poniedziałek, 22 lipca 2024

Droga EBC - Dzongla

25 kwietnia 2024 roku - czwartek  - 9 dzień naszego trekkingu, a to oznacza, że rozpoczynamy drogę powrotną do Lukli. Zwykle trasa powrotna biegnie tą samą drogą, jednak program naszej wyprawy obejmował powrót drogą nieco trudniejszą i zarazem ciekawszą. Pobudka w namiotach o 5:00, śniadanie w mesie o 6:00 i godzina 6:45 wyjście z bazy. 

Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę na zdjęcia przy symbolicznej tablicy, 

która zasłoniła chyba najbardziej znany na świecie Everestowy kamień. 

Żródło: Facebook

 To tegoroczna inicjatywa i z tego co wiem, miesiąc później tablica została zdemontowana. No i bardzo dobrze, bo zasłaniała całą bazę - a miejsc poświęconych pamięci pierwszych zdobywców Everestu i tak po drodze jest wystarczająco.

Na zdjęciu symbole przekazane przez kolegów, którym nie udało się dojść do bazy - flaga firmy wspierającej Tomka     

 
a także koszulka Gienia promującego fundację "Gram Kibicuję Pomagam".

Chłopaki, już za chwilę się spotkamy. Gienia zgarniamy już w Gorak Shep, a Tomek dojdzie do nas do Dzongla -  miejsca dzisiejszego noclegu. Za chwilę następuje podział grupy - liderka proponuje drogę na Kala Pattar bezpośrednio z bazy - bez dochodzenia do Gorak Shep. Na taką drogę decydują się 4 osoby i jak się potem okazało, nie była to łatwa droga. To bardzo trudny technicznie, nieuczęszczany szlak. Właściwie cały dzień spędzamy osobno. My idziemy z Panczo do Gorak Shep, gdzie w Budha Lodge & Restaurant czeka na nas Gienio. Spędzamy tutaj ponad godzinę - zjadamy ciepły posiłek, napełniamy termosy i o 11:00 razem ruszamy w dalszą drogę.

 

 Zostawiamy jeszcze pamiątkową flagę.

Podczas pokonywania odcinka do Lobuche spotykam Monikę Witkowską i jej grupę. Cóż za spotkanie - to moja ulubiona himalaistka, podróżniczka i autorka kilkunastu górskich książek. Zresztą zajrzyjcie sami na Jej stronę - a może zdecydujecie się na wyjazd właśnie z https://monikawitkowska.pl/

Tych spotkań było dziś więcej. Kilka dni temu, podczas drogi do Namche Bazar poznaliśmy 11-latka - Stasia, który wraz z ojcem - podróżnikiem i himalaistą Janem Witkowskim wyruszył w Himalaje. Troszkę z niedowierzaniem słuchaliśmy planów jedenastolatka, który miał zdobyć Everest Base Camp drogą prowadzącą przez trzy przełęcze (Cho La pass, Renjo La i Kangma Pass). Chłopaki szli w przeciwnym kierunku niż my: najpierw przełęcze, a potem baza i powrót tradycyjną drogą. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy rozpromienionego Stasia spotkaliśmy w drodze z Lobuche do Dzongla (czyli już po pokonaniu trzech przełęczy). Spotkaliśmy się jeszcze po raz trzeci - już na lotnisku w Lukli. Mistrz!!! Chłopaki lecieli do Kathmandu na krótki odpoczynek, aby następnie na rowerach pokonać Annapurna Circuit. To wręcz niewiarygodne.

Odcinek Gorak Shep-Lobuche liczący 4 km zajmuje nam ok. 2 godzin. Stamtąd kierujemy się w stronę Cho La Pass.

Dla tych oszałamiających widoków warto podjąć każdy trud. Po drodze dołącza do nas Tomek, który dzisiejszą drogę do Dzongla pokonywał z Dingboche. Miało mu to pomóc w aklimatyzacji. 
Ostatni odcinek na dziś kończy się w Dzongla (Zonghla) na wysokości 4830 m npm.. 
To była bardzo długa droga - przez cały dzień wyszło około 16 km - oczywiście grupie, która nie zdecydowała się na zdobycie Kala Patthar. Do lodży docieramy przed 18:00. Dzongla to maleńka wioska, w której znajdują się zaledwie dwie skromne lodże. Zdecydowanie czuję to, że jesteśmy już niżej - oddech staje się bardziej miarowy i wracają siły. Pulsoksymetr po kolacji wskazuje mi 83. Ceny, które zanotowałam to: ładowanie powerbanka: 1000 Rs, średni termos wrzątku 1500 Rs. Kiedy grupa czeka na kolację docierają do nas zdobywcy Kala Patthar. Wracają szczęśliwi, lecz bardzo zmęczeni - a ja szczerze mówiąc nie do końca wierzyłam, że jeszcze dziś się spotkamy.

Niestety następnego dnia, po nocy spędzonej w Dzongla okazuje się, że drogi grupy ponownie się rozchodzą. 
Na nic zdały się wysiłki aklimatyzacyjne Tomka, nasilająca się choroba gardła jego żony oraz problemy z kolanem Roberta niestety eliminują Ich z dalszej wędrówki. 
Muszą skorzystać z helikoptera, który początkowo transportuje ich do szpitala w Lukli, a następnie do szpitala w Kathmandu. Poczekają na nas w stolicy Nepalu. 
A oto film Roberta, obejmujący drugą część Jego trekkingu. Wspaniała pamiątka - dziękuję bardzo:)  Zachęcam do subskrypcji kanału 722trebor pl   
Po raz kolejny żegnamy naszych towarzyszy, a my 
za chwilę wyruszamy na najwyższy (jak dla mnie) punkt wyprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly