Bruksela to kolejne odwiedzone przez nas miasto praktycznie bez rzeki. Niewiele takich miast w Europie, a stolic tym bardziej. Skrywaną od XIX wieku rzeką Brukseli jest Senne, która obecnie jest jedynie ściekiem płynącym podziemnymi kanałami miasta pod obecnym bulwarem Lemonnier i Anspach. Stąd także Bruksela zapożyczyła swoją nazwę.Wszak położenie Brukseli na podmokłych terenach sąsiadujących z rzeką Senne dało nazwę "Bruocsella", co w wolnym tłumaczeniu znaczy "wieś na bagnach". Czuć to w tym mieście - uwierzcie na słowo. Powietrze jest niezwykle wilgotne - nie ma mowy moje panie o wyprostowanych włosach. Moja koleżanka śmieje się, że w Brukseli bez tony lakieru na włosach ani rusz!! Coś w tym jest. Nadto, przy moich skłonnościach do alergii na grzyby i pleśnie - nie powiem, żebym czuła się komfortowo. Nawet deszcz, który tu pada pewnie równie często niż w Anglii zagląda pod parasolki (choć w Londynie trafiłam na lepszą pogodę). Tak, czy inaczej - podjęliśmy kolejne wyzwanie, czas więc oddać się wycieczce po tej skromnie mówiąc "ulubienicy Europy".
Taka właśnie panorama Grand Placu |