szkolny do 15 roku życia, obowiązkowe nauczanie kobiet, a także ustawy gwarantujące kobietom równość społeczną i polityczną, promował zachodni styl ubierania się i zniósł poligamię. Niespotykany kult Ataturka trwa do dziś i trzeba uważać, aby nie wyrażać się negatywnie choćby na temat jego pomnika, bo taka obraza czci może się źle skończyć.
Rzeźba dziewczyny z gołębiem na nabrzeżu,
Jedną z głównych atrakcji Marmaris, której nie można przegapić, jest średniowieczny zamek na szczycie wzgórza.
Dojście do zamku odbywa się po wąskich uliczkach i schodach wśród uroczych biało niebieskich domków i zacienionych zakątków.
Będąc w Marmaris koniecznie trzeba spróbować tureckich smaków - typowe wschodnie smaki mieszają się z kuchnią międzynarodową i o ile młodzież podąża w stronę zachodnich standardów - żółtej literki M osadzonej na czerwonym tle, o tyle starszyzna wybiera tradycyjnego kebaba.