niedziela, 21 marca 2021

Okolica Puerto de Santiago na biegowo

Choć to raczej Gran Canaria uważana jest za wyspę biegaczy, to i na Teneryfie warto pobiegać. Szczególnie, że klimat wyspy i długie poranki temu sprzyjają - nie ma potrzeby zrywania się bladym świtem, gdyż bardzo późno, bo dopiero około 7:30 robi się widno. Podczas kiedy wiele osób truchta po ulicach Puerto de Santiago, my najciekawsze znajdujemy na obrzeżach miasteczka. Tak więc, w celu eksploracji okolicy Puerto de Santiago i Los Gigantes obowiązkowo musimy wspiąć się do punktu widokowego, tuż powyżej wspomnianej w poprzednim poście łódki. To jedyna droga prowadząca do szlaków turystycznych ponad miasteczkiem i niestety, na dzień dobry, trzeba pokonać ten 1,5 kilometrowy asfalt niemal całkowicie pozbawiony pobocza.

Po prawej stronie drogi zaczynają się tereny upraw bananów. Dopiero tuż za znakiem drogowym informującym o rozwidleniu dróg: Tamaimo i Alcala znajdujemy podrzędną drogę w lewo, w którą skręcamy.

Żółty szlak prowadzi do Santiago del Teide przez Tamaimo i niestety nie jest to bezpośredni szlak na klify.  
Spod tego znaku dojazd samochodem możliwy jest jeszcze przez jakieś 500 metrów,
a wokół oprócz licznych plantacji bananów 
i pojedynczych gospodarstw robi się zupełnie dziewiczo.
W dali roztaczają się krajobrazy gór Teno.
Mam okazję podziwiać otaczającą mnie roślinność. Pełno tu kaktusów, których i w mieście nie brakuje, z tą jednak różnicą, że te wyglądają na posiane samoistnie bez udziału człowieka.
Pierwszy raz widzę też kwiat bananowca, uznawanego tutaj za zioło, a nie drzewo, 
ale także dorodne kiście bananów
i limonek. Banany uprawiane na Teneryfie są bardzo małe, lecz słodkie. 
Warto zaznaczyć, że gospodarstwa bardzo często znajdują się na dużej wysokości, gdzie trudno o wodę. Podczas biegania dostrzegłam nawet zbiornik, stanowiący część systemu nawadniania  pól, zaś z dołu często widać instalacje wodne przecinające górskie zbocza.
Aby wspiąć się na trudno dostępny klif trzeba dostać się wspomnianym szlakiem do Tamaimo, pokonując 9,5 km i około 650 metrów przewyższenia. Dopiero tuż przed Tamaimo po zmianie szlaku można dostać się na klify. I tu już pałeczkę przekazuję Radkowi. To on tak daleko się zapuścił i nie byłby sobą, gdyby drogi na klify nie odnalazł. Spróbujemy więc ją razem odtworzyć.
Aby dostać się na szczyt klifów należy kierować się na szlak TF-65.2 (Tamaimo-Cruz de Los Misioneros). 
Zamazana tabliczka na poprzednim zdjęciu świadczy o tym, że  kiedyś szlak poprowadzony był aż do Montana Guama, dziś oficjalnie kończy się już przy Cruz de Los Misioneros. 
Tuż przed Tamaimo będąc w dnie wąwozu El Valle widoczną ścieżką wspinamy się w górę, pozostawiając zabudowania Tamaimo za sobą.
Ciekawostką szlaku do Tamaimo jest poprowadzenie go przez gospodarstwo.
Biegnie się dosłownie wzdłuż budynku między kozami.
Kiedy wreszcie dostaniemy się do przełęczy przy bezchmurnym niebie mamy szansę zobaczyć sąsiednią wyspę La Gomera.
I Radek takie właśnie szczęście miał.
Zresztą oprócz La Gomery na zdjęciu widoczny jest port w Puerto de Santiago.
Oczywiście Radek wbiega coraz wyżej - do kolejnej atrakcji klifów - charakterystycznego okna.
Im wyżej, tym więcej widać port
i znowu La Gomerę. Widoki są naprawdę zapierające dech w piersiach i zapewne żadne zdjęcia nie oddadzą uroków tego miejsca.
Jeśli zaś obejrzeć się w drugą stronę doskonale widać wąwóz i otaczające go góry Teno. Kamienny krąg to pewnie Circulair wymieniony w nazwie starego szlaku. 
Góry Teno prezentują się stąd bardzo okazale
i nie sposób nie zrobić tu kolejnego selfie :)
Wreszcie Radek dobiega do krzyża Cruz de Los Misioneros co oznacza, że szlak się kończy. 
Spod krzyża Radek zbiega nieco inną drogą - w stronę Tamaimo wciąż tym samym szlakiem TF 65.2,
aż do rozwidlenia szlaków z Puerto de Santiago i Santiago del Teide.
Zdarzyło się Radkowi, podczas innego poranka wybrać drogę TF 65.3 jeszcze za Tamaimo. Prowadzi ona do El Moledo,
przez tereny Parku Wiejskiego Teno (Parque Rural de Teno).
Ten wariant szlaku przebiega po północno-zachodnich zboczach doliny Santiago, przez nieużywane tereny uprawne,
aż do przełęczy La Degollada del Roque.
Widoczną ścieżką Radek obiega górę znajdującą się po lewej stronie zdjęcia.
Selfie z przepięknym widokiem na wąwóz Barranco Seco
i znajdującą się po prawej stronie charakterystyczną piramidę szczytu Risco Blanco.
Mam nadzieję, że nakarmiliśmy Was pięknymi widokami i wybaczycie nam nieco chaotyczne opisy. Prawda jest taka, że było to samodzielne odkrywanie ciekawych miejsc - bez kierunku i bez mapy i właśnie do takich nieszablonowych wycieczek Was zachęcamy. Ot taki przyjemny biegowy trening po górach. A następnym razem obiecujemy lepiej się przygotować i wysupłać te 25 EUR (bo aż tyle kosztowała szczegółowa mapa tego regionu), by dopełnić opis konkretami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly