25 kwietnia 2024 roku - czwartek - 9 dzień naszego trekkingu, a to oznacza, że rozpoczynamy drogę powrotną do Lukli. Zwykle trasa powrotna biegnie tą samą drogą, jednak program naszej wyprawy obejmował powrót drogą nieco trudniejszą i zarazem ciekawszą. Pobudka w namiotach o 5:00, śniadanie w mesie o 6:00 i godzina 6:45 wyjście z bazy.
Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę na zdjęcia przy symbolicznej tablicy,
która zasłoniła chyba najbardziej znany na świecie Everestowy kamień.
Żródło: Facebook
To tegoroczna inicjatywa i z tego co wiem, miesiąc później tablica została zdemontowana. No i bardzo dobrze, bo zasłaniała całą bazę - a miejsc poświęconych pamięci pierwszych zdobywców Everestu i tak po drodze jest wystarczająco.
Na zdjęciu symbole przekazane przez kolegów, którym nie udało się dojść do bazy - flaga firmy wspierającej Tomka
Chłopaki, już za chwilę się spotkamy. Gienia zgarniamy już w Gorak Shep, a Tomek dojdzie do nas do Dzongla - miejsca dzisiejszego noclegu. Za chwilę następuje podział grupy - liderka proponuje drogę na Kala Pattar bezpośrednio z bazy - bez dochodzenia do Gorak Shep. Na taką drogę decydują się 4 osoby i jak się potem okazało, nie była to łatwa droga. To bardzo trudny technicznie, nieuczęszczany szlak. Właściwie cały dzień spędzamy osobno. My idziemy z Panczo do Gorak Shep, gdzie w Budha Lodge & Restaurant czeka na nas Gienio. Spędzamy tutaj ponad godzinę - zjadamy ciepły posiłek, napełniamy termosy i o 11:00 razem ruszamy w dalszą drogę.
Zostawiamy jeszcze pamiątkową flagę.
Podczas pokonywania odcinka do Lobuche spotykam Monikę Witkowską i jej grupę. Cóż za spotkanie - to moja ulubiona himalaistka, podróżniczka i autorka kilkunastu górskich książek. Zresztą zajrzyjcie sami na Jej stronę - a może zdecydujecie się na wyjazd właśnie z https://monikawitkowska.pl/
Tych spotkań było dziś więcej. Kilka dni temu, podczas drogi do Namche Bazar poznaliśmy 11-latka - Stasia, który wraz z ojcem - podróżnikiem i himalaistą Janem Witkowskim wyruszył w Himalaje. Troszkę z niedowierzaniem słuchaliśmy planów jedenastolatka, który miał zdobyć Everest Base Camp drogą prowadzącą przez trzy przełęcze (Cho La pass, Renjo La i Kangma Pass). Chłopaki szli w przeciwnym kierunku niż my: najpierw przełęcze, a potem baza i powrót tradycyjną drogą. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy rozpromienionego Stasia spotkaliśmy w drodze z Lobuche do Dzongla (czyli już po pokonaniu trzech przełęczy). Spotkaliśmy się jeszcze po raz trzeci - już na lotnisku w Lukli. Mistrz!!! Chłopaki lecieli do Kathmandu na krótki odpoczynek, aby następnie na rowerach pokonać Annapurna Circuit. To wręcz niewiarygodne.
Odcinek Gorak Shep-Lobuche liczący 4 km zajmuje nam ok. 2 godzin. Stamtąd kierujemy się w stronę Cho La Pass.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz