niedziela, 30 stycznia 2022

Alanya w jeden dzień

Pewnego pięknego wakacyjnego popołudnia wybraliśmy się na zwiedzanie wzgórza zamkowego w Alanii. Postanowiliśmy tę wycieczkę zrobić samodzielnie, bez przewodnika, bez biura - tak po naszemu. Z hotelu Club Big Blue to bardzo łatwa do wykonania wycieczka - jednak droga do samego wzgórza zamkowego to około 5 km. Warto więc skorzystać z taxi lub komunikacji miejskiej. Ja często korzystam z aplikacji Moovit, w tym przypadku również sprawdziłam, korzystając z hotelowego wifi trasę do zamku Alanya Kalesi. Wychodzimy z hotelu o godz. 14:30 i kierujemy się w stronę plaży  - czyli ulicy Ahmed Tohus Blv, przy której znajduje się przystanek autobusowy (tutaj). Pojedziemy autobusem nr 1, który kursuje dość często - nie potrzeba żadnego rozkładu jazdy. Bilet kosztuje jedynie 3,65 tureckich lira (TRY) czyli ok.1,10 - płatność zwykłą zbliżeniową kartą płatniczą. A propos waluty: na tureckim wybrzeżu przydają się zarówno EURO, jak i dolary - szczególnie warto mieć drobne, bo czasem ceny są przeliczane 1 EUR=1 USD. Wymiany walut możecie dokonać w centrum miasta  w kantorze FY Doviz

który znajduje się obok restauracji McDonald, 

niemal vis a vis pomnika Ataturka (Mustafa Kemal Ataturk Monument).

Trasa autobusu przebiega główną ulicą i właściwie, kiedy autobus minie plac z tym charakterystycznym pomnikiem, z tego co pamiętam należy wysiąść na następnym przystanku. Wystarczy zapytać o Kleopatra Beach i każdy Was pokieruje. My też jechaliśmy pierwszy raz zupełnie instynktownie. Po wyjściu z autobusu należy przejść na drugą stronę ulicy i kierować się ulicą Ismet Hilmi Balci Cd. która poprowadzi nas na wprost do stacji kolejki górskiej Teleferik.

Po drodze z przystanku, idąc w stronę plaży, najpierw po prawej stronie mijamy Aquapark Alanya po lewej stronie mijamy Centrum Kulturalne Alanii oraz Muzeum Archeologiczne i informację turystyczną. 

To charakterystyczna część miasta i właściwie, mimo iż nad głowami już widzimy wagoniki kolejki górskiej, najpierw kierujemy się w stronę 

Jaskinia Damlatas (Damlatas Cay)

To pierwsza jaskinia otwarta dla turystyki w Turcji, a jej zwiedzanie to naprawdę dobry pomysł na upał. Bilet wstępu dla dorosłych turystów kosztuje 12,00 TRY. Niezależnie od pory roku i dnia, panuje tu stała temperatura 22 stopnie Celsjusza, a wilgotność utrzymuje się na poziomie 95%. To świetne warunki dla astmatyków, alergików, czy osób z problemami dermatologicznymi. Lecznicza kuracja w jaskini powinna trwać przez cztery godziny dziennie w cyklu 21 dniowym.
Nazwa jaskini pochodzi od słowa damlatas, które w języku tureckim oznacza dosłownie sopel. Ze względu na krople wody kapiące ze stalaktytów nazwa okazała się strzałem w dziesiątkę. Formalnie jaskinia powstała przez przypadek w 1948 roku - kiedy to podczas budowy portu, za pomocą dynamitu, wysadzono kamieniołom. Wiele źródeł jednak powstanie jaskini określa na 15 tysięcy lat temu, jakoby powstała w wyniku erozji skał przez wodę morską. Szybko okazało się, że grota ma właściwości lecznicze i jaskinia Damlatas została objęta ochroną. 
Przy wejściu do jaskini znajduje się przejście o długości około 50 metrów. Po przejściu o wysokości 15 metrów przed zwiedzającymi pojawia się cylindryczna przestrzeń. Schodząc z tej luki, osiąga się podstawę jaskini. 

Kiedy pada deszcz, po sklepieniu jaskini zaczyna spływać woda kredowa. Spływająca woda kredowa, przy panujących w jaskini warunkach powoduje powstawanie cudownych stalaktytów. Z kolei gromadzenie się wody na dnie i zamarzanie jej z biegiem czasu doprowadza do powstających na dnie stalagmitów. Samo zwiedzanie jaskini nie trwa długo, a my po wyjściu z jaskini wstępujemy jeszcze na

Plażę Kleopatry.
Plaża wyróżnia się nie tylko pięknym piaskiem, ale przede wszystkim morze w tym miejscu słynie z krystalicznie czystej wody. To tutaj zażywała kąpieli wodnych sama Kleopatra i to pewnie temu zawdzięczała swoją urodę.

Alanya Teleferik

To górska kolejka linowa, 
która zaprowadzi nas na wzgórze zamkowe (Alanya Kalesi)

  
Bilet dla jednej osoby w jedną stronę kosztuje 32 TRY. Ja i Radek kupujemy bilety tylko w jedną stronę. Mimo upału, nie potrafimy odmówić sobie dłuższego spaceru i zejścia na drugą stronę wzgórza Kale. 
Ada i Krystian planują jeszcze zakupy pamiątek, kupują więc od razu bilet powrotny. O godzinie 15:30 jedziemy już wszyscy kolejką.
Długość trasy kolejki to zaledwie 830 metrów, a jej wysokość to 300 metrów. 
Podróż wagonikiem trwa niespełna 3 minuty, ale zapewnia wspaniałe widoki. 
 
Zamkowe obwarowania widoczne są już z okien kolejki i chyba nie muszę Wam mówić, co robimy tuż po wyjściu z wagoników.
  
Jedni wybierają zdjęcie przodem ...
inni tyłem - w zależności od tego, kto co ma ładniejsze :)
Widok na otaczające ląd pasmo gór Taurus na tle zabudowań kurortu Alanya. Już pierwsze minuty spaceru po wzgórzu pozwalają stwierdzić, że część zabudowań jest nadal, jeśli nie zamieszkiwana, to zagospodarowana np. na restauracje, czy stoiska z pamiątkami.
No i moje ulubione zdjęcia - tabliczki z nazwami ulic i jedna z ciekawostek, na którą trafiamy zupełnie przypadkiem:
szlakowskazy pozostałe jeszcze po górskim biegu Alanya Ultra Trail. Na tegoroczną edycję - 2 kwietnia 2022 roku, już teraz prowadzone są zapisy - może ktoś z Was się skusi?
Z dala widoczny jest minaret meczetu Sulejmana Wspaniałego.
Przed wejściem do meczetu należy zdjąć buty i odstawić je w specjalne miejsce, choć to tutaj to raczej klapki częstych bywalców. 
Muzułmanin chcąc wejść do meczetu musi umyć ręce, twarz, uszy. Zasady obowiązujące turystów przeczytacie u Travelmaniaków.
 
Odwiedzamy cmentarz - proszę zwrócić uwagę na daty śmierci na nagrobkach. Daty wypisywane na nagrobkach najczęściej są zgodne z kalendarzem muzułmańskim. Jeszcze jedna ciekawostka związana z pogrzebami. Otóż uczestnikom pogrzebu rozdawana jest chałwa - Muzułmanie wierzą, że zapach i smak słodyczy nakarmi duszę zmarłego, jak i rodzinę zmarłego. Po zjedzeniu słodyczy przez uczestników pogrzebu oczekuje się od nich, że w dowód wdzięczności za chałwę będą się modlić za duszę zmarłego. 
Na terenie wzgórza znajduje się około 400 cystern - zbiorników na wodę - największy na 120 tys. ton pozwalające przetrwać długie oblężenie.
Początki fortyfikacji na wzgórzu sięgają czasów hellenistycznych - w II w p.n.e. na szczycie wzgórza przywódca piratów Diototus Tryphon wybudował tu twierdzę. I tak większość zachowanych budowli pochodzi z XIII wieku, kiedy to miasto zdobył wódz seldżucki Alladin Keykubat.

Po drodze można wejść do płatnej strefy pałacowej, do cystern, czy cytadeli - po terenie wzgórza prowadzi wygodna ścieżka,  
a mapa i drogowskazy wskażą Wam drogę.
My schodzimy w dół, gdzie natrafiamy na pierwsze skromne domostwa oferujące m.in. świeżo wyciskany sok z pomarańczy. Kiedy czekam na sok próbuję uporać się z drobnymi igiełkami, które weszły mi w palec po dotknięciu owocu opuncji. Jakież było moje zdziwienie, kiedy razem z sokiem dostaję zdezynfekowaną pensetę. A sok był naprawdę wyborny i nigdzie indziej w Turcji już tak nam nie smakował jak w tej prymitywnej pijalni.
Zaglądamy przez kraty do małej bizantyjskiej kaplicy - zwanej Arabską Kaplicą Świętą - wybudowanej na fundamentach budowli z II w . p.n.e.
Kiedy zejdziemy do widocznej na zdjęciu baszty z flagą,
roztacza się przecudny widok na całą zatokę - przed nami jeszcze spory kawałek drogi do Czerwonej wieży. 
Co zaskakuje to tutaj normalnie toczy się życie - wille są coraz to bardziej okazałe.
 Pierwsze zabudowania mieszkalne zaczęły powstawać tutaj w XIX wieku, a szeroka brukowana droga umożliwia wjazd autom osobowym i autokarom.
Każdy zaułek otwiera nam jeszcze piękniejszą panoramę. Ze wzgórzem zamkowym związana jest legenda, zgodnie z którą Turcy zrzucają ze szczytu kamyki. W ten oto sposób dawano szansę skazańcom - jeżeli udało im się wrzucić kamyk do morza - zwracano im wolność, jeśli nie - strącano ze skały.
O 17:20 dochodzimy w końcu do bramy.
To środkowa brama Bazaar - największa brama wjazdowa do twierdzy.
Podczas zejścia ze wzgórza spotkaliśmy nie tylko kury wędrujące po nagrobkach przed meczetem, koguty broniące domostw, ale też i żółwia.
Zaglądamy w każdy możliwy zakamarek - ruiny kościoła z 1839 roku.
Nieoczekiwanie trafiamy na budynek będący niegdyś siedzibą szkoły podstawowej im. Alaadina Keykubat. Z powodu niewystarczającej liczby uczniów z czasem został on przekształcony na przedszkole. Alaadin Keykubat to monarcha seldżucki, który zmienił nazwę miasta z Kalonoros (jęz. grec. "Piękna Góra") na Alayie. Kolejne nazwy miasta to Candelore, Cardelloro i w końcu w 1935 roku podczas swej wizyty pierwszy prezydent Turcji Mustafa Kemal Ataturk nazwał miasto Alanya.
Minaret małego meczetu, podobno nawoływania do modlitwy płyną stąd z głośników na żywo, a nie z nagrania. 
6,5 kilometrowe mury obronne z trzema wieżami i 150 bastionami czynią to miejsce najbardziej imponującym i najtrudniejszym do zdobycia.
Mury zamkowe dają przyjemny chłód - są zatem chętnie odwiedzane przez turystów i mieszkańców.

Kiciuś zaprasza nas do kasy Czerwonej Wieży.
Zwiedzanie wieży możliwe jest latem w godzinach 8:30-19:00 i kosztuje 12,00 TRY
Bilet na wieżę można rozszerzyć o zwiedzanie stoczni - wówczas kosztuje 17 TRY.

Kiedy wdrapujemy się po schodach na szczyt wieży, wiemy że były to dobrze wydane pieniądze.
No nie mogłam się powstrzymać przed wstawieniem tej fotki. 
Ale tam było cudnie.
No i doskonale widać seldżuckie stocznie i budynek arsenału - znajdujące się po wschodniej stronie wzgórza, które wraz z Czerwoną Wieżą stanowią integralną część umocnień. Jeśli dobrze się przyjrzycie zobaczycie też urokliwe fragmenty plaży wzdłuż zamkowych murów.
Po zejściu z wieży wędrujemy więc w stronę arsenału
i budynku stoczni, 
do której wejście jest dodatkowo biletowane, chyba że kupiliście bilet łączony wraz z Czerwoną Wieżą.  
Tu już Czerwoną wieżę mamy na wyciągnięcie ręki. 
Ponieważ zbliża się już godzina 18:30 postanawiamy wracać do hotelu. Wychodzimy poza mury twierdzy i portową drogą
udajemy się do przystanku autobusowego nieopodal pomnika Ataturka. 
Na wzgórzu zamkowym spędziliśmy wspaniałe cztery godziny, przeszliśmy ponad 9 kilometrów, zrobiliśmy ponad 13.000 kroków, a zobaczyliśmy jedynie fragmenty Kale. To był taki spontan. Najlepiej jednak miasto Alanya zwiedzać z miejscowym biurem podróży Metin Tour. To profesjonaliści, którzy w języku polskim pokażą Wam wszystkie zakamarki i opowiedzą wiele ciekawostek. Uczestnicy wycieczki odbierani są z hotelu, nie trzeba więc martwić się o transport i bilety wstępu. Mogę Wam polecić usługi tego biura, bo my także z Metin Tour wybraliśmy się na nieco dłuższą i dalszą wycieczkę, ale o tym to już w następnym wejściu. Zapraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly